Żyję po to, by jeść. Smakowanie i odkrywanie potraw to moja największa pasja. Kiedy zaproponowano mi dołączenie do zespołu Razem Norge od razu wiedziałem, że nasze spotkania będą dotyczyły wszelkich tematów okołokulinarnych.
Z racji tego, że zbliżają się najsmaczniejsze w polskiej tradycji święta, chciałbym pomóc Wam w przygotowaniu jednej z flagowych potraw (przepis znajdziecie na końcu artykułu).
Żurek na zakwasie to największa gwiazda wielkanocnego stołu. Tuż za nim na podium znajdują się faszerowane jajka i pasztet, ale to właśnie żurek w wersji „na bogato” króluje w czasie świąt, podczas których wszędzie roznosi się jego niepowtarzalny zapach.
Nie może zabraknąć w nim wędzonki, białej kiełbasy i chrzanu, a w moim przepisie także grzybowego posmaku, który daje zrobiony jesienią przecier z prawdziwków lub powszechnie dostępne pieczarki. Konieczne jest także gotowane jajko i zielona natka pietruszki. Całość, już na talerzu, wieńczy świeżo zmielony czarny pieprz.
Zanim przejdę do przepisu muszę odnieść się do specyficznego czasu, w jakim przyszło nam teraz żyć. Wielu z Was zmuszonych jest spędzać te święta w mniejszym gronie lub samotnie. Nie mamy możliwości odwiedzenia bliskich w Polsce i świętowania w licznym gronie, tak jak robiliśmy to tradycyjnie przez lata. Spróbujmy jednak znaleźć plusy tej nietypowej sytuacji i nie zmarnować tego czasu.
W tym roku rodakom mieszkającym w kraju fiordów proponuję połączenie tradycji polskich i norweskich, ponieważ kraj, w którym przyszło nam żyć, ma kilka bardzo przyjemnych zwyczajów. Po pierwsze påske egg, czyli wielkanocne jajka wypełnione słodyczami i chowane przed dziećmi, które, żeby móc się nimi cieszyć, muszą najpierw ich poszukać. W moim rodzinnym domu, w Polsce, również mamy tradycję obdarowywania się. Przed pójściem spać w wielkanocną sobotę należy zostawić przed swoim pokojem but, w którym w nocy wielkanocny zając zostawi upominek. Tradycja jest niestety wyłącznie dla dzieci, o czym brutalnie przekonałem się podczas świątecznej wizyty w domu w czasie studiów. Idący w nocy do łazienki ojciec potknął się o moje buty i rano oświadczył, że jak jeszcze raz zostawię buty na środku korytarza to wrzuci mi je do łóżka. W ten sposób “zamordował” zajączka.
Jedną z tradycji w kraju fiordów jest także czytanie kryminałów i oglądanie mrocznych filmów, właśnie w czasie świąt wielkiej nocy. Påskekrim, bo tak nazywa się ten zwyczaj, miał swój początek w 1923 roku, kiedy to jedna z gazet opublikowała reklamę nowego kryminału. Zachęta do czytania miała miejsce na dzień przed niedzielą świąteczną i tak już zostało. Warto więc przed świętami zaopatrzyć się w dobrą lekturę lub zawczasu do listy na Netflix dodać jakiś straszny film.
Kolejnym zwyczajem kultywowanym w Norwegii jest rodzinna wycieczka (påsketur) – zamiast spędzać cały świąteczny czas objadając się przy stole, wyjdźmy na zewnątrz. Nie musi to być wyprawa w góry czy na narty, choć taka byłaby najatrakcyjniejsza. Proponuję zacząć od czegoś mniej wymagającego, jak choćby spacer po okolicy. Wzorem Norwegów koniecznie wrzućcie do plecaka kilka pomarańczy, termos z herbatą i batonika Kvikk Lunsj.
Jeżeli dołączymy do tego kilka wybranych polskich przysmaków, będziemy mieli idealny przepis na bardzo przyjemne polsko – norweskie święta. Choć w tym roku przy moim stole spotkają się tylko cztery osoby, nie może zabraknąć takich pozycji jak pasztet, faszerowane rybą jajka (makrela i łosoś – wędzone) czy sałatka jarzynowa. Cieszę się na te święta, bo będziemy gościć małżeństwo naszych norweskich sąsiadów. Będę miał więc okazję pobawić się w ambasadora polskiego smaku.
