Ceny w Norwegii rosną niebotycznie. Zresztą nie tylko w Norwegii. Cała Europa zmaga się z drastycznymi podwyżkami cen energii, paliwa, a co za tym idzie również żywności, transportu i usług.
Jest wiele czynników, które na to wpływają. Dwa lata pandemii, wojna na Ukrainie, produkcja, która przeniosła się kilka lat temu do Chin i innych krajów gwarantujących tanią siłę roboczą. Dodajmy do tego jeszcze brak alternatyw, jeśli chodzi o wytwarzanie energii – wystarczy suche lato i zimą mamy problemy z opłaceniem rachunków.
Gospodarki wielu krajów oddziałują na siebie. Inflacja w innych państwach wpływa na wzrost cen w Norwegii. Ceny gazu w Europie, wpływają na ceny energii elektrycznej w Skandynawii.
Jednocześnie mamy od kilku tygodni bardzo dobrą sytuację na rynku pracy. Stopień bezrobocia wynosi jedynie 2,9%. Pod koniec maja NAV zarejestrował jedynie 86 800 osób całkowicie bezrobotnych. To najniższy wynik od 2008 roku. Spodziewać się również można napływu nowych rąk do pracy – rząd szacuje, że może to być nawet 100 000 osób.
– Prawdopodobnie nigdy nie pracowało w Norwegii więcej osób niż dzisiaj – mówił w rozmowie z Aftenposten premier Jonas Gahr Støre.
Wiadomości gospodarcze nie są jednak optymistyczne. Norges Bank podniesie w czerwcu stopę procentową o 0,5 procent zamiast 0,25. Od maja 2021 do maja tego roku nastąpił najwyższy wzrost cen, jaki zmierzył norweski Urząd Statystyczny od grudnia 1988 roku. Za jednym zamachem tegoroczne podwyżki płac zostały pochłonięte przez inflację. A cena benzyny to ponad 27 koron za litr.
I podczas gdy inne kraje w Europie próbują pomóc swoim obywatelom przez wprowadzanie zniżek czy programów pomocowych, przesłanie. Na taką pomoc nie mogą liczyć Norwegowie.
– Musimy zmierzyć się z niektórymi wyzwaniami, przed którymi stoimy, a wysokie ceny energii nie przeminą – powiedział premier Støre.
Jednak jak zapewnia premier dzięki „sprawiedliwej i dalekowzrocznej polityce rząd może ulżyć najsłabszym”.
Rząd prowadzi politykę podatkową, która wspiera osoby o niższych dochodach jak również politykę socjalną, która sprawia, że przedszkola czy zajęcia pozalekcyjne są tańsze. Oprócz kredytów hipotecznych, energia elektryczna jest największym obciążeniem budżetu norweskiej rodziny. Dla większości ludzi właśnie te rachunki znacznie przewyższają koszt np. paliwa.
– Mamy duży pakiet pomocowy, jeśli chodzi o energię elektryczną. Wysokie ceny ropy mogą mieć charakter przejściowy, dlatego nie planujemy żadnych pakietów na paliwo – mówił Støre. – Jeśli mamy coś zrobić z cenami paliw, musimy dokonać znacznych cięć podatków. Będzie to bardzo kosztowne dla państwa, ale tylko w ograniczonym stopniu wpłynie na ceny paliw.
Pomimo tego, że ceny paliw są dla wielu mieszkańców Norwegii dużym obciążeniem finansowym, to według rządu lepiej wspomóc zwykłe rodziny w programach dotyczących kredytów hipotecznych czy energii elektrycznej.
Oczywiście można sobie zadać pytanie, w jakim stopniu dzisiejsza polityka gospodarcza wpłynie na naszą przyszłość – czy zapewni nam wyższy czy niższy standard życia.
– Myślę, że dylematem w Norwegii jest to, że przez wiele lat nie uznawaliśmy, że jesteśmy również podatni na to, co dzieje się wokół nas. Mieliśmy silne gospodarczo państwo, co oznaczało, że w Norwegii nie odczuliśmy tak dużych wahań, jak w innych krajach – powiedział premier.
Sytuacja ekonomiczna w Europie i na świecie uderza również w Norwegię. Støre przewiduje, że wysokie ceny energii i paliw zostaną z nami na dłużej i po prostu musimy nauczyć się z tym żyć.