W sobotę 29 lipca , policja usunęła pasażerów z samolotu Wizz Air lecącego z Sandefjord do Bukaresztu w Rumunii. Powód? Samolot był przeładowany, a to oznacza, że na lot stawili się wszyscy pasażerowie, którzy wykupili bilet. A biletów sprzedano więcej niż miejsc w samolocie.
– Trzy osoby pozostały z przodu samolotu po tym, jak wszyscy weszli na pokład, ponieważ nie było już wolnych miejsc – powiedział NRK jeden z pasażerów. – Doszło do dyskusji między kapitanem, obsługą naziemną i pasażerami, kto ma opuścić samolot.
Mężczyzna poświadcza również, że policja weszła na pokład po około godzinie negocjacji, aby wyprowadzić pasażerów, którzy nie chcieli opuścić samolotu. Jedna z osób wysiadła dobrowolnie po przybyciu policji, podczas gdy 60-letni mężczyzna odmówił pokazując bilet z dokonaną rezerwacją miejsca.
Jak informowało NRK, żaden z pasażerów nie otrzymał oferty rekompensaty finansowej za zrezygnowanie z wykupionego lotu. Nie wiadomo również, w jaki sposób firma Wizz Air określiła, którzy pasażerowie musieli opuścić samolot.
Ellen Sandnes, kierowniczka terminala na lotnisku Torp Sandefjord potwierdziła dziennikowi NRK, że ponieważ jeden z pasażerów odmówił opuszczenia samolotu, na miejsce została wezwana policja.
Cała sytuacja była filmowana przez pasażerów. Na filmiku widać jak policja używa siły, aby wyprowadzić mężczyznę. Słychać również buczenie innych pasażerów niezadowolonych z takiego rozwiązania.
Samolot wystartował z trzyipółgodzinnym opóźnieniem. Dwóch pasażerów, którzy opuścili lot, zostało zakwaterowanych w hotelu z ofertą podróży następnym lotem dwa dni później.
Policja dostała informację, że samolot jest przepełniony. Czy reakcja policjantów była adekwatna do sytuacji? Zadaniem policji jest chronić pasażerów lub załogę samolotu, gdy ktoś stanowi zagrożenie, co w tym wypadku nie miało miejsca.
Firma Widerøe Ground Handling odpowiedzialna za odprawę i obsługę pasażerów Wizz Air na lotnisku Oslo Torp w Sandefjord nie chciała komentować incydentu. Rzecznik Wizz Air również się nie odniósł do sytuacji.
W NRK wypowiedzi udzielił również Thomas Iversen, starszy doradca prawny w Radzie Konsumentów. Uważa on, że wiele linii lotniczych ryzykuje sprzedaż zbyt wielu biletów, w nadziei, że nie wszyscy pasażerowie stawią się na lot. Według niego overbooking częściej zdarza się w tanich liniach lotniczych. Pasażerowie powinni jednak otrzymać odszkodowanie – zarówno w postaci nowego lotu, wyżywienia, jak i zakwaterowania w hotelu, jeśli to konieczne.