Ryby, które jedzą nam z ręki, czyli co w norweskim morzu piszczy
Tak jak w każdym innym kraju, tak i w Norwegii jest wiele przepisów, zakazów oraz nakazów dotyczących połowów ryb. Bo żeby na przykład łowić ryby w jeziorach trzeba posiadać licencję (fiskekort), żeby łowić łososie w rzekach – potrzebne jest dodatkowe pozwolenie, żeby w ogóle móc łowić samodzielnie trzeba mieć skończone 16 lat. Jest jednak pewne miejsce w Norwegii, gdzie łowić może właściwie każdy. A co najważniejsze – nie potrzebne jest do tego żadne pozwolenie. To miejsce my Polacy nazywamy… morzem. Norwegowie zaś sjøen albo hav, jeśli mają na myśli ocean.
Takie prawo
Tak, na morzu i nad morzem może łowić każdy. Bez względu na kolor skóry, pochodzenie i wykształcenie. Czy jest się ubogim krewnym z Norwegii, czy też bogatym stryjem z Ekwadoru. Polować na morskie ryby możemy zarówno z lądu, jak i z łodzi, jeśli się taką oczywiście posiada. Co kto woli. Bez wyjątku. Można by rzec po staropolsku, że czym norweskie morze bogate tym rade. Trzeba tylko posiadać mocną wędkę, żyłkę oraz przynęty. Innymi słowy – Norwegia to raj dla wędkarzy morskich.
Łowienie z łódki
Czego jednak nie wolno
Tak jak w żarcie o przyszłej żonie, która to miała i pieniądze, była pracowita i była mądra, ale niestety była też garbata – przy tylu zaletach jedna wada, tak i tu przy tylu zaletach, jakie niesie ze sobą wędkowanie na morzu i nad morzem, kilka zaledwie obostrzeń oraz zaleceń nijakiej krzywdy uczynić nam nie może. Bo jak słusznie uważają Norwegowie, zasoby morskie nie należą tylko do nas, czyli do ludzi, którzy żyją teraz, ale należą też do przyszłych pokoleń. Dlatego tak ważne jest, aby korzystać z nich rozsądnie, mądrze i z umiarem.
Dziesięć przykazań
Po pierwsze. Ryby morskie mają swoje wymiary ochronne (minstemål), więc nie możemy łowić ryb poniżej ich minimalnej długości. W zależności od tego gdzie łowimy ryby, rozmiary te mogą się różnić. Owe rozmiary zależą również od charakteru połowów – czy będą to połowy rekreacyjne czy komercyjne. Większość jednak ryb morskich rozmiary ochronne ma stałe, a niektóre gatunki możemy łowić nawet bez ograniczeń.
Dorsz atlantycki
Oto podstawowe wymiary ochronne wybranych gatunków ryb:
– dorsz (torsk) na północy 44 cm
– dorsz (torsk) na południu 40 cm
– plamiak (hyse) na północy 40 cm
– plamiak (hyse) na południu 31 cm
– halibut (kveite) 80 cm
Pozostałe gatunki takie jak makrela (makrell), czarniak (sei) albo rdzawiec (lyr) nie mają wymiarów ochronnych. Większość podstawowych informacji oraz aktualności na temat połowów ryb morskich możemy znaleźć na stronie Fiskeridirektoratet w dziale dotyczącym wędkarstwa turystycznego.
Po drugie. Nie możemy łowić ryb w pobliżu farm rybnych i ujść rzek. Musimy zachować odległość co najmniej 100 metrów.
Po trzecie. Nie wolno nam złowionych ryb sprzedawać.
Po czwarte. Z Norwegii możemy wywieźć do 10 kg złowionych ryb bądź przetworów rybnych.
Po piąte. Nie łowimy gatunków chronionych. Między innymi rekina olbrzymiego, rekina śledziowego, kolenia pospolitego, malwy niebieskiej. Oraz gatunków chronionych sezonowo: halibuta czarnego, halibuta atlantyckiego i karmazyna (vanlig uer). Trzeba również pamiętać o ograniczeniach w połowach dorsza atlantyckiego, o czym pisaliśmy już tutaj.
