Rozmawiam z Łukaszem Bielawskim, pomysłodawcą i koordynatorem FOLKLOVE, czyli sceny etno-folkowej festiwalu Polske filmdager. Kreśli przede mną barwną wizję międzynarodowej imprezy muzycznej z targami rękodzieła i sztuki ludowej, wystawami, warsztatami, degustacją potraw regionalnych.
Zajętego Łukasza złapałam w momencie dość szczególnym, ostatniego dnia pracy w starej firmie. Jego kariera zawodowa w Norwegii po raz pierwszy podąży torem zgodnym z wykształceniem. Jako architekt krajobrazu zajmie się projektowaniem przestrzeni publicznych. Jako koordynator nowej muzycznej sceny zatroszczył się już o piękną przestrzeń, którą tego lata wypełnią dźwięki ludowych instrumentów z wielu stron świata, również z Polski. Dzięki przychylności norweskiego współorganizatora, plenerowa impreza FOLKLOVE zagości na farmie Røed Gård na pięknej wyspie Jeløy w miejscowości Moss w dniach 26 i 27 sierpnia.
Dlaczego folk? Czy to Twój ulubiony gatunek muzyczny, czy może zauważasz niszę w Norwegii, którą festiwal wypełnia?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Jestem pasjonatem muzyki, nie tylko folkowej. Kiedyś sam grałem w zespole. Teraz brakuje mi na to czasu, jednak zamiłowanie do muzyki pozostało. A jeśli chodzi o konkretnie muzykę folk to myślę, że ma tu znaczenie fakt, że pochodzę z południa Polski, z terenów górskich, gdzie muzyka ludowa jest wciąż żywa i często grana przez nowe pokolenia muzyków. Te dźwięki kojarzą mi się z moimi rodzinnymi stronami. Czasem tęskno mi za moimi Beskidami, za brzmieniem ludowych instrumentów, za góralskim zawodzeniem na żywieckim rynku podczas TKB (Tygodnia Kultury Beskidzkiej) i może stąd pomysł, by tę muzykę tutaj do Norwegii sprowadzić.
Chcę się pochwalić wspaniałą polską kulturą ludową, podzielić z ludźmi, którzy jej nie znają.
… A potem ta idea ewoluowała w stronę festiwalu międzynarodowego. To od dawna kiełkowało w mojej głowie. Zaczęło się kilka lat temu, kiedy postanowiłem zorganizować minifestiwal w ogrodzie mojego wujka na wyspie Tjärnö w Szwecji. Zaprosiłem znajomych muzyków z Polski, Norwegii i Szwecji na dwudniowe muzykowanie w klimacie etno-folk. Skończyło się na dwóch długich dniach pełnych muzyki – dwóch wspaniałych kilkugodzinnych koncertach w ogrodzie na Tjärnö i w galerii sztuki w pobliskiej miejscowości Strömstad. To było naprawdę coś wyjątkowego i poczułem, że chcę zrobić co podobnego ponownie, ale na większą skalę!
Jak duża to skala? Ile zespołów udało się zaprosić tym razem?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Zapowiada się międzynarodowa impreza, na której wystąpią muzycy z Polski, Norwegii, Ukrainy, Szwecji, Finlandii, Szkocji, Anglii, USA. Planujemy występy siedmiu, może ośmiu zespołów. Na razie budżet, którym dysponujemy, jeszcze nam na to nie pozwala. Międzynarodowe „wątki” były obecne na Polske filmdager w poprzednich edycjach – w postaci międzykulturowych „pomostów”, np. pomiędzy Polską a Litwą czy Ukrainą, co spotkało się z bardzo dobrym odbiorem. W tym roku poszliśmy jeszcze dalej. Festiwal Polske filmdager uzyskał dotację na budowę naszej etno-sceny z Norweskiej Rady Kultury (Kulturrådet, od niedawna pod nazwą Kulturdirektoratet). Dzięki temu możemy zapewnić artystom zaproszonym na FOLKLOVE dogodne warunki pracy. Te środki są jednak niewystarczające, by w pełni zrealizować nasz wymarzony program i zadbać o wysoką jakość produkcji. Liczymy na to, że uda nam się uzbierać brakującą kwotę poprzez zbiórkę na ten cel, która niedawno ruszyła.
