Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) ostrzegł 6 sierpnia, że istnieje niebezpieczeństwo katastrofy jądrowej po zniszczeniu części elektrowni jądrowej w Zaporożu na Ukrainie w wyniku ataków wojskowych.
– Jestem bardzo zaniepokojony wczorajszym ostrzałem największej elektrowni jądrowej w Europie, to ryzyko katastrofy nuklearnej, która może zagrozić społeczeństwu i środowisku na Ukrainie i poza Ukrainą – mówił w oświadczeniu Rafael Mariano Grossi, podaje agencja Reuters.
Sytuacja w Zaporożu na Ukrainie jest na bieżąco śledzona przez Norwegię.
Ukraińska państwowa energetyka jądrowa Energoatom poinformowała w niedzielę, że pracownik został ranny, gdy w sobotę wieczorem siły rosyjskie ponownie ostrzelały zaporoską elektrownię jądrową (Reuters).
Jest możliwe, że magazyn elektrowni, w którym przechowywane są na świeżym powietrzu 174 pojemniki ze zużytym paliwem jądrowym, został naruszony atakami rakietowymi. Taką informacją podzielił się Energoatom.
Zakład w Zaporożu został zdobyty przez siły rosyjskie w początkowej fazie wojny, ale nadal jest zarządzany przez ukraińskich techników. Elektrownia znajduje się 200 km od portu Mariupol.
Krytyczna sytuacja w największej elektrowni jądrowej w Europie. Stan gotowości Norwegii
Pociski uderzyły w linię wysokiego napięcia w piątek w obiekcie jądrowym, zmuszając operatorów do odłączenia reaktora, mimo że nie wykryto radioaktywnego wycieku.
Obie strony oskarżają się wzajemnie zaangażowanie w „terroryzm jądrowy”. Ukraińska państwowa energetyka jądrowa Energoatom oskarżyła Rosję o szkody, a rosyjskie ministerstwo obrony oskarżyło siły ukraińskie o ostrzał elektrowni.
Grossi wezwał wszystkie strony konfliktu do zachowania „najwyższej powściągliwości” w pobliżu obiektu nuklearnego, dodał, że jest niezmiernie ważne, by umożliwić agencji dostęp do elektrowni „w celu zapewnienia wsparcia technicznego dla bezpieczeństwa jądrowego i ochrony”. Jednak Ukraina odmówiła inspektorom dostępu twierdząc, że wizyta będzie krokiem w stronę legitymizacji rosyjskiej okupacji elektrowni.
Grossi powiedział także, że działania wojskowe w pobliżu elektrowni są „całkowicie niedopuszczalne i należy ich unikać za wszelką cenę”.
W elektrowni miało dojść do poważnego uszkodzenia stacji, w której przechowywany jest azot i tlen. Uszkodzony miał zostać również budynek pomocniczy elektrowni. Takie informacje poprzez platformę społecznościową Telegram podał Energoatom.
W Norwegii Dyrekcja Ochrony Radiologicznej i Bezpieczeństwa Jądrowego (Direktoratet for strålevern og atomtryggleik – DSA) uważnie śledzi sytuację. Potwierdza, że sytuacja wokół placówki jest poważna.
– To nie jest obiekt, który został zbudowany w strefie działań wojennych. Po raz pierwszy widzimy, że takie elektrownie jądrowe zostały w ten sposób dotknięte wojną. Ważne jest, aby to śledzić. Traktujemy to bardzo poważnie – stwierdza w rozmowie z NRK Øyvind Selnæs z DSA.
Zdaniem Sælnesa działania wojenne na tym obszarze mogą doprowadzić do uwolnienia substancji radioaktywnych. W najgorszym przypadku mogą one dotrzeć również do Norwegii, byłyby to jednak przerzedzone opady radioaktywne, jak po katastrofie w Czarnobylu.
Przeczytaj również:
Władze zalecają zaopatrzenie się w tabletki jodu. Wiele osób kupuje niewłaściwe
W Polsce Państwowa Agencja Atomistyki poinformowała opinię publiczną, że nie ma zagrożenia radiologicznego dla kraju.