Po szóste. Używajmy tylko sprzętu ręcznego. Używanie sieci i innych pułapek jest w połowach rekreacyjnych zabronione.
Po siódme. Ryby, które przypadkowo złowiliśmy, ale nie mają rozmiaru i są w złej kondycji, szybko uśmiercajmy i zabierajmy do domu. Nie wolno nam ich wpuszczać z powrotem do morza.
Po dziewiąte. Nie wolno nam łowić na “żywą” przynętę. Jest to zabronione.
Po dziesiąte. Najważniejsze. Pamiętajmy, aby miejsce, na którym łowiliśmy, pozostawić po sobie czystym.
Fiordy
Jeśli nie mamy łódki lub nie stać nas na jej wynajęcie, ryby możemy łowić również z brzegu. Jest to tym przyjemniejsza alternatywa, że oprócz łowienia ryb możemy także cieszyć się “pięknymi okolicznościami przyrody”. Pamiętajmy jednak, że dostęp do wody bywa tu ograniczony i dość kłopotliwy, a nawet niebezpieczny, więc w drodze ostrożności telefon oraz dokumenty warto zawinąć w folię na wypadek nagłej, nieplanowanej kąpieli. Skały podlane wodą potrafią być naprawdę śliskie. A woda w fiordach bywa zimna. Na szczęście zimną wodę uwielbiają tak zwane dorsze fiordowe. A te miewają tu naprawdę spore rozmiary.
Oprócz łowienia z brzegu, powiedzmy, że naturalnego, wędkować możemy również z marin, czyli swoistych parkingów dla łodzi, jachtów i motorówek, których nad morzem jest dużo. Dość powiedzieć, że ich sąsiedztwo uwielbiają ławice makreli. Bywały również przypadki, kiedy to z takiej właśnie mariny ktoś złowił 12 kilogramowego halibuta. Należy też pamiętać, że w przypadku małych marin prywatnych, bo są i takie, warto ich właścicieli zapytać o zgodę na łowienie.
Jakie ryby
W fiordach możemy złowić zarówno dorsza atlantyckiego, jak i czarniaka, rdzawca oraz flądrę (flyndre). Czasami w przesmykach i cieśninkach na dnie może się przyczaić mały, 20-kilogramowy halibut albo diabeł morski (breiflabb). Bywa też, że na naszą przynętę połasi się knurr. Bardzo dziwna, wesoła, i ponoć bardzo smaczna rybka, która to, gdy ją wyjąć z wody, to dostawszy w skrzela atmosferycznego powietrza zaczyna podskakiwać i… chrumkać jak nie przymierzając knur, czyli samiec świni. Jakby tego było mało posiada ona wyjątkowo trujący kolec jadowy przy płetwie grzbietowej, więc lepiej z nią nie zadzierać. Ukłucie potrafi być naprawdę nieprzyjemne. Przy samym brzegu można też natrafić na wargacza kniazika (bergylt). To ryba, która nie dość że posiada zęby niczym wampir, to jeszcze ma ubarwienie, jakby wcale nie mieszkała w szaroburych fiordach, a na rafie koralowej. I tu ciekawostka. Tak piękne ubarwienie posiada tylko samiec. Samice są zwykle zielonkawobrązowe. Ba, wszystkie wargacze kniaziki rodzą się samicami, a dopiero po 4-14 latach, w zależności od potrzeb populacji, zmieniają się w samce. Innymi słowy są to ryby zmiennopłciowe. Do tego fiordy odwiedzają również stada makreli, belony (horngjel) i pstrągi (sjøørret). Dlatego nie jest niczym niezwykłym spotkanie nad morzem wędkarza, który łowi metodą muchową.
Przewodnik wędkarza słodkowodnego
Na co łowić
Najbardziej popularna przynętą w Norwegii jest tak zwany pilker, czyli sporo ważąca metalowa rybka zakończona kotwiczką. Pilkery różnią się zarówno wagą, jak i kolorem. W zależności od głębokości wody rzucamy przynętę jak najdalej od brzegu i energicznie zwijając kołowrotkiem żyłkę wychylamy wędkę to w lewo, to w prawo. Pilker płynie wtedy zygzakiem, co potrafi zwabić zarówno dorsza atlantyckiego, jak i rdzawca, albo sporej wielkości makrelę.
