Na tle politycznych potyczek w Polsce, norweskie życie polityczne może wydawać się dość stonowane i zracjonalizowane. Oponenci polityczni są w stanie podejmować decyzje ponad podziałami i wspierać się w sprawach kluczowych dla kraju. Jednak brak permanentnej międzypartyjnej bijatyki wcale nie oznacza, że norwescy politycy to grupa oświeconych stoików pracujących zgodnie i solidarnie dla dobra ogółu.
Najlepszym przykładem takich politycznych przepychanek są ostatnie wybory do władz miasta w Kristiansand. Walka o wygraną w ostatnich dziesięcioleciach rozgrywała się właściwie między dwiema największymi partiami: Høyre i Arbeiderpartiet, i pod tym względem również rok 2019 nie przyniósł jakiejś znaczącej zmiany. Tym razem jednak szala zwycięstwa przechyliła się na stronę socjaldemokratów, strącając Høyre z pozycji regionalnego lidera. Dodatkowo obie partie dominujące zanotowały znaczący spadek głosów. I tutaj pojawia się pierwszy polityczny smaczek, a mianowicie partia demokratów – Demokratene, która dla odmiany wskoczyła na miejsce trzecie, odnotowując największy wzrost głosów. Wśród liberalnych i lewicowych Norwegów panuje przekonanie, że swoją silną pozycję partia ta zbudowała na populistycznych hasłach i personalnych atakach wymierzonych w przeciwników. Aby dotrzeć do wyborców, demokraci stworzyli portal internetowy Sørlandsnyhetene, będący swoistą tubą propagandową. Jeśli jednak ta krótka charakterystyka sprawia wrażenie ataku na tę konkretną partię, śpieszę ze sprostowaniem.
Każda partia populistyczna jest najlepszym probierzem bieżących i najważniejszych problemów społecznych. I choć przeważnie problemy społeczne są dla partii populistycznych jedynie środkiem do osiągnięcia władzy, nie powinno się ignorować haseł głoszonych przez populistów. Zapewniam, że ich źródło zawsze znajduje się w problemach społecznych przeoczonych przez obecne władze. Często jednak populiści eskalują niezadowolenie mas i przekierowują to niezadowolenie na politycznych oponentów. W tym miejscu najczęściej urywa się racjonalna dyskusja, a same problemy społeczne stają się narzędziem walki politycznej, natomiast pierwotny cel, czyli rozwiązanie problemu społecznego, zostaje zastąpiony przez cel wtórny, acz priorytetowy, czyli przejęcie władzy.
Czy partie rządzące w Kristiansand są na prostej drodze do przejścia w stan wojny ideologicznej? Nie sądzę. Przede wszystkim w Norwegii nadal panuje pojęcie kultury politycznej, a debaty publiczne opierają się na wyważonej, merytorycznej argumentacji. Oczywiście można zaobserwować liczne odstępstwa od tej zasady, ale spotykają się one z dość jednomyślnym potępieniem publicznym. Wśród takich wyjątków potwierdzających regułę znajdują się właśnie politycy demokratów. Aktualnie toczy się w Kristiansand batalia o ukaranie jednego z reprezentantów partii Demokratene za personalne ataki i nie potwierdzone dowodami oskarżenia kierowane wobec innych polityków. Oczywiście sam oskarżony i jego otoczenie polityczne twierdzi, że takie dowody ma, i że tak naprawdę to demokraci są ofiarą swoich adwersarzy. I tak w kółko, i bez końca.
Jak w takiej sytuacji dokonać obiektywnej oceny rządzących, nie stając się mimowolną ofiarą manipulacji i zabiegów socjotechnicznych?
Najlepszym sposobem na wypracowanie wiarygodnych i sensownych opinii jest analiza faktów. Jak zatem przedstawia się faktyczny i aktualny rozkład sił we władzach miasta Kristiansand?