Gofry. Serwowane na śniadanie, szczególnie w weekendy lub na zakończenie tygodnia jako piątkowy deser, są nieodłącznym elementem diety mieszkańców Norwegii. Najczęściej podawane w towarzystwie brązowego sera, dżemu i kwaśnej śmietany, ale skosztować można także wytrawnych wariantów z dodatkiem jajek i kawioru lub wędzonego łososia.
Międzynarodowe Święto Gofra obchodzimy 25 marca i ma to związek ze Zwiastowaniem Maryi Dziewicy. To właśnie tego dnia archanioł Gabriel miał przybyć z radosną nowiną i oznajmić jej, że pocznie syna. W tym okresie pojawiają się także pierwsze oznaki wiosny, a po długiej i ciemnej zimie przychodzi czas dla kur na znoszenie jaj niezbędnych do zrobienia gofrów.
Skąd w ogóle wzięła się nazwa określająca ten słodki wypiek? Określenie wywodzi się od niemieckiego słowa waffel i oznacza woskowy placek.

Wieść niesie, że Szwedzi poprzez niedbalstwo w artykulacji zamiast Vårfrudagen (Dzień Zwiastowania) zaczęli zniekształcać nazwę i tak powstało Våffeldagen (Dzień Gofra).
Początkowo w Norwegii i Szwecji Zwiastowanie Niepokalanego Poczęcia świętowano, jedząc ciasto. Gofry były również potrawą wielkopostną. W XIII wieku wspominano o gofrach jako kościelnym posiłku serwowanym w czasie Świąt Wielkanocnych. Nieznana jest jednak historia przybycia gofrów do Norwegii.
Wzór gofrów pochodzi z XIII–XIV wieku. Kratka na tych specjałach miałaby odwzorowywać woskowe bloki w ulach.

Pierwszy przepis na vaffler pochodzi z początku XVIII wieku i należy do rodziny Kielland ze Stavanger. Receptura została urozmaicona poprzez dodatek anyżu, kardamonu oraz imbiru. Jednak wszystkie przepisy pochodzące z tamtego okresu opierały się na kilku stałych składnikach. Były to mąka, jajka, cukier i mleko. Popularnym zwyczajem było też dodawanie resztek owsianki, by uniknąć marnowania jedzenia. Pierwsze gofrownice znane były już w 1200 r. Przełomową datą stał się 24 sierpnia 1869, kiedy to Cornelius Swartwout opatentował w USA swój projekt noszący nazwę Improvement in waffle irons.
Wszystkim kochającym gofry życzymy smacznego, a tym którzy jeszcze nie mieli okazji skosztować norweskiego klasyka, serdecznie polecamy.