Niedawne rozmowy między Stanami Zjednoczonymi a Rosją w Arabii Saudyjskiej wywołały silne reakcje zarówno wśród ukraińskich polityków, jak i europejskich przywódców. Kluczową kwestią pozostaje brak udziału Ukrainy w negocjacjach oraz zmieniające się podejście administracji USA do konfliktu.
W szczególności duże zainteresowanie wzbudziły wypowiedzi byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który ponownie podkreślił swoją gotowość do zakończenia wojny.
Rozmowy o Ukrainie bez ukraińskiego prezydenta
We wtorek w Arabii Saudyjskiej odbyły się rozmowy pomiędzy przedstawicielami USA i Rosji. Ukraina nie brała w nich udziału, co spotkało się z krytyką prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który twierdzi, że jego kraj nie został oficjalnie zaproszony. Przedstawiciele administracji amerykańskiej wskazują jednak, że Kijów miał możliwość uczestnictwa, ale ostatecznie nie skorzystał z tej okazji.
Nieobecność Ukrainy w negocjacjach wywołała niepokój w Europie. Jak podaje NRK, kilku przywódców unijnych wyraziło swoje obawy, że pominięcie ich w rozmowach może oznaczać marginalizację europejskiego głosu w sprawie przyszłości regionu. W odpowiedzi na to w Paryżu zorganizowano spotkanie kryzysowe, w którym wzięli udział przedstawiciele NATO i europejskich rządów.
Trump o wojnie na Ukrainie
Donald Trump od dawna podkreślał, że zamierza zakończyć konflikt po objęciu urzędu prezydenta USA. Jego zdaniem wojna mogłaby zostać szybko zakończona, gdyby Ukraina była skłonna do negocjacji. W jednym ze swoich ostatnich wystąpień Trump wskazał, że Rosja jest w silnej pozycji, gdyż kontroluje znaczne obszary ukraińskiego terytorium. Nowy prezydent zasugerował również, że to Ukraina powinna wykazać większą gotowość do rozmów pokojowych, zanim straci jeszcze więcej.
W swoich wypowiedziach Trump odniósł się także do prezydenta Zełenskiego, nazywając go „dyktatorem” i krytykując jego sposób zarządzania krajem. Te słowa wywołały oburzenie zarówno na Ukrainie, jak i w Unii Europejskiej oraz w Norwegii, gdzie podkreślano, że to Rosja rozpoczęła konflikt, naruszając integralność terytorialną sąsiedniego państwa.
Zmieniające się podejście USA i wpływ NATO
Napięcia między Europą a USA rosną, szczególnie w kontekście zmieniającej się polityki Waszyngtonu wobec Ukrainy. Wielu europejskich polityków obawia się, że bez jednoznacznego wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych, ich zdolność do przeciwstawienia się Rosji będzie ograniczona.
Jednocześnie pojawiają się głosy, że dążenie do zakończenia konfliktu w drodze negocjacji jest jedynym realnym rozwiązaniem. Eksperci podkreślają, że dalsza eskalacja wojny może przynieść katastrofalne skutki zarówno dla Ukrainy, jak i całej Europy.
Stanowisko Norwegii
– To rosyjska propaganda – mówi była premier i aktualna liderka partii Høyre, Erna Solberg, dla NRK. – To już druga wypowiedź Trumpa dzisiaj, która nie ma podstaw i z której cieszy się jedynie Putin.
Premier Norwegii, Jonas Gahr Støre, zgadza się z Solberg. Podkreśla, że Zełenski jest demokratycznie wybranym prezydentem z dużym poparciem i że wojna rozpoczęła się w trakcie jego kadencji, a przeprowadzenie wyborów w trakcie wojny byłoby trudne.
– Obecnie przekazujemy dużo pomocy: pieniądze, broń i zasoby, aby Ukraina mogła walczyć nie tylko o siebie, ale także o resztę Europy. Uważamy, że Norwegia powinna nadal to robić i jesteśmy otwarci na rozmowy o dalszej pomocy – twierdzi liderka FrP, Sylvi Listhaug.
Dalsze kroki
Sytuacja wokół Ukrainy pozostaje dynamiczna. Zełenski zapowiedział spotkanie z amerykańskim wysłannikiem Keithem Kelloggiem, który ma przedstawić dalsze stanowisko USA wobec konfliktu. W międzyczasie Rosja i USA kontynuują rozmowy, a Europa stara się znaleźć swoje miejsce w tych negocjacjach.
Ostatecznie, kluczowe będzie, czy Ukraina i jej sojusznicy znajdą wspólne podejście do zakończenia wojny, oraz czy Stany Zjednoczone będą nadal aktywnie wspierać Kijów, czy raczej skłonią się ku strategii dyplomatycznego rozwiązania konfliktu.