Zdarzył wam się kiedyś spontaniczny weekendowy wyjazd? Paniczne upychanie do plecaka wszystkiego, co wydaje się niezbędne, bo za godzinę trzeba być na dworcu? Zwykle kończy się to odkrywaniem co chwilę, czego się zapomniało. Jeśli planujemy wyjazd w cywilizowaną okolicę, a na dodatek nie zapomnieliśmy akurat portfela, większość braków da się uzupełnić. Gorzej, jeżeli wybieramy się w leśną głuszę, gdzie brak sklepów, a czasem i zasięgu sieci telefonicznej.
Można obyć się bez wielu rzeczy, inne zastąpić czymś znalezionym w lesie, ale stojąc już w drzwiach wyjściowych, poświęćcie pięć sekund na pomyślenie, w co się będziecie ubierać podczas wyprawy, co będziecie jeść i w jakich warunkach spać. Czy na pewno w plecaku leży to, co konieczne?
Buty
Źle dobrane buty uprzykrzą najpiękniejszy szlak.
Po pierwsze nigdy nie bierzmy na szlak butów prosto ze sklepowej półki. Lepiej pospacerować w nich najpierw po mieście, gdzie zawsze jakoś można uporać się z ewentualnymi problemami.
Po drugie, postarajmy się przewidzieć, jakie warunki będą na trasie i skłaniajmy się raczej ku wariantom pesymistycznym.
W Norwegii najprawdopodobniej w którymś momencie wędrówki trafimy na grząskie torfowisko w zagłębieniu terenu, ukryty w wysokiej trawie strumyczek lub strome skalne płyty, po których trzeba będzie się wspiąć kilka metrów, wykorzystując spękania bądź krawędzie.
Ja zwykle chodzę w lekkich butach trekkingowych za kostkę, z gore-tex’em. To uniwersalne rozwiązanie wystarcza na moje krótkie wyprawy. Ważne, by protektor nie był za głęboki, by nie zbierał całego błota, podeszwa nie była za miękka (co męczy stopy), a rozmiar był lekko większy niż stopa. Podczas długich wędrówek stopy puchną i dopasowane buty zaczynają nas niemiłosiernie uciskać. Jeśli but jest za duży, stopa się przesuwa, co z kolei powoduje otarcia i dyskomfort. Rozwiązaniem jest nałożenie drugiej skarpety (nie za ciasnej, by nie ograniczać przepływu krwi) i zdjęcie jej, gdy stopy napuchną w trakcie ciężkiego dnia.
Co do wszelkich membran oddychających – nie oszukujmy się. Jeśli trafimy na wilgotne warunki, każde buty w końcu przemokną. Do butów poniżej kostki woda wleje się szybko, te wyższe przetrwają, póki nie przemoknie cholewka. Najtrwalsza chyba jest natłuszczona lub woskowana skóra, jednak bardzo ciężka w porównaniu z nowoczesnymi materiałami. Impregnaty pomagają, ale niestety też do czasu.
Najgorsza jest sytuacja, gdy w przemoczonych butach chlupie nam zimna woda, i do tego brodzimy w śniegu. Na szczęście zdarza się to rzadko. Na taką okazję pomoże opakowanie jednorazowych ogrzewaczy chemicznych do butów. Są leciutkie i potrafią podgrzewać stopy nawet do 8 godzin (a z nimi chlupiącą w butach wodę). W razie potrzeby można je włożyć również do rękawiczek.
Skarpety
Najlepiej z płaskim szwem, wełniane (bo w przeciwieństwie do bawełny, wełna nie traci kompletnie właściwości izolacyjnych, gdy jest mokra), wygodne, i nie tamujące krążenia krwi. Duży wybór skarpet trekkingowych z pogrubieniami w miejscach narażonych na otarcia można znaleźć w sklepach sportowych.
Bielizna osobista
Według osobistych preferencji, ale lepiej wygodna, niż ładna. Głupio byłoby zapomnieć.
Ubranie
Sposób ubierania się „na cebulę” znany jest i praktykowany przez turystów nie od dzisiaj. Chwilę zajmuje wciśnięcie się w kolejne warstwy, ale procentuje to wygodą i uniwersalnością podczas aktywności. Obecnie tkaniny techniczne pozwoliły dokonać cudów i uniwersalny zestaw ubrań waży niewiele, i zajmuje relatywnie mało miejsca. W sklepach sportowych dostępny jest pełen wybór ubrań różnych grubości, fasonów i zastosowań. Jak się w tym połapać? Amerykańska armia stworzyła system zwany ECWCS, który systematyzuje wcześniej nieco intuicyjny dobór warstw.
1. Cienka bielizna poliestrowa (tzw. termoaktywna) – komplet. Jej główną funkcją jest odprowadzenie wilgoci ze skóry i zapobieganie otarciom.
2. Nieco grubsza bielizna z cienkiego polaru – komplet. Ta warstwa odpowiada za izolację termiczną, ale musi również odprowadzać pot na zewnątrz. Dodatkowo powietrze uwięzione pomiędzy pierwszą, a drugą warstwą również izoluje.
3. Polar gramatury około setki, lub polarowa, luźniejsza kurtka zwiększająca ocieplenie, gdy jest to potrzebne.
4. Wiatrówka – kurtka. Bardzo lekka i cienka, oddychająca kurtka wiatroszczelna. Wiatr potrafi bardzo wychłodzić nasze ciało. Używana w dość ciepłych, wietrznych warunkach, z którąś z warstw bielizny.
5. Softshell bez membrany, ale impregnowany – kurtka i spodnie. Najbardziej uniwersalna warstwa. Warto od niej zacząć kompletowanie ubrań wyprawowych. Chroni przed wiatrem, lekkimi opadami, wygodna i świetnie oddychająca.
