Dziewczyna, która jako nastolatka trafiła pod nadzór Barnevernet, publikuje w mediach społecznościowych informacje dotyczące konkretnych pracowników instytucji. Z tego powodu otrzymała już jeden wyrok. Dziś rozpoczyna się kolejna sprawa, która może zakończyć się dla niej więzieniem.
„21-latka postrzega siebie jako aktywistkę i obrończynię praw człowieka, która chce udokumentować to, co uważa za niedopuszczalne działania ze strony służb opieki nad dziećmi” – pisze NRK.
Sprawa, która toczyła się przed sądem ubiegłej zimy, dotyczyła naruszeń wobec pracowników oraz rodziny zastępczej, wymienionych z imienia i nazwiska w mediach społecznościowych. Dziewczyna, która własne doświadczenia z Barnevernet nazywa wysoce traumatycznymi, uważa, że w ten sposób tłumiona jest wolność słowa.
Jej ojciec został oskarżony o wykorzystywanie seksualne i przemoc wobec niej oraz jej braci. Dziewczyna twierdzi, że nie było to prawdą. Wbrew jej woli została zabrana z rodzinnego domu i umieszczona w rodzinie zastępczej i instytucji Barnevernet.
Po umieszczeniu nastolatki w instytucji, policja umorzyła sprawę karną przeciwko ojcu. Obecnie młoda kobieta mieszka z nim w Rogaland. Urząd Barnevernet został skrytykowany przez organy nadzorcze za sposób prowadzenia tej sprawy.
Prokuratura postawiła 21-latce zarzuty naruszenia §266 norweskiego Kodeksu karnego, dotyczącego prześladowania, zastraszania lub innego naruszania spokoju osób trzecich. Policja podkreśla wagę sprawy, zwłaszcza w kontekście liczby osób śledzących aktywistkę w mediach społecznościowych. Sąd Apelacyjny w lutym tego roku uznał ją za winną podobnych działań, skazując na 30 dni więzienia w zawieszeniu.
Do listy zarzutów dochodzi pomoc w ucieczce z instytucji Barnevernet dziewczynie, która według aktywistki trafiła tam na skutek nielegalnie podjętej decyzji urzędu.
Dziewczyna broni swojego prawa do krytyki i ujawniania informacji, które dotyczą istotnych problemów występujących w systemie opieki nad dziećmi. Jak podkreśla, jej działania mają na celu uświadamianie społeczeństwa, a nie osobiste ataki na pracowników, o których wspomina w kontekście ich zawodowej aktywności, a nie ich życia prywatnego. Twierdzi, że nie ponosi odpowiedzialności za komentarze innych osób, którzy śledzą jej działalność online, choć przyznaje, że jej obserwatorzy mogą niekiedy przekraczać granice w swoich reakcjach.
W mediach społecznościowych ujawniła także dane prawnika, skazanego wcześniej za współżycie seksualne z nieletnimi. Sprawa ujawnienia danych również włączona jest w oskarżenie.
Maria Strømmen Lile, obrończyni oskarżonej, w sprawie ostatniego wyroku zamierza odwołać do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, argumentując, że działalność jej klientki mieści się w ramach wolności słowa. Młoda aktywistka nie zamierza rezygnować ze swojej działalności, choć rozważa większe anonimizowanie danych w przyszłych publikacjach, aby uniknąć dalszych konsekwencji prawnych.
2 komentarze
Założyli mi 8 spraw. 7 umorzyli bo nic nie udało się im znaleźć choć bardzo sie starali. Na ósmej zadziałało zmęczenie materiału i wyjechaliśmy. Teraz mieszkamy w hiszpanii. Duży dom, własny basen. Chyba muszę wysłać im kwiaty. Spokój i cisza. Pierwszy rok dzieciaki chodziły spokojnie do szkół i przedszkoli.
Będą o nas w podręcznikach pisali. Zarzuty każde możliwe. Był po drodze prokurator, wniosek o aresztowanie. Nawet zbyt drogie w ich mniemaniu wakacje. Za duży majątek jako kolejny zarzut. Ba , nawet zostałem alkoholikiem w raporcie. Choć od wielu lat nie piję nic( żadne z moich dzieci nie widziało mnie pijącego)ale w raporcie stoi że piją napoje dla dorosłych i robię się po nich chory.