Zbiórka SPLEIS: FOLKLOVE – ny etnoscene / FOLKLOVE – nowa scena etnofolkowa
Oprócz muzyki będzie też kiermasz rękodzieła i sztuki ludowej, wspaniała wystawa zdjęć z projektu KobieTy – Etno by Beata Bojda (Fundacji 9sił), warsztaty i inne atrakcje.
Zapowiada się impreza daleko wykraczająca poza muzyczne doznania. Jaka jest główna idea, która przyświeca festiwalowi FOLKLOVE?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Chcemy stworzyć imprezę z twórczym klimatem, z ciekawymi ludźmi, z dobrą muzyką i miłością unoszącą się w powietrzu. Starałem się zawrzeć to przesłanie w nazwie – to nie jest festiwal muzyki dla koneserów, a festiwal wszystkich. Muzyka jest bardzo ważna i jest też pretekstem do spotkania ludzi z różnych grup i środowisk, do spotkania Polaków z Norwegami i innymi mniejszościami tu w Norwegii mieszkającymi. Będzie to impreza otwarta dla każdego. Wstęp jest bezpłatny – zgodnie z wieloletnią praktyką festiwalu Polske filmdager. FOLKLOVE odbędzie się latem i zacznie wczesnym popołudniem, więc zapraszamy też rodziny z dziećmi. Długo szukałem odpowiedniej lokalizacji i taką znaleźliśmy. Røed Gård to piękne miejsce, znane i lubiane przez mieszkańców Moss.
Przygotowania festiwalu z tyloma wątkami na pewno wymaga dużego nakładu pracy. Skąd czerpiesz motywację?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Jedną z motywacji jest zamiłowanie do muzyki. Wierzę w jej moc. Czasem czuję, że w takim wspólnym uczestniczeniu w muzyce dzieją się rzeczy dobre i wyjątkowe. Wciąż wierzę w ideały, w pasje, w potrzebę „zmieniania świata na lepsze”, w potrzebę dbania o to, co w życiu wydaje mi się ważne.
Poza tym żyję w Norwegii już siedem lat, z czego trzy w Moss i chcę zrobić coś dla lokalnej społeczności. A przy okazji pokazać, że „Polak potrafi”, że możemy zaoferować naszym gospodarzom coś więcej, niż swoje umiejętności w branży budowlanej, z całym szacunkiem dla tychże. Choć tu muszę dodać, że nie będę pionierem, bo na polu kultury w ostatnich latach pojawia się wiele ciekawych i dobrych inicjatyw oraz wydarzeń tworzonych przez Polaków, skierowanych nie tylko do Polonii, a znacznie szerzej.
Do takich inicjatyw bez wątpienia należy festiwal Polske filmdager we Fredrikstad i Oslo, którego częścią jest FOLKLOVE. W jaki sposób zaczęła się Twoja współpraca z Magdaleną Tutką, jego dyrektorką i producentką?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Pierwotnie był plan, aby festiwal odbył się latem 2020 roku w Lørenskog. Ale w 2020 roku, jak wiadomo, przyszedł Covid i wszystko zostało odwołane. Do idei festiwalu FOLKLOVE wróciłem, kiedy poznałem Magdę Tutkę. W 2023 r. Polske Filmdager świętuje swoją 10. rocznicę. Z tego powodu Magda planowała rozszerzyć formułę festiwalowego programu i stworzyć coś wyjątkowego. I tak spotkały się nasze wizje i pomysły. Oboje doszliśmy do wniosku, że etno-folkowa scena będzie idealną areną do poszerzenia tej polsko-norweskiej, ale także międzynarodowej wymiany kulturowej oraz że FOLKLOVE będzie fantastycznym sposobem na rocznicowe świętowanie!
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Dziesiąte urodziny Polske filmdager. Wyjątkowa chwila w historii norweskiej Polonii
Magda ma przetarte ścieżki i różnorodne doświadczenia, organizuje festiwal już po raz dziesiąty. Jeśli chodzi o FOLKLOVE, to ona czuwa nad całokształtem formalno-organizacyjnym, finansowaniem i rozliczaniem projektu, a także połączeniem etno-sceny z jesienną odsłoną Polske filmdager i rozwijaną od lat „filozofią” festiwalu. Współpracujemy także w zakresie przygotowania logistyki i promocji naszych działań w różnych środowiskach. Na pewno bez niej nie byłoby FOLKLOVE, w tych kwestiach nie dałbym sobie bez niej rady. Mam łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, kreśleniu wizji i dążeniu do celu. Jednak potrzebuję ram działania i Magda tworzy te ramy, więc fajnie się uzupełniamy.
