Nowe samochody na paliwa kopalne mają płacić potrójne stawki w punktach poboru opłat w Oslo. Propozycja ma dotyczyć tych, którzy kupią samochód benzynowy lub diesla po 1 stycznia 2025 roku.
– Nie ma już powodu kupować samochodu na paliwa kopalne – twierdzi Heidi Sørensen dyrektorka ds. klimatu w gminie Oslo w rozmowie z NRK.
Propozycja Agencji Klimatycznej, która ma sprzyjać realizacji postulatu o zero emisyjności, uderza w kierowców, którzy kupią samochody spalinowe po 1 stycznia 2025 roku. Agencja chce nałożyć na nich kwoty przejazdów równe tym, które dotyczą od pojazdów ciężarowych w punktach opłat drogowych.
Dyskusja w toku
Ile mają wynosić opłaty w 83 punktach poboru opłat w Oslo? Na ten temat dyskutują właśnie politycy z regionu. Główne skrzypce w osiągnięciu wyśrubowanych eko-celów gra Agencja Klimatyczna. Emisja gazów cieplarnianych do 2030 roku musi zostać zredukowana o 95%, a punktem wyjścia pomiarów jest 2009 rok.
Jeśli Storting przyjmie sugestie, cło na zakup samochodów spalinowych będzie ogromne.
Obecnie samochodowy spalinowe za przejazd przez bramki w Oslo płacą około 30 NOK. Opłata dla ciężarówek wynosi 91 NOK. Jeśli propozycja Komisji Klimatycznej zostanie przyjęta, oznaczać to będzie potrojenie opłat dla posiadaczy nowo zakupionych pojazdów spalinowych.
Heidi Sørensen ma nadzieję, że żaden posiadacz samochodu osobowego nie będzie musiał tyle płacić za przejazd, ponieważ nie widzi powodu, dla którego ktokolwiek miałby kupować samochód na paliwa kopalne. Odwołując się do najnowszych danych dotyczących sprzedaży samochodów wskazuje, że w styczniu br. aż 92 proc. spośród wszystkich zakupionych nowych samochodów to pojazdy elektryczne.
Storting już w 2017 roku przyjął plan eliminacji nowych samochodów spalinowych w 2025 r., ale jak dotąd nie wprowadził zakazu ich sprzedaży. Wygląda na to, że przymus pośredni może okazać się wystarczający.
Jeden komentarz
Coś mi sie wydaje że niedlugo wzorem Wielkiej Brytanii i Holandii nadajniki naliczające oplaty na bramkach będą ulegać masowym aktom wandalizmu. skoro jest ich tylko nieco ponad 80 to dużo z tym roboty nie będzie ,żeby system sparaliżować na dluższy okres.
Gdzie jest koniec debilnych pomysłów ekozjebów? po co były te wszystkie normy EUR skoro teraz chcą otwarcie pluć w twarz wlascicielom legalnie nabytych aut? To konsument wybiera które auto mu odpowiada a nie przymus (nawet pośredni). Najpierw marchewka potem kij – chyba będzie znowu rozróba konieczna.