Tłumaczenie: Aleksandra Polek
Cecilie Lønn prowadzi szkołę online Norsk for deg! - i jest autorką 18 podręczników językowych. Ponadto prowadzi „Mestizo Pachamama” w Oslo.
Opowiadanie
W Cecilies språkhjørne możesz znaleźć różne teksty. Nowy tekst będzie pojawiał się w każdą środę. Czasami tematyką tekstów będzie język lub gramatyka, a czasami będą się one skupiać na kulturze, integracji i społeczeństwie. Dzisiaj będzie trochę inny tekst. Dzisiaj możesz przeczytać pierwszą część opowiadania. Następna ukaże się w przyszłą środę. Będziesz na bieżąco?
Czasami trudno być szczerym wobec nas samych. Czasami łatwiej opowiadać sobie piękne historie o swoim życiu – i próbować z całych sił w nie wierzyć. To łatwiejsze niż gdybyśmy mieli uwierzyć w historię, która stoi za nimi – tę, o której nie lubimy myśleć i nie do końca ją rozumiemy… Czasami udaje nam się tak uparcie wierzyć w te piękne historie, że zapominamy o tym, o czym myśleliśmy zanim skonstruowaliśmy te opowieści. Tak w każdym razie było w jej przypadku. Ale czasami udaje jej się być szczerą wobec samej siebie. W tej chwili siedzi przed kominkiem w ich mieszkaniu w południowej Norwegii. Dzieci w końcu zasnęły. Mąż jest wciąż w pracy. Bierze nadgodziny już trzeci raz w tym tygodniu. Ramiona bolą. Szyja jest zesztywniała. Oczy pieką z braku snu. Powinna się położyć, ale nie daje rady przemieścić się z fotela do łóżka. Zachłanne płomienie przykuwają wzrok. Jej mąż wstawił nowy kominek z kolegą parę miesięcy temu. Tego wieczora jest tak zmęczona, że nie ma już siły na nieszczerość. Czuje prawdę uderzającą w głębię serca. Projekt „Przeprowadzka do Norwegii” okazał się trudniejszy, niż się spodziewała. Dlaczego tego nie przewidziała siedząc w maleńkiej rodzinnej miejscowości, marząc o przeprowadzce do tego bogatego kraju, który dba o swoich mieszkańców? Dlaczego nie rozumiała, że życie wcale nie będzie dużo łatwiejsze – nawet jeśli pensja będzie lepsza i można mieć taki piękny dom? Teraz tego nie rozumie. Ale dziś wieczorem jest szczera. Przez długi czas leżało jej to na sercu. Sama już nie wie jak długo czuła tę presję. Być może zaczęło się, gdy przybyła do nowego kraju. Nawet nie zdawała sobie sprawy, gdy te mechanizmy w jej ciele zaczynały działać. Tak bardzo chciała, żeby inni ich polubili. Żeby polubili ją, jej męża i ich dwoje uroczych, małych dzieci. Tak intensywne było pragnienie, żeby wszystko poszło im dobrze. Chcieli zacząć od nowa. Naprawdę potrzebowali nowego życia. Potrzebowali ludzi, którzy będą ich wspierać, uśmiechać się do nich i dawać im nowe możliwości. Czuła, że jej wkład w to wszystko był decydujący. Musiała być silna dla dzieci. Przeprowadzka to był w końcu przede wszystkim jej pomysł, musiała przekonać do niego męża. Ich życie w Norwegii będzie fantastyczne! Mąż musiał zrozumieć, że to właściwa decyzja! Czasami słyszała głos, który jakby ukradkiem szeptał jej do ucha: A co jeśli się mylisz? Co będzie jeśli zaciągniesz całą rodzinę do Norwegii i ta decyzja okaże się zła? Nie może przyjąć do siebie tej myśli. Patrzy głębiej w płomienie. Ale dziś wieczorem jest jednak szczera. Jest dużo trudniej, niż to sobie wyobrażała. Boli ją, gdy próbuje ubrać tę myśl w słowa. Ale znalazła sposób, żeby sobie z tym radzić. Ma broń. Potężną broń. Działa prawie zawsze. Uśmiech. Uśmiecha się do wszystkich. Do męża, dzieci, nauczycieli w szkole jej dzieci, do kolegów i koleżanek z pracy, sąsiadów, pani na kasie w Remie, do wszystkich, których spotyka. Uśmiech. Wieczny uśmiech.Uśmiecha się tak często, że kąciki jej ust wydają się ciężkie. Ten przeklęty uśmiech… Nie uśmiecha się tylko, gdy patrzy w swoje odbicie w lustrze. Wtedy twarz ukazuje się jej taką, jaką naprawdę jest. Wtedy widzi siebie taką, jak naprawdę się czuje: zmęczona, niepewna, trochę wystraszona i już trochę starsza. Zamyka oczy. Za dużo myśli na raz…
c.d.n.
Chcesz przeczytać ten tekst po norwesku? Znajdziesz go tutaj: Livets fortelling