Brak możliwości spotkania się z rodziną w Polsce sprawi, że czasami poczujecie się przygnębieni. Nie dajcie się. Musimy jakoś przetrwać ten dziwny czas w historii świata i liczyć na to, że już niedługo to szaleństwo się skończy. Sam w czasie świąt grudniowych siedziałem za stołem w Norwegii i łączyłem się z rodzicami, siedząc w krawacie przed kamerą. Ma to również swoje plusy. Po kolacji jest zdecydowanie mniej naczyń do zmywania i przebrać można się bardzo szybko, bo moi rozmówcy nie mieli pojęcia, że pod stołem jestem ubrany w dół od dresu. Ominie Was też narzekanie pijanego wujka przy stole czy pytania krępujące singli: – a masz w tej Norwegii jakiegoś chłopaka?
W takim momencie zawsze możecie powiedzieć: „Halo, coś przerywa, nie słyszę was…” i rozłączyć wi-fi.
Czas wolny od pracy wykorzystajcie tak, jak lubicie najbardziej. Aktywnie na świeżym powietrzu lub błogo w piżamie przed telewizorem. Nowe czasy – nowe zasady, które każdy z nas musi ustalić w zgodzie z samym sobą. Więc niezależnie od tego czy na Waszych stołach stanie: mrożona pizza, laptop i kieliszek wina lub w wersji drugiej: jajka, żurek i babka – postarajcie się cieszyć tym czasem.
Ci którzy wybiorą świętowanie przed ekranem, ubrani w poplamiony dres, zestaw potraw mogą dobrać wedle upodobań. Nie ma tu niewłaściwych decyzji. Przed Wami wachlarz możliwości: zaczynając od nutelli na kabanosach kończąc.
Frakcja druga, planująca święta tradycyjne, zestaw pokarmów ma pewnie w małym palcu. W każdym rodzinnym domu powtarzał się co roku i sami najlepiej wiemy, czego nam potrzeba.
Na moim wielkanocnym stole pierwsze skrzypce gra tradycyjny żur na domowym zakwasie, podany z chlebem, który również piekę z zakwasu, tylko pszennego. To gęsta, zawiesista, treściwa zupa, której specyficznego smaku i zapachu nie można pomylić z niczym innym.
Przepis:
Mamy jeszcze dość czasu na przygotowanie zakwasu, z którego przygotujemy zupę. Nie zachęcam do gotowania żurku z chemicznych proszków i zakwasów niewiadomego pochodzenia, przechowywanych w plastiku. Sekretem świetnych dań są zawsze najlepszej jakości produkty.
Zakwas:
Składniki:
- 3 szklanki przegotowanej, letniej wody
- 1 szklanka mąki razowej (polskie sklepy w Norwegii oferują specjalną mąkę na zakwas, ale tradycyjna z Kiwi lub Meny w zupełności się do tego nadaje)
- pół główki czosnku
- kilka liści laurowych
- kilka ziaren ziela angielskiego i tyle samo czarnego pieprzu
- odrobina soli
Potrzebne będzie nam także kamionkowe naczynie (takie jak do kiszenia ogórków) lub spory słoik.
Przygotowanie:
1. Do naczynia, w którym przygotowujesz zakwas wsyp mąkę i stopniowo wlewaj wodę, cały czas mieszając (najlepsza będzie do tego drewniana łyżka).
Sporą główkę czosnku przekrój w poprzek i jedną połówkę umieść w roztworze z wody i mąki.
Dodaj ziele angielskie, liście laurowe i pieprz.
2. Naczynie nakryj kuchenną ścierką i odstaw na 5 dni w ciepłe miejsce (kuchenny blat będzie idealny). Codziennie delikatnie mieszaj zaczyn (jeżeli masz mniej czasu niż 5 dni i chcesz przyspieszyć proces – wrzuć do niego kawałek skórki razowego chleba)
Jeżeli nie zużyjesz całego zakwasu, możesz wstawić go do lodówki. Zakręcony w słoiku wytrzyma około dwóch tygodni.
