Ewelina Baj, miejsce nr 2 na liście Ås Venstre
Nazywam się Ewelina Baj. Pochodzę z Lipian – malowniczego miasteczka położonego na południe od Szczecina. Do Norwegii przyjechałam w 2016 roku, dokładnie 7 lat temu.
Dlaczego zgodziłam się kandydować do samorządu? Odkąd pamiętam, lubiłam angażować się społecznie i jako wolontariusz. Interesuje mnie polityka i jej wpływ na życie ludzi. W Polsce kandydowałam w wyborach do Rady Powiatu. Cieszę się, że w Norwegii dostałam możliwość udziału w wyborach do samorządu gminy. Uważam to za ogromne wyróżnienie, odpowiedzialność i szansę na zmiany w walce o prawa mniejszości narodowych w Norwegii na gruncie lokalnym, jak i państwowym.
Na poziomie lokalnym bardzo chciałabym zwiększyć możliwość dostępu do uczestnictwa w sporcie i życiu kulturalnym dzieci i młodzieży, niezależnie od stanu posiadania ich rodziców, zgodnie z ideą wyrównywania szans. Ponadto zaangażowałam się w walkę o bezpośrednie połączenie autobusowe z Vinterbro do Ås, które uważam za strategiczne dla płynnego funkcjonowania wszystkich mieszkańców gminy.
Jest ogrom spraw, które leżą mi na sercu, a które na tę chwilę udało mi się wdrożyć w nasz program wyborczy na lata 2023 – 2027, które chętnie przedstawię przy innej okazji.
Parasol państwa opiekuńczego powinien rozpościerać się nad głowami wszystkich mieszkańców Państwa, a ja odnoszę wrażenie, że często deszcz trudności systemowych leje się nam na głowę.
Przez pierwsze lata mieszkałam z rodziną w Oslo, aż do momentu, w którym zdecydowaliśmy się osiedlić w Gminie Ås. Wybraliśmy ją przede wszystkim ze względu na odległość od stolicy, lecz także bliskość malowniczego fiordu i możliwość kontaktu z naturą w mniej zurbanizowanym otoczeniu.
W Norwegii pracowałam najpierw jako asystent przedszkolny, a następnie, po uznaniu zawodu – jako nauczyciel wychowania przedszkolnego. Przez sześć lat pracowałam również jako nauczyciel w Polskiej Szkole Sobotniej, gdzie z pasją nauczałam języka polskiego, tradycji i kultury.