6. Gore-tex – kurtka i spodnie. Warstwa chroniąca przed deszczem i wiatrem. Dzięki membranie nie będziemy całkiem mokrzy od potu przy wysiłku.
7. Puchówka lub primaloft – kurtka i spodnie. Przy ekstremalnie niskich temperaturach albo na dłuższych postojach zapobiegnie wychłodzeniu organizmu. Puch świetnie się kompresuje, więc zajmie mało miejsca w bagażu, jednak jest nieodporny na wilgoć. Primaloft jest ociepliną wymyśloną, by zniwelować ten mankament, jednak niestety nie zmniejsza objętości tak jak puch.
Z pewnością każdy dopasuje elementy z tego zestawu do prognozowanej pogody podczas wyprawy, ale dla ciekawskich załączam tabelkę proponowanych przez armię zestawów w zależności od temperatury i aktywności:
temperatura | duża aktywność | odpoczynek, postój |
Powyżej 10 | 1+2 (góra) +6 | |
0 do 10 | 1+4+5 (spodnie) albo 1+5 | 1+3+5 |
-20 do 0 | 1+2+5 | 2+5+7 (kurtka) |
-30 do -20 | 1+2+3+5 | 1+2+3+5+7 |
Ja zamiennie z poliestrową używam bielizny wełnianej. Zapewnia lepszą izolację, nawet gdy jest wilgotna i trochę poprawia jakość zapachów na kilkudniowych wycieczkach, jednak jest bardziej wymagająca w praniu. Oczywiście wiele elementów można zastąpić tym, co akurat znajdziecie w szafie. Pamiętać należy tylko, że bawełna nie odprowadza wilgoci, a przemoczone od potu ubranie w zimny lub wietrzny dzień bardzo wychładza organizm. I jeszcze cztery podstawowe zasady dotyczące ubrań – CZYSTE, LUŹNE, SUCHE, CHŁODNE.
Czyste ubrania lepiej izolują niż te zabrudzone. Dzięki warstwie powietrza wewnątrz luźnych ubrań jest nam cieplej. Mokre ubrania łatwiej przewodzą ciepło. Jeśli ubierzemy się za ciepło, będziemy się pocić i tracić płyny, a ubrania staną się wilgotne i stracą swoje właściwości izolacyjne.
Czapka, szalik, rękawiczki
Czapka z cienkiego windstoppera, cienkie rękawiczki i komin na szyję zawsze, nawet latem, powinny znaleźć miejsce w plecaku. Pogoda w górach potrafi zaskoczyć. Szczególnie kominy są uniwersalne i pomocne w wielu sytuacjach. Są też tanie i zajmują mało miejsca w kieszeni.
Membrany, czyli jak oddychają ubrania
Producenci odzieży outdoorowej prześcigają się w reklamowaniu produktów z oddychających tkanin. Jak to działa? Idea jest prosta. Bierzemy cienką folię, nakłuwamy ją, robiąc mikroskopijne otworki, oklejamy tkaniną z obu stron (przy laminatach trójwarstwowych) lub z jednej (przy 2 i 2,5 warstwowych) i szyjemy z tego kurtkę. Spływająca woda nie ma na tyle czasu, by wniknąć przez mikroszczeliny, a pot powoli paruje na zewnątrz. Siłą, która przeciska wilgoć na zewnątrz, a nie do środka, jest różnica ciśnień i temperatur.
Diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli otworki są za duże, kurtka nie jest nieprzemakalna. Jeśli klej jest niewłaściwy, pot nie ma drogi ujścia. Jeśli otworków jest za mało, pot i tak nie nadąża, by wydostać się spod okrycia. To samo dzieje się, kiedy ktoś poci się obficie. Jeśli folia jest mało wytrzymała mechanicznie, szybko się niszczy i staje się nieszczelna. Jeśli różnica ciśnień lub temperatur jest niewielka (np. pod szelkami plecaka na ramionach albo w gorący, parny dzień) proces jest mało wydajny. Jeśli kurtka nie jest utrzymywana w czystości, otworki mogą zostać zablokowane przez sól krystalizującą z wysychającego potu. Dużo rzeczy może pójść nie tak, jak przewidział to producent w laboratorium.
Wnioski z doświadczeń z różnymi membranami mam takie, że tanie membrany są nietrwałe i mało wydajne. Te drogie zaś działają lepiej, ale nie należy oczekiwać cudów. Warto wiedzieć, że dużo lepiej spisują się, gdy jest zimno, i lepiej wybrać wtedy kurtkę z dodatkowymi wywietrznikami (np. pod pachami lub z siatkową kieszenią na piersi), aby pomóc membranie w odprowadzeniu wilgoci jak tylko się da.
Warto wspomnieć, że ponoć istnieją też membrany działające na zasadzie fizyko-chemicznej (bez otworków w folii), wiążące wodę od środka, a oddające od zewnątrz, ale zasady użytkowania wydają się takie same.
Sztuka pakowania polega w dużej mierze na ograniczaniu ilości, wagi i objętości zabieranych przedmiotów, przy zachowaniu ich pełnej funkcjonalności. Pomaga w tym nowoczesna technologia, umiejętność wykorzystania tego, co się ma, na kilka sposobów oraz ograniczenie potrzeb.
Z całego serca życzę Wam powodzenia w tym niełatwym zadaniu, lekkiego plecaka i dobrze oznakowanych szlaków.
W następnej części znajdziecie parę wskazówek, jak rozwiązać problem jedzenia, noclegu oraz dowiecie się, jakie drobiazgi są niezbędne na górskich wędrówkach.
Do zobaczenia na szlaku.
O schroniskach DNT Sør przeczytasz tutaj.