Ceny energii elektrycznej są niebotyczne i mogą jeszcze wzrosnąć. Nad gospodarstwami domowymi wisi groźba racjonowania prądu, które w pierwszej fazie oznacza ogromne ceny za zużycie powyżej wyznaczonego odgórnie limitu. Producenci drewna opałowego sprzedają o wiele więcej, niż w poprzednich latach.
Niektórzy, mimo zwiększonej produkcji w tym roku, już wyprzedali zapasy drewna i przyznają, że nie mają nic więcej do sprzedania przed 2023 rokiem.
Jednym z nich jest Tommy Rossbach, z którym rozmawiał dziennikarz TV2. Mówi, że zazwyczaj wyprzedaje magazyn w październiku lub listopadzie. W tym roku w sierpniu magazyn jest już pusty.
Według jego relacji klienci kupują znacznie więcej, niż w ubiegłych latach. Niepewność co do przyszłych cen energii elektrycznej znacznie wzmógł popyt.
Wielu producentów drewna opałowego jest lepiej przygotowanych na sezon, niż w roku ubiegłym. Ponad połowa zwiększyła produkcję. Ale tylko nieliczni mogą wyprodukować więcej w ciągu sezonu. Niektórzy wprowadzają sztuczne suszenie drewna opałowego. Bez tego nie ma możliwości produkowania jego większej ilości, ponieważ suszenie trwa zbyt długo.
Wygląda na to, że wyzwaniem tej zimy może być nie tylko zdobycie drewna opałowego, ale także jego cena.
Średni wzrost cen drewna opałowego wynosi obecnie 15 procent.
Według niedawnego badania przeprowadzonego przez Norsk Ved, 80 procent norweskich producentów drewna ustaliło swoje ceny.
Øyvind Stranna Larsen z Norsk Ved, forum dla producentów drewna opałowego, ma szeroki ogląd sytuacji dotyczącej producentów. Mówi, że wielu z nich wyprzedało już cały zapas drewna. Twierdzi, że ceny mimo to nie będą gwałtownie rosły.
– Na rynku są na pewno tacy, którzy chcą bardzo szybko zarobić, ale nasi członkowie nie chcą wykorzystywać sytuacji kosztem konsumentów – mówi Larsen w rozmowie z TV2. – Służą swoim klientom przez wiele lat i chcą mieć z nimi dobre relacje w dłuższej perspektywie.
Wiadomo, że gospodarstwa domowe będą miały gorszą sytuację finansową niż dotychczas.
Producent drewna opałowego Rossbach twierdzi, że jest już za późno na zbyt gwałtowne podnoszenie cen.
Rossbach również podkreśla, że prawdopodobnie mógłby bardziej podnieść ceny, ale przypomina, że jesteśmy w kryzysie energetycznym i nie chce żerować na klientach, którzy są uzależnieni od drewna opałowego.
Z drugiej strony są producenci, którzy ceny podnieśli o nawet 20 procent. Powołują się na konieczność takiej podwyżki w związku z wyższym kosztem suszenia drzewa, wyższymi cenami energii elektrycznej i paliw.
Duzi producenci na razie są spokojniejsi o zimowe zapasy, choć i oni odnotowują większą sprzedaż niż w przeszłości.