Czy coś Cię zaskoczyło w trakcie przygotowań festiwalu? Co sprawia Ci najwięcej trudności i co na tym etapie cieszy Cię najbardziej?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Spodziewałem się, że będzie dużo pracy, mimo to nie spodziewałem się, że będzie jej aż tak dużo! To, że nie mamy jeszcze całości pieniędzy jest dość trudne, bo musimy myśleć o rzeczach organizacyjnych i „dopinaniu programu” oraz o pieniądzach jednocześnie. Z drugiej strony jestem dobrej myśli i wierzę, że uda nam się zebrać pełną sumę.
Spotykam się z entuzjazmem ludzi, znajomych i nieznajomych. Cieszę się, że są osoby, które mają energię i chęci, żeby nam pomagać i FOLKLOVE współtworzyć. To ważne, bo nie jestem w stanie zrobić tego wszystkiego sam. Mam wizję, do której dążę i cieszy mnie myśl, że ona się przybliża, ale to jest proces oparty na współdziałaniu, na znajdowaniu ludzi, których jestem w stanie zarazić swoją ideą, którzy bez finansowej gratyfikacji przysłużą się realizacji pomysłu i będą mieli swoją większą lub mniejszą cegiełkę w całym tym przedsięwzięciu. I takich ludzi znajduję i to też jest cholernie pokrzepiające.
Pokazujesz, że marzenia, które nosimy w sobie, mają szansę się urzeczywistnić. Co według Ciebie jest potrzebne, by tak się stało?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Po przyjeździe do Norwegi, jak zapewne większość z nas imigrantów, budowałem wszystko od podstaw. Najpierw pracowałem w bemanningu. Potem przez dobrych parę lat działałem w jednej i tej samej firmie, pracując jako ogrodnik, brukarz, inżynier projektu, i tak powolutku piąłem się po drabinie zawodowej kariery. W końcu zdołałem wrócić do swojego ukochanego zawodu i znów pracuję w biurze projektowym.
Posuwam się w obranym kierunku małymi kroczkami i jakoś udaje mi się zrealizować moje wizje, marzenia, pomysły. FOLKLOVE jest kolejnym z nich. Jednak zawsze trzeba coś poświęcić, z jakiś rzeczy zrezygnować. Nie jestem człowiekiem, który za wszelką cenę dąży do celu i który poświęca wszystko dla pracy czy swoich projektów. Potrzebuję mieć czas dla siebie i dla rodziny. Obiecałem mojej żonie, że praca nad tym projektem nie odbije się znacząco na naszym życiu rodzinnym i żeby słowa dotrzymać, muszę poświęcić niektóre swoje pasje, jak choćby robienie zdjęć. W ostatnich latach zajmowałem się fotografią. Fotografowałem wydarzenia kulturalne, koncerty, imprezy polonijne. Odkąd przygotowuję FOLKLOVE robię to znacznie rzadziej. Nie mam też czasu na męskie kręgi, czyli nasze męskie spotkania przy ognisku, gdzie dzielimy się ważnymi dla nas sprawami. Tego też mi trochę brakuje.
Jednak wiem, że nie da się robić, mieć wszystkiego, i tak mam bardzo dużo. Mam super życie i jestem szczęśliwym człowiekiem i czuję, że chcę się tym szczęściem z innymi dzielić.
To podejście, w którym sprawy najważniejsze takimi pozostają, zapewne znajdzie odzwierciedlenie na FOLKLOVE. Dlatego warto zarezerwować w kalendarzu dni 26 i 27 sierpnia, by zanurzyć się w festiwalowych brzmieniach i posmakować swojskiej atmosfery na wyspie Jeløy. Na koniec proszę podpowiedz w kwestiach praktycznych: jak się tam najlepiej dostać i jak zorganizować nocleg?
