720 stron, setki tysięcy słów, żadnego nie można opuścić, przegapić, ominąć.
Oto przed Wami powieść wybitna, autorstwa Larsa Saabye Christensena, norweskiego pisarza, uznawanego za geniusza literatury.
Dzieło rozległe, naznaczone niedopowiedzeniami, metaforami, które tworzą nieustającą aurę zagadki. Wychowany przez trzy generacje kobiet, Barnum opowiada o swoim życiu, o okaleczonej wojną rodzinie i dzieciństwie w powojennym Oslo.
O ile się nie mylę, są tu aż trzy matki, dwie babki, jedna prababka, dwie córki i jeden syn, wszyscy ze sobą spokrewnieni. (…)
Mocny początek powieści bezlitośnie próbuje nas zniechęcić do dalszego czytania. Zgwałcona młoda kobieta, która zachodzi w ciążę, pradziadek, który zginął na wyprawie do Grenlandii, ojciec, który snuje swoje wspomnienia o karierze cyrkowca, uzależniona od alkoholu babka i prababka, która była gwiazdą kina niemego, żyją pod jednym dachem, w czasach powojennych, gdzie każdy może wszystko, ale nie pozwala na to przeszłość. Kobiety, które wychowują głównego bohatera, są przedstawione jako silne, a jednocześnie bezradne w obliczu wojny, strat i życia.
Jest to książka psychologiczna, ukazująca kompleksy, przywary i źle podjęte decyzje. Mimo tych wszystkich znojów w życiu, Barnum doświadcza też siły przyjaźni, przywiązania do rodziny i nieuchronnego znaczenie międzypokoleniowych więzi.
Rozsypuję dookoła kurz opowieści i pozwalam, aby zakwitł w ustach wszystkich jako bukiet najpiękniejszych kłamstw.
Tytułowym półbratem, bratem z innego ojca, jest Fred. Antagonista, uważający siebie za głowę rodziny. Przeciwny wszelkim zasadom, z niemocą zaakceptowania samego siebie, dzieli pokój z Barnumem, otacza swojego młodszego brata opieką, chociaż robi to w sposób tylko dla niego zrozumiały.
Każda z postaci pojawiająca się w powieści jest dogłębnie przeanalizowana, znamy jej przeszłość, myśli, zamierzenia, uczucia. Dialogi są poukrywane w tekście, co sprawia, że nie pozwala nam to na szybkie czytanie. Tutaj najważniejsza jest uważność i każdy szczegół, który okazuje się być elementem niezbędnym do polubienia tej historii.
Uważam, że ta książka jest przeznaczona dla wytrwałych czytelników, którzy lubują się w analizie psychologicznej postaci fikcyjnych.
Podobnie jak w swojej wcześniej powieści Beatles, Lars Saabye Christensen poprzez rozległą, czasem nawet zbyt długą analizę każdego bohatera, daje nam możliwość polubienia postaci, mimo że zupełnie nie rozumiemy ich postępowania. Zakończenie nieco mnie rozczarowało, chciałabym nadal czytać o tych ludziach, z którymi poprzez kunsztowną sztukę opisu zdążyłam się związać. Chciałabym wciąż patrzeć jak układa im się życie, niestety nawet najgrubszy tom ma swoją ostatnią kartkę.
A Fred leży razem z innymi noworodkami w równiutkim rządku, z dziećmi w pokoju, z pięknym złotym pokoleniem, te dzieci nigdy nie zaznają wojny, będą dorastać w dobrobycie, którego w końcu będą miały dość i który rzuci im się na rozum, na jakiś czas odwrócą się plecami do tego zbytku i zwrócą się ku naturze i udanemu bóstwu, by później odbić sobie to, co utracili, i z jeszcze większą zachłannością czerpać z bufetu prywatnego życia.