Twierdza Akershus jest jednym z najbardziej znanych zamków obronnych na terenie Norwegii. Została ona wzniesiona w 1299 roku w Oslo. Jak powiadają starzy Norwegowie, w jej murach po dziś dzień kryje się wiele magii i tajemnic, o których układana jest poezja.
Niesamowita budowla
Pierwsze prace budowlane nad Akershus Festning czyli fortecą Akershus rozpoczęły się w 1290 roku. Gdy nastąpił atak zbuntowanego norweskiego szlachcica o imieniu Alva Erlingsson na Oslo, który miał miejsce w roku 1287, utwierdził on w umysłach Norwegów potrzebę posiadania ogromnego zamku obronnego. Ukończono zatem budowę tego zamczyska – twierdzy w roku 1299, a pierwsza wzmianka na jego temat zaistniała w prywatnym liście króla Norwegii i Szwecji Haakona Wielkiego, w roku 1300. Opisywał wspomniany król w swoim liście, jak wspaniałą budowlą jest zamek Akershus. Użył on specyficznego sformułowania na temat zamku…odstrasza wroga,…wabi przyjaciół…Twierdza ta przez szereg lat była świadkiem tajemnic norweskich królów, dam dworu i rycerzy. Ale oczywiście nie jest to aż tak ważne jak fakt, że ogromne zamczysko potrafiło wiele razy powstrzymać szereg oblężeń zbrojnych nieprzyjaciela.
Ciemna strona zamczyska
Budowla ta posiada, jak każda stara warownia, ciemną stronę swoich dziejów. Od roku 1820 jej większa część wykorzystywana była jako więzienie, potem zaś był tutaj bardzo ciężki do przetrwania obóz pracy. W jej murach, bardzo często wykonywano wyroki śmierci poprzez ścięcie głów. Taka śmierć spotkała setki więźniów. Pamiętać należy, że odbywali oni swoje kary rezydując w wielkich, zawilgoconych celach, w których jedynymi gośćmi bywały szczury.
Do dziś słychać szepty straconych dusz
Dziś, tak jak i przed wiekami, pracownicy Twierdzy Akershus słyszą jęki, szepty i prośby o pomoc, które rozchodzą się w nocy po mrocznych korytarzach. Wielu też słyszało odgłosy skrobania paznokciami po ścianach. Był tutaj osadzony pewien więzień o imieniu Thomas. Miał on w kieszeni jakąś drobną monetę, którą na jednej ze ścian swojej celi wyrył swoje imię. Duch jego jest aktywny do dnia dzisiejszego, niekiedy na świeżo pomalowanej ścianie również można dostrzec jego wyryte imię. Nocni stróże pracujący w zamczysku niejednokrotnie opowiadali jak podczas obchodów całej placówki w nocy, odczuwali silne popchnięcia, jakby ktoś przebiegał obok nich i torował sobie tym samym drogę do ucieczki. Niejednokrotnie też ze stołów nagle spadały sprzedawane w zamku pamiątki, a nawet fiskalne kasy.
Ofiara
Znana jest też w Norwegii pewna legenda, sięgająca lat powstawania Twierdzy Akershus. Opowiada ona o zakopanym tu żywcem psie wabiącym się Malcanisen czyli po prostu zły pies. Na przełomie XIII i XIV stulecia znany był na całym Starym Kontynencie przesąd, że poświęcanie żywych zwierząt przynosiło szczęście i pomyślność całej pobliskiej okolicy. Budowniczy zamku zaciągnęli zatem psa, który włóczył się nieopodal i zakopali w ziemi na zamkowym dziedzińcu. Mijały lata, a szczęście raczej nie gościło w twierdzy. Malcanisen sukcesywnie mścił się na miejscowych ludziach. Jedną z jego ofiar był nawet komendant policji Peder Hanssøn Litle. Został on zaatakowany przez psią zjawę na zamkowym podworcu i ledwo uszedł z życiem z tej dziwnej, ponadnaturalnej opresji. Gdy rzucił on w zjawę zapaloną pochodnię, pies cały zapłonął i dodatkowo atakował mężczyznę. Zjawa psa w końcu uciekła, ale los komendanta został z góry przesądzony. Hanssøn zginął niedługo po tej przygodzie, gdy musiał gdzieś pojechać konno. W nieznanych bliżej okolicznościach wypadł z siodła, skręcając sobie kark. Legenda psa Malcanisena głosi, że gdy jakiemuś człowiekowi stanie on na drodze, nieborak niechybnie straci życie.
Thomas junior w Polsce
Pewnego razu potomek norweskiego więźnia Thomasa, także noszący to imię, wybrał się na wycieczkę do Polski, a dokładnie na Dolny Śląsk. Tutaj postanowił Thomas junior napisać historię swojego przodka więzionego, podobno niesłusznie, w Twierdzy Akershus. W tym samym czasie jedną z atrakcji Dolnego Śląska stała się Dolina Duchów. Był to po prostu kompleks gastronomiczno – hotelarski. Gdy historia o norweskim bohaterze została już spisana, juniorowi ukazał się z małą monetą w dłoni więzień Thomas. Ponieważ Norwegia zabrała mu życie, a w Polsce jego życie na nowo odżyło dzięki spisanej powieści przez jego potomka, duch ten postanowił właśnie tutaj osiąść na stałe. Kompleks hotelarski otrzymał zatem nazwę Norweskiej Doliny, a Thomas więzień jest jego główną atrakcją.
Gdy pokazuje się współcześnie przebywającym w Norweskiej Dolinie gościom hotelowym, zawsze trzyma on w dłoni monetę i jęczy z bólu, które zadało mu życie.
2 Comments
warto było by przeczytać ten artykuł Pani Ewy
kocham tę opowieść