Podobnie jak w przypadku wielu problemów zdrowia psychicznego, rasizm i dyskryminacja często są ignorowane, dopóki nie jest za późno.
Badanie opublikowane w czasopiśmie American Psychologist wykazało, że „dzieci i młodzież, które doświadczają dyskryminacji ze względu na rasę, pochodzenie etniczne lub status ekonomiczny, są bardziej narażone na problemy behawioralne, niską samoocenę i depresję” (American Psychologist, 2020).
Doświadczanie dyskryminacji rasowej i niesprawiedliwości może mieć silny wpływ emocjonalny, prowadząc do chronicznego stresu, lęku, niskiego poczucia własnej wartości, braku pewności siebie, depresji oraz traum rasowych. Tego rodzaju sytuacje mają szkodliwy wpływ na zdrowie psychiczne jednostek i całych rodzin.
Codzienny rasizm
Jednak rasizmu doświadcza się nie tylko w pracy czy podczas wizyty u lekarza. Istnieje także coś, co nazywa się „codziennym rasizmem”. Uprzedzenia i społeczne odrzucenie w mniej oczywistej formie również stanowią część tego problemu. Podejmowanie codziennych czynności, takich jak szukanie pracy, zapisanie się na zajęcia (kursy, sport), a nawet uzyskanie pomocy lub wsparcia od policjanta, może być szczególnie trudne dla mniejszości. Zwłaszcza gdy osoby te odczuwają głęboką nieufność, mają negatywne oczekiwania, unikają pewnych sytuacji lub są przedmiotem szyderstw.
Jestem imigrantką pierwszego pokolenia w Norwegii. Przyjechałam tu, gdy miałam 14 lat, i mieszkam tu od 34 lat. Ludzie wokół mnie, zarówno znajomi, jak i osoby, które spotykam po raz pierwszy, często mówią: „Ale przecież ty jesteś Norweżką”. Dziwna rzecz. Wciąż zdarza się jednak, że pytają mnie, skąd pochodzę – mimo że twierdzą, iż jestem Norweżką, ponieważ mieszkam tu tak długo i mówię po norwesku.
W pewnym momencie mojego życia – w okresie dojrzewania – byłam dumna, że jestem „Norweżką”. Chciałam się dopasować, być jak inni. Znałam język, starałam się nauczyć jak najwięcej o Norwegii, byłam dobrze zintegrowana.
Ale co znaczy być dobrze zintegrowanym?
Moje czarne włosy
Miałam tak wiele pytań: czy oznacza to, że muszę zapomnieć o swojej kulturze, języku, korzeniach, kraju? Czułam, że nie przynależę do żadnego miejsca.
Mój pierwszy kontakt z rasizmem miał miejsce, gdy miałam 15 lat. Szłam wtedy do szkoły. Kilka tygodni wcześniej upadłam i zraniłam nogę, co zmusiło mnie do poruszania się w gipsie z pomocą kul. W drodze na przystanek autobusowy natknęłam się na grupę młodzieży, nieco starszej ode mnie, która rzucała rasistowskie komentarze dotyczące mojego wyglądu i czarnych włosów. Odpowiedziałam im. Wtedy podeszli do mnie, popchnęli mnie, przez co upadłam, opluli, uderzyli w głowę, pociągnęli za włosy, a moje kule wyrzucili daleko, żebym nie mogła ich odzyskać.
Minęło wiele miesięcy, zanim mogłam przypomnieć sobie to wydarzenie w szczegółach – prawdopodobnie wyparłam je z pamięci. Pozostało we mnie w postaci głębokiej niepewności i nieufności wobec innych.
Słowa w zamkniętym pudełku
Dziś, rozmawiając z innymi, którzy krócej mieszkają w Norwegii, często słyszę wtrącenia o tym, że doświadczyli rasizmu lub dyskryminacji – na przykład w pracy czy podczas wyjścia do miasta. Jednak wolą to ignorować, ponieważ czują, że powinni być wdzięczni Norwegii za to, że została dla nich otwarta, dała im nowe możliwości, szansę na nowy początek.
Mówią, że ci, którzy tak się zachowują, to ludzie nieświadomi, niewyedukowani. I tak jest. Ale to nie oznacza, że jestem ślepa czy głucha. Wciąż widzę, gdy inni doświadczają rasizmu lub dyskryminacji. Wciąż słyszę te same słowa w mojej głowie. One nigdy nie znikają – tkwią w zamkniętym pudełku.