Żurek:
Składniki:
- 2 litry aromatycznego bulionu (najlepiej na wędzonych kościach, selerze, pietruszce i marchwi)
- pół litra zakwasu
- kawałek wędzonego boczku
- 2 białe i 2 czerwone kiełbasy
- 2 łyżki koncentratu z prawdziwków lub kilka pieczarek
- 1 duża cebula
- 3 łyżki chrzanu
- kilka ząbków czosnku
- śmietana 30%
- sól, pieprz, majeranek, garść liści laurowych (10-12)
- 6 jaj na twardo
- natka pietruszki
- ziemniaki (opcjonalnie)
Przygotowanie:
- Gotujemy bulion i usuwamy pianę z wierzchu.
Na osobnej patelni smażymy pokrojony w kostkę boczek, a kiedy wytopi się z niego tłuszcz dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę i smażymy, aż się zeszkli. Zawartość patelni, razem z tłuszczem dodajemy do bulionu, pod którym zmniejszamy temperaturę i pozwalamy mu spokojnie pyrkać.
Do garnka z zupą wrzucamy oba rodzaje kiełbasy pokrojone w skośne, dość grube plastry (ten sposób krojenia sprawi, że kiełbasa w czasie gotowania się poskręca, co będzie bardzo ładnie wyglądać na talerzu).
- Po minimum 40 minutach dodajemy zakwas (jeżeli ktoś planuje do żurku dodać ziemniaki niech zrobi to na 15 minut przed dodaniem zakwasu – w zakwaszonym wywarze warzywa się nie ugotują).
- Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, sporą ilość majeranku, pieprz, sól, chrzan i koncentrat grzybowy lub podsmażone pieczarki.
Zupę podgrzewamy jeszcze tylko przez chwilę i wyłączamy.
Kiedy proces gotowania jest już skończony hartujemy śmietanę gorącym wywarem i dodajemy do zupy (ilość zależy od Was – można użyć 3 łyżek, można całego opakowania – sami wiecie, że później trzeba będzie to wybiegać).
Zupę nakładamy na talerze tak, żeby na każdym znalazły się wszystkie składniki i dekorujemy połówkami gotowanego jajka i natką pietruszki
Sekrety mojego żurku:
Majeranek rozcieram w moździerzu, co podwaja jego aromat.
Przyprawy i czosnek ogrzewam przed dodaniem na suchej patelni
Żur serwuję z kromką pszennego chleba.
Czasem do bulionu dodaję mały kawałek włoskiej kapusty, co zaskakująco zmienia smak.
W wersji wegetariańskiej żurku, boczek i kiełbasę zastępuję wędzonym oscypkiem.
Chcesz ugotować idealne jajko na twardo?
Aby jajko nie przyklejało się do skorupki w czasie obierania, należy:
– włożyć je do gotującej się, osolonej wody,
– gotować przez 9 minut, a następnie
– bardzo szybko schłodzić, przekładając do wody z kostkami lodu;
– obierać, kiedy są zimne
Przedstawionym przeze mnie przepisem można nakarmić sześć osób.
Części z Was może być trudno o zdobycie niektórych składników. W ostatnim czasie kupienie białej kiełbasy przypominało zdobycie batonika na obozie odchudzającym lub papierosów w więzieniu. Mam nadzieje, że jednak Wam się uda, bo polskie sklepy w Norwegii robią, co mogą, żeby niczego nam nie brakło.
Mam nadzieje, że uda Wam się zdobyć wszystkie potrzebne ingrediencje i ugotować tę smaczną zupę. Najważniejsze jest jednak to, żebyście spędzili ten czas w spokoju i zgodzie ze sobą.
Życzę Wam wszystkim zdrowia i uśmiechu. Czekam też na komentarze, zarówno te dotyczące żurku, jak i te w których zaproponujecie potrawy, które będę mógł Wam przybliżyć.
Wszystkiego dobrego
Smacznego!
Autor tekstu, Jakub Sobucki, jest twórcą podcastu Niuniu
4 Comments
Super
Smakowicie wygląda. W tym roku sprawdzę czy też tak smakuje.
Ciekawe skąd w Norwegii wziąć wędzone kości, kiełbasy i chrzan =D
Czasem udaje się je zdobyć w sklepach z jedzeniem spoza Norwegii. Oczywiście zależy od regionu, w którym się mieszka. W Kristiansand mamy to szczęście, że mamy dużo sklepów azjatyckich, arabskich, a także sklep z jedzeniem z Polski, Litwy i Ukrainy :).