Poza tym miałam przyjemność współpracy z Litteraturhuset oraz Melahuset w Oslo, gdzie tłumaczyłam na język polski i prezentowałam dwujęzyczne bajki dla dzieci. Jednym ze szczególnych doświadczeń jest tłumaczenie na język polski książeczki dla dzieci autorstwa Camilli Kuhn, pt. Ryddetid/Porządki, za którą zostałam uhonorowana nagrodą Ordknappen na Norweskim Festiwalu Literatury.
Obecnie zajmuję się wychowywaniem moich dzieci – 13-letniej córki i 2-letniego syna, co daje mi niesamowitą radość! Poza tym współpracuję z Uniwersytetem OsloMet jako Asystentka naukowa przy projekcie PolkaNorski, który – jako projekt partnerski z Uniwersytetem Warszawskim – zgłębia zagadnienie rozwoju polskich dzieci wielojęzycznych wychowujących się w norweskim środowisku językowym. Jako że z wykształcenia jestem filologiem oraz pedagogiem – jest to temat, który od lat zgłębiam i który, ze względu na moje osobiste doświadczenia, od zawsze leżał mi na sercu.
Polacy stanowią najliczniejszą mniejszość narodową w Norwegii. Jako imigranci zarobkowi doświadczamy problemów, których tubylcy nigdy nie będą mieli szansy doświadczyć, głównie ze względu na brak perspektywy emigracyjnej. Norwegia to obecnie jedno z najlepszych państw do życia i cel emigracyjny wielu ludzi na całym świecie. Jednak imigrantów napotykają problemy i bariery, niezależnie od miejsca, w którym żyją.
Brak naszych rodaków w samorządach rzutuje na brak priorytetowania istotnych dla nas spraw, co z kolei w wielu przypadkach odbija się na poziomie integracji w społeczeństwie.
Ja, z własnej woli i nieodpłatnie, niejednokrotnie pomagałam i doradzałam osobom, które borykały się z problemami na rynku pracy, z nieuszanowaniem prawa pracy przez pracodawcę, z mobbingiem i wykorzystywaniem, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Były to mniejsze i większe sprawy, które łączyła jedna stała: emigracja.
W ostatnim czasie zaangażowałam się w głośną sprawę likwidacji polskiego formularza, przez który można było zgłaszać przypadki łamania prawa pracy w języku polskim na stronie Arbeidstilsynet. Dzięki presji politycznej i pomocy moich partyjnych kolegów i koleżanek, staramy się, by taka opcja – jako narzędzie zabezpieczające prawa polskojęzycznych pracowników – wróciła na miejsce.
Nie jest żadną tajemnicą, że ludność napływowa jest bardziej narażona na wykorzystywanie, ale także obarczanie winą za problemy, które są po części efektem nieczytelnego systemu, czyjejś złej woli lub nieznajomości prawa. Nie zgadzam się z retoryką obwiniania ofiar w przypadku jakichkolwiek przestępstw jak również z teorią „psucia rynku” przez imigrantów zarobkowych, która często, jako argument, wypływa w mediach społecznościowych i szkodzi nam wizerunkowo.
Zapewnienie miejsca Polakom na listach do samorządu gmin jest swoistym novum i ja traktuję to jako krok na przód do realnej integracji z norweskim społeczeństwem
Bardzo chciałabym, byśmy my – Polacy – i generalnie, mniejszości narodowe żyjące w Norwegii – byli bardziej dostrzegani i zaopiekowani pod kątem naszych potrzeb. Moim marzeniem jest też, byśmy się wzajemnie wspierali i pomagali sobie nawzajem. Niezależnie, czy przyjechaliśmy tutaj na chwilę, czy też na stałe – odprowadzamy podatki do tego samego koszyka, co wszyscy inni prawowici mieszkańcy tego kraju. Powinniśmy zatem mieć równe prawa do dostępu do usług medycznych, możliwości nauki języka, otrzymywania godnego wynagrodzenia za swoją pracę oraz bezpiecznego rynku pracy. Parasol państwa opiekuńczego powinien rozpościerać się nad głowami wszystkich mieszkańców Państwa, a ja odnoszę wrażenie, że często deszcz trudności systemowych leje się nam na głowę.
Faktem jednak jest, że jesteśmy niedoreprezentowani, zarówno na poziomie gminnym jak i państwowym. Brak naszych rodaków w samorządach rzutuje na brak priorytetowania istotnych dla nas spraw, co z kolei w wielu przypadkach odbija się na poziomie integracji w społeczeństwie. Mając swoich przedstawicieli w samorządzie (i rządzie), będziemy w stanie lepiej przyjrzeć się, sygnalizować i rozwiązywać problemy, które dotykają nas wszystkich – w trosce o wspólne dobro całego kraju.

Zdecydowałam się kandydować z listy Venstre, bo uważam, że jest to partia, która jest zorientowana na wysłuchanie głosu mniejszości narodowych. W nadchodzących wyborach z list Partii Venstre startują również inne, zaangażowane społecznie i zdolne Polki. Zapewnienie miejsca Polakom na listach do samorządu gmin jest swoistym novum i ja traktuję to jako krok na przód do realnej integracji z norweskim społeczeństwem oraz włączenia nas w struktury, które decydują o wyglądzie norweskich gmin w przyszłych, powyborczych latach. Mam nadzieję, że jest to krok do istotnych zmian i dostrzegania nas – Polaków jako wartość dodaną do wielokulturowego społeczeństwa norweskiego. Venstre to partia wolnościowa, która walczy o ludzi.

Los Polaków w Norwegii jest w naszych rękach. Sami możemy wybrać swoich przywódców i partie, które będą nas reprezentować. Spora część imigrantów nie wie, że mogą oddać swój głos w wyborach samorządowych. Wystarczy, że w ostatnich trzech latach przed wyborami są zarejestrowani w norweskim rejestrze ludności. W przypadku lokalnych wyborów, norweskie obywatelstwo nie jest warunkiem do oddania głosu. Każdy, komu zależy na kraju i gminie, którą wybrał do życia, powinien oddać swój głos. Jeśli my, Polacy, pokażemy, że jesteśmy aktywnymi i zaangażowanymi mieszkańcami to tym większe zainteresowanie zdobędziemy dla spraw, które leżą nam na sercu.
Zachęcam rodaków do głosowania w lokalnych wyborach samorządowych!