ŁUKASZ BIELAWSKI: Farma Røed Gård leży na wyspie Jeløy. To zaledwie 5 kilometrów od ścisłego centrum Moss. Na wyspę prowadzi przeprawa mostowa. Na miejsce najłatwiej dostać się samochodem lub rowerem. Z centrum Moss kursuje też autobus (linia 20). Z najbliższego przystanku autobusowego do farmy Røed Gård jest około 20 minut spacerem. Na wyspie znajduje się pole namiotowe „Nes Camping”, niestety nie jest ono w bezpośrednim sąsiedztwie i trzeba do niego dotrzeć autem lub autobusem. Można też oczywiście wynająć lokum w Moss. Sam teren wokół Røed Gård to obszar chronionego krajobrazu „Sondre Jeløy”. Zresztą ten właśnie unikalny krajobraz kulturowo-przyrodniczy, krajobraz urodzajnych pól, malowniczych zagajników i plaż z rzadkimi w Norwegii wulkanicznymi formacjami skalnymi jest kolejnym argumentem, by odwiedzić Jeløy i przybyć na naszą imprezę!
O wszystkich sprawach technicznych będziemy jeszcze informować. Dlatego dobrze jest nas śledzić w mediach społecznościowych. Fanpage na facebooku znajdziesz: tutaj i stronę wydarzenia: tutaj.
Serdecznie wszystkich zapraszamy!
Dziękuję za rozmowę i życzę wspaniałych festiwalowych dni. Do zobaczenia!
***
Tworzenie sceny FOLKLOVE to spore przedsięwzięcie, ale także spontaniczny wyraz radości płynącej z jubileuszu dziesięciolecia Polske filmdager i rosnącej siły festiwalu.
Muzyka z różnych stron świata będzie rozbrzmiewać również jesienią, podczas październikowej odsłony festiwalu Polske filmdager we Fredrikstad i Oslo. Nie zabraknie akcentów ukraińskich, a 20 października czeka nas wielki, roztańczony finał 10-lecia festiwalu w latynoskich rytmach. Polsko-meksykańska fiesta przy muzyce zespołu CARAVANA BANDA z Magdą Navarrete odbędzie się w Cosmopolite Scene w Oslo.
Dziś chcemy zabrać Was za kulisy tego wyjątkowego klubu muzycznego. Spotkamy tam Annę Sienkiewicz, dyrektorkę produkcji Cosmopolite Scene. Jej poświęcony jest drugi epizod serii „Polska w Twoich oczach, Norwegia w moich oczach / Polen i dine øyne, Norge i mine øyne”, opowiadającej o ludziach, którzy przyczynili się do współtworzenia festiwalowej areny. Dzięki otwartości Ani, jak i zaufaniu i przychylności ze strony zarządu Fundacji Cosmopolite Scene z Miloudem Guiderkiem na czele, Polske filmdager już od roku 2017 odbywają się również w Oslo, właśnie na deskach tej unikatowej sceny muzycznej.
Anna Sienkiewicz, wielka miłośniczka muzyki z całego świata, z którą obcuje w pracy na co dzień, przedstawia swoje liczne inspiracje i zdradza kilka fascynujących historii zza kulis klubu
Drugi epizod serii „Polska w Twoich oczach, Norwegia w moich oczach / Polen i dine øyne, Norge i mine øyne”:
„Cosmopolite Scene – sett fra den andre siden av scenen / Po drugiej stronie klubowej sceny”
Zobacz w wersji dwujęzycznej PL / NO
Producent: International Creativity Workshop AS. Platforma medialna: Radio Wataha TV.
Zrealizowano przy wsparciu finansowym z Fundacji Fritt ord.
Zobacz film z ostatniej edycji na kanale YT Polske filmdager
Polske filmdager 2022. Realizacja: Alek Nowak / Iconic Photography
Organizator Polske filmdager: International Creativity Workshop AS
Partnerzy: Kino we Fredrikstad i Fundacja Cosmopolite Scene w Oslo
Instytucje współfinansujące: Norweska Rada Kultury, Fundacja Fritt ord, Ambasada RP w Oslo
Sponsorzy medialni: Radio Wataha, gazeta Razem Norge
Wszystkie zdjęcia użyte w artykule pochodzą ze strony polskefilmdager.org