Drugą popularną metodą oraz przynętą jest łowienie na krewetkę. Głównie na tak zwany „grunt”. Sporządzamy przypon, na hak nabijamy krewetkę, do agrafki podpinamy ciężarek z ołowiu i wyrzucamy cały zestaw przed siebie. Czekamy aż opadnie na dno i… czekamy.
Kolejnym rodzajem przynęty jest tak zwana zawieszka, czyli kilka haków z elementami bądź to kolorowymi, bądź to błyszczącymi, które są dowiązane wzdłuż metrowego przyponu, zakończonego z jednej strony ciężarkiem, a z drugiej pętlą, bądź agrafką. Takim zestawem głównie polujemy latem na makrele.
Idź na ryby. Metoda bombarda
Jest jeszcze jeden rodzaj przynęty, która ja akurat najbardziej sobie cenię. To ripper. Są to różnej wielkości oraz barwy gumowe rybki nawleczone na hak z główką jigową (ciężarek ołowiany). Jest „uwielbiana” przez dorsze atlantyckie, szczególnie gdy ripper jest w kolorze pomarańczowym albo czerwonym. Wędkarze mówią na taką przynętę „marchewka”.
Takiego rippera, zawieszkę, czy pilkera można prowadzić dwojako. Albo po wyrzuceniu stałą prędkością zwijać w swoją stronę, albo użyć tak zwanej metody opadowej. Ot, poczekać, aż przynęta opadnie na dno i wolno, nierównomiernie zwijać ją do siebie. Choć jest to metoda ryzykowna, bowiem w ten sposób możemy narazić naszą przynętę na zaczepy, a co za tym idzie na jej utratę, to jest to metoda wyjątkowo skuteczna.
Zanim na ryby
Jako że morskie przynęty potrafią sporo ważyć, warto pamiętać o zaopatrzeniu się w wytrzymałą wędkę, którą będziemy mogli miotać tak ciężkie przynęty, nie łamiąc przy tym szczytówki. Zwykle na każdej wędce jest napisane do ilu gramów przynęty możemy używać. Pamiętajmy też o odpowiedniej grubości żyłce, bądź plecionce, bowiem 70-kilowy rdzawiec potrafi naprawdę narobić nam kłopotów. Nie zapomnijmy też o stalkach i zwykłych blaszkach wahadłowych, albo obrotowych, ponieważ przy brzegu możemy złowić również sporego pstrąga. I jeszcze jedno. W fiordach raz wody jest więcej, a raz mniej. Są to tak zwane pływy morskie, czyli przypływy (flo) i odpływy (fjære). Specjaliści od połowów z brzegu uważają, że najlepiej łowić ryby na godzinę przed przypływem. Co poniektórzy jednak, w tym ja, uważają, że złowili ryby zarówno podczas przypływu, jak i podczas odpływu. A nawet przy bardzo niskim stanie wody. Informacje o aktualnym stanie wody w danym rejonie oraz mieście możemy znaleźć na stronie storm.no w zakładce tidevann.
Zdjęcia: Archiwum autora.
4 Comments
Wielkie dzieki Szymon za te wszystkie wiadomosci. W tym roku zamierzam lapac na jeziorach, wiec to co piszesz przyda sie na 100 %.
Świetny, merytoryczny artykuł, nie tylko dla takiego laika jak ja ?
Super artykuł, bardzo ważne i pre cyzyjne informacje. Mam jedno pytanie czy Polak może wykupić czasowa licencje na sprzedaż ryby morskiej. Mam jacht w Norwegii gdzie odpoczywam na urlopie a za chwilę na emeryturze
Dziękujemy za komentarz. Nasz specjalista od łowienia przekazał informację, że łowiąc rekreacyjnie można zabrać ryb morskich ile się chce – dla siebie. Natomiast nie można ich sprzedawać. Jeśli chce Pan sprzedawać ryby musi Pan zostać rybakiem i podporządkować się przepisom rybackim. Pozdrawiamy