Przypomnienie operacji „Śluza”
Większość z nas pamięta dramatyczne sceny, które miały miejsce w zeszłym roku na granicy polsko-białoruskiej. Tysiące sprowadzanych przez Łukaszenkę emigrantów z wielu krajów bliskiego wschodu i Afryki, którzy dla niepoznaki zwani byli uchodźcami, znalazło się raptem na granicy z Polską, próbując nielegalnie ją przekroczyć. Pomimo oporu i wielkiej akcji propagandowej niektórych, również i polskich, polityków oraz mediów, kierownictwo państwa polskiego podjęło decyzję o powstrzymaniu tej ludzkiej fali, używanej przez ZBIR (Związek Białorusi i Rosji) jako broń demograficzna. Przez kilka miesięcy dochodziło do starć migrantów z polskimi służbami. Wypychani siłą przez Białorusinów ludzie, często narażając swoje zdrowie lub życie, próbowali sforsować prowizoryczne zapory i kordon naszych pograniczników. Było także wiele prowokacji ze strony służb białoruskich, takich jak ostrzeliwanie z broni pneumatycznej reflektorów stojących po stronie polskiej, penetracja przygranicznego terytorium Polski przez uzbrojonych ludzi w nieoznakowanych mundurach i wiele temu podobnych. Wreszcie została podjęta decyzja o budowie zapory na polsko-białoruskiej granicy. Pomimo sprzeciwu części społeczeństwa, w szybkim czasie zbudowano odpowiednio naszpikowany różnymi sensorami płot, zdecydowanie utrudniający niepowołanym, nielegalne przekraczanie granicy Polski.
Otwarte Niebo czyli powtórka z rozrywki?
Obwód Królewiecki, zwany przez Moskali Kaliningradzkim (od komunistycznego zbrodniarza Michaiła Kalinina, którego podpis widniał na decyzji o zamordowaniu polskich oficerów w Katyniu) podpisał umowę o otwartym niebie z krajami zaprzyjaźnionymi takimi jak Turcja, Syria czy Białoruś. Oznacza to, że zagraniczny przewoźnik na mocy takiej umowy może uruchamiać dowolne kierunki połączeń z Królewcem.
Władze lotniska Kaliningrad-Chrabrowo deklarują jeszcze chęć uruchomienia połączeń ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Egiptem, Etiopią
Królewiec, delikatnie mówiąc, nie jest Mekką dla turystów, więc wnioski płynące z podpisania tej umowy nasuwają się same. Kreml chce powtórzyć operację „Śluza” na tym mniej zabezpieczonym odcinku granicy Polski.
Mądry Polak przed szkodą
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że powstanie tymczasowa zapora na granicy z obwodem kaliningradzkim.
– Zdecydowałem o podjęciu działań, które zwiększą bezpieczeństwo na granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Rozpoczniemy budowę tymczasowej zapory, która wzmocni ochronę granicy – przekazał wicepremier podczas porannej konferencji prasowej.
Zapora będzie składała się z trzech rzędów ogrodzenia. – Równolegle będą prowadzone prace związane z zakładaniem perymetrii. Podjęliśmy działania, żeby ogrodzenie powstało jak najszybciej. Żołnierzy będzie zaangażowanych tylu, ilu będzie trzeba – podkreślił szef MON.
– Zapora będzie składała się z trzech szeregów drutu ostrzowego, który jest wykorzystywany przez wojsko na całym świecie, a więc trzy warstwy, które pozwolą na zbudowanie tymczasowej zapory. Takiej jaka była budowana na granicy polsko-białoruskiej. To zapora o wysokości 2,5 metra, szerokości 3 metrów. Od polskiej strony zostanie postawione także ogrodzenie, które ochroni zwierzęta. Zależy nam na tym, żeby granica była szczelna. Wykorzystujemy doświadczenia z zeszłego roku – wyjaśnił Mariusz Błaszczak.
Prace wykonywane będą między innymi przez polskich saperów, którzy mają doświadczenie w budowie z zeszłego roku. Warto sobie przypomnieć, że nasze stosunki z sąsiadującymi z Polską Białorusią i Rosją zdecydowanie uległy pogorszeniu od 24 lutego bieżącego roku. Gdyby doszło do prób nielegalnego przekroczenia granicy polskiej z terenu Obwodu Królewieckiego, prawdopodobieństwo prowokacji ze strony Rosjan byłoby tak duże, że słowo „prawdopodobieństwo” należałoby zamienić na „pewność”.