„Podczas gdy cały naród koncentruje się na tym, czy Sindre oszukał Ernę, zapomina się o najważniejszym pytaniu, czy Erna oszukała ludzi”
pisze Skjalg Fjellheim, redaktor polityczny w Nordlys.
Po wyborach samorządowych, przywódczyni Høyre, Erna Solberg poinformowała prasę o obrotach akcjami jej męża Sindre Finnesa, w czasie piastowania przez nią urzędu premiera Norwegii w latach (2013-2021).
Solberg ze łzami w oczach opowiedziała podczas konferencji prasowej o nadużyciach zaufania, kłamstwach i ogromnych zakupach akcji przez jej męża. Mąż Erny Solberg, Sindre Finnes, przyznał, że kiedy Erna piastowała stanowisko premiera, handlował akcjami ponad 3600 razy.
W sumie zarobił na tym 1,8 miliona NOK.
– Fakt, że nie podjęła od razu działań w celu uzyskania wglądu i opublikowania informacji, wydaje się nie tylko niezrozumiały, ale także czystym tuszowaniem sprawy – mówi polityk Christian Torset (SV), który ostro atakuje Ernę Solberg na Facebooku.
– Wydaje się oczywiste, że Erna wprowadziła wyborców w błąd – komentuje polityk.
Czy mąż pani premier korzystał z poufnych wiadomości żony?
Rząd norweski ogłosił 10 września 2020 r. możliwe zaostrzenie środków związanych z koronawirusem. Przez cały poprzedni tydzień Sindre Finnes angażował się w intensywne inwestycje na tzw. „rynku niedźwiedzia”, czyli instrumenty inwestycyjne poprzez które kupujący czerpie zyski ze spadków na rynkach. Według analiz przeprowadzonych przez kilku ekspertów finansowych, którzy sprawdzili wzorce kupna i sprzedaży Sindre Finnesa, jego dzienne transakcje wykazywały wyraźne oznaki szaleństwa hazardowego. Jednak w przeciwieństwie do większości hazardzistów, nie stracił ani korony. Za to zarobił.
To VG ujawniło transakcje Sindre Finnesa dokonane przed 10 września 2020 r. Okazuje się, że są one jednymi z wielu budzących moralne wątpliwości. Światło dzienne ujrzała niedawno także sprawa Nordic Mining, w której Finnes kupił aż 70 000 akcji tuż przed uruchomieniem przez Ernę Solberg platformy rządowej w 2013 roku. Warto zaznaczyć, że w tym czasie nowy rząd Høyre/FrP otworzył się na wydanie zezwolenia na utworzenie wysypiska morskiego dla przemysłu mineralnego. Co ciekawe, według informacji podawanych przez Dagens Næringsliv, cena akcji tej spółki w ciągu miesiąca podwoiła się.
Tuż po piątkowej konferencji prasowej gazeta Dagens Næringsliv ujawniła również, że Finnes obracał akcjami ropy naftowej dokładnie w tym czasie, gdy Solberg pracowała nad pomocą kryzysową dla przemysłu naftowego.
W emocjonalnym wystąpieniu Erna Solberg przedstawia męża jako osobę, która zawiodła jej zaufanie. Miał oszukiwać przez długi czas. Czy dla uratowania stanowiska wystarczy, że Solberg zdecyduje się na rozstanie z „niewiernym mężem”?
W zupełnie nowym świetle
Cytat z wywiadu, którego Sindre Finnes udzielił magazynowi Kapital w 2020 r. krąży w mediach społecznościowych. Zapytano w nim męża pani premier o to, czy rozmawia z żoną o finansach i polityce. Mężczyzna odpowiedział: „Oczywiście, że rozmawiamy o tym zarówno przy śniadaniu, jak i kolacji”.
Teraz każda transakcja giełdowa Sindre Finnes powinna zostać przeanalizowana i porównana z decyzjami politycznymi podjętymi bezpośrednio po transakcji.
Wydaje się oczywiste, że Økokrim musi zbadać sprawę. Jednak w podobnej sytuacji była minister spraw zagranicznych Anniken Huitfeldt (Ap), wobec której jak dotąd nie wyciągnięto konsekwencji. Pozostała na stanowisku po zasadniczo podobnej sprawie z mężem.
Wykorzystywanie informacji poufnych jest karalne. Jednak, jak pisze VG „wśród naszych polityków słabe jest zrozumienie, co to oznacza w praktyce i jaka ostrożność jest konieczna”.
Pytaniem, które wciąż pozostaje bez odpowiedzi, jest to, dlaczego opinia publiczna nie dowiedziała się wcześniej o szeroko zakrojonym handlu akcjami Sindre.
Sam Sindre, Erna i otaczający ją sztab mogli uzyskać tę informację na długo wcześniej, tj. przed wyborami. „Podczas gdy cały naród koncentruje się na tym, czy Sindre oszukał Ernę, zapomina się o najważniejszym pytaniu, czy Erna oszukała ludzi” – pisze Skjalg Fjellheim, redaktor polityczny w Nordlys. „W takim przypadku Erna pogrąży ze sobą Partię Prawicy” – pisze Fjellheim. Ujawniania nowych wątków dramatu możemy spodziewać się w najbliższych miesiącach.
Lista akcji, którą Erna Solberg otrzymała na tydzień przed wyborami, wykazała, że wyjaśnienia, jakich udzieliła wyborcom w sprawie zakupu akcji przez męża, były błędne.
Wszystko wyszło na jaw dopiero po wyborach. Na tydzień przed wyborami Erna Solberg otrzymała z gazety E24 szokującą listę. W niej zawarte były informacje o 22 transakcjach akcjami, dokonanych przez jej męża podczas jej urzędowania. Co jeszcze bardziej zaskakujące ani Erna Solberg, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (SMK) nie mieli wcześniejszej wiedzy na ten temat.
Analiza listy ujawniła, że większość tych transakcji przekroczyła kwotę 100 000 NOK, co budziło poważne wątpliwości co do etyki i zgodności z przepisami. To w zupełności kłóciło się z tym, o czym sama Erna Solberg zapewniała zarówno wyborców, jak i prasę. Jej publiczne deklaracje sugerowały, że zarówno ona, jak i SMK mieli w pełni wgląd w inwestycje Sindrego Finnesa.
To, co jeszcze bardziej zaskoczyło opinię publiczną, to fakt, że Erna Solberg nie skonfrontowała się z tą kwestią przed wyborami. Wyjaśnienia, jakich udzieliła wyborcom w trakcie kampanii wyborczej okazały się być nieprawdziwe.
W świetle tych wydarzeń następujących po wyborach samorządowych, narasta niepokój wobec działań Erny Solberg oraz jej męża. Wszyscy oczekują pełnej i szczerej odpowiedzi na pytania, które pozostają bez odpowiedzi. Czy była premier rzeczywiście nie miała wiedzy o akcjach prowadzonych przez swojego męża? Czy te transakcje były zgodne z przepisami i etyką? Czy wyborcy zostali wprowadzeni w błąd w trakcie kampanii wyborczej?
To tylko kilka z pytań, czekających na odpowiedź. Skandaliczne zawirowania przed wyborami pozostawiają wiele wątpliwości i dają powód do refleksji nad uczciwością działań w norweskiej polityce.
Artykuł sfinansowano ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Nazwa zadania publicznego: Świat opisany po polsku – wsparcie mediów polonijnych w Europie Zachodniej. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.