Za siedem miesięcy może zostać sprzedany ostatni nowy samochód benzynowy lub diesel w Norwegii – na to wskazuje spadający trend sprzedaży tych samochodów.
Jeśli trend utrzyma się i sprzedaż samochodów z silnikami benzynowymi i Diesla będzie spadać w tym samym tempie, jaki opisują miesięczne dane Rady Informacji o Ruchu Drogowym (OFV) od 2017 r. do dziś, to linia trendu osiągnie zero w kwietniu 2022 r.
W sprzedaży wciąż są hybrydy, co czwarty sprzedany nowy samochód dysponuje dwoma źródłami napędu. Politycy przewidują, że w 2025 roku samochody w pełni elektryczne będą stanowić 100% sprzedaży. Cel, jaki sobie założyli, czyli bezemisyjne samochody do 2025 roku, prawdopodobnie już niedługo spowoduje wzrost opłat za zakup nowych ładowalnych hybryd.
Sprzedawcy mają swoje zdanie
W pierwszych ośmiu miesiącach 2017 roku samochody benzynowe i z silnikiem Diesla stanowiły ponad 25 procent z łącznej liczby 102 873 zarejestrowanych nowych aut.
W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2021 r. te same samochody stanowiły 10 procent z łącznej liczby 110 864 rejestracji nowych samochodów.
Z kolei w lipcu br. po raz pierwszy zarejestrowano poniżej 1000 nowych samochodów benzynowych i diesli.
Mimo przewidywań polityków i trendu pokazującego stały spadek zakupu nowych aut spalinowych, najprawdopodobniej będą one wciąż kupowane w salonach.
Powodów jest kilka, jeden z nich to fakt, że są osoby, które po prostu chcą mieć taki samochód. Drugi – że nie każdy typ pojazdu jest dostępny w wersji elektrycznej.
Prawdopodobnie małe samochody spalinowe zostaną wymienione jako pierwsze. Jednak im samochód większy i mocniejszy, tym większe prawdopodobieństwo, że wciąż będą klienci potrzebujący takich właśnie pojazdów z silnikiem spalinowym.
Obecnie najchętniej kupowany samochód z silnikiem spalinowym znajduje się na 38. miejscu listy najpopularniejszych pojazdów. Jest to Tiguan marki Volkswagen.
Dla importerów samochodów, warsztatów i stacji benzynowych powyższe dane to swoiste ostrzeżenie. Za dwadzieścia lat pojazdy spalinowe będą na norweskich drogach należeć do rzadkości.
Popularność „elektryków” rośnie zapewne w związku z ulgami podatkowymi. Pojawia się też większy wybór modeli, zasięg się wydłuża, a baterie tanieją. Najwięksi producenci planują zelektryfikowanie swojej floty. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej też nie jest obojętna dla dokonujących się zmian.
Toyota ma wkrótce przygotować swój pierwszy akumulatorowy samochód elektryczny. Prawdopodobnie zmiana podatku nastąpi równolegle z wprowadzeniem do produkcji seryjnej samochodów elektrycznych Toyoty, zdecydowanie największego producenta samochodów na świecie.
Spośród 24 modeli na szczycie listy rejestracyjnej tylko pięć nie jest w pełni elektrycznych. Cztery z tych pięciu będą miały w pełni elektryczną alternatywę.
W 2022 roku pojawi się pierwszy, średniej wielkości SUV. Do 2025 roku Toyota wprowadzi na rynek 15 modeli z napędem elektrycznym. I bardzo wielu innych producentów ma podobne ambicje.
Norweskie władze raczej nie zabronią sprzedaży nowych samochodów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi i jeszcze przez wiele lat będzie można je kupić w salonie. Nie należy też zapominać o rynku samochodów używanych – siedem na osiem zwykłych gospodarstw domowych w Norwegii kupuje samochód na rynku wtórnym. Wśród 357 176 zmian właścicielskich zarejestrowanych w tym roku do sierpnia, tylko 12 procent stanowiły samochody elektryczne.
Mimo, że w sprzedaży nowych samochodów dominują samochody całkowicie elektryczne, większość aut poruszających się po norweskich drogach nadal będzie jeździć na benzynie lub oleju napędowym. I ta dominacja będzie trwała jeszcze być może 10 lat.
„Większość ludzi nadal posiada używany samochód z silnikiem benzynowym lub Diesla. Około 85 procent samochodów jeżdżących po norweskich drogach nadal ma właśnie takie silniki. Ale sprzedaż nowych samochodów pokazuje, że to początek końca samochodu napędzanego paliwami kopalnymi” powiedział w wywiadzie dla Motor.no Thor Egil Braadland z NAF.
Źródło: Motor.no
Zdjęcie: Jon Flobrant/Unsplash