Jak siedzieć, to tylko tu? Tak, podobno Skandynawia to raj dla wszelkiej maści przestępców. Nie mówię o tym, że włamanie do domu to pestka, bo drzwi są otwarte, nawet gdy właścicieli nie ma (choć to zdarza się coraz rzadziej). Ale o tym, że jeśli ktoś dostaje wyrok, to może trafić w miejsce mające niewiele wspólnego z naszymi wyobrażeniami o więzieniu.
I w dodatku, jak informowały kiedyś media, można jeszcze na te warunki składać zażalenia. Na co dokładniej? Na przykład na to, że dwa dni z rzędu skazany dostał to samo danie odgrzewane w mikrofalówce. Pewnie wiecie o kogo chodzi.
W Norwegii kara ma resocjalizować przestępcę. Nie teoretycznie, jak ma to miejsce w większości krajów świata. Ale w rzeczywistości. Niektóre więzienia, zwłaszcza te dla najgroźniejszych przestępców, wyglądają prawie jak ośrodki wczasowe. Z pewnością żaden z polskich domów dziecka nie dorównuje im standardem.
Odsiadka bez luksusów
SG spędził 17 dni w więzieniu za złamanie przepisów drogowych i podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami. Jak wygląda odsiadka w przypadku niewielkich przestępstw? Otóż, wcale nie jest tak kolorowo.
– Może zacznę od tego, że byłem negatywnie nastawiony, bo czułem się w pewnym sensie oszukany. Po powrocie do Norwegii byłem na policji w Kristiansand, by dowiedzieć się jak wygląda moja sytuacja. Zostałem poinformowany, że sprawa jest nieaktualna i nie muszę iść na te 17 dni do więzienia. Niewiele czasu minęło i dostałem pismo z nieodległą datą stawienia się do aresztu w Arendal. No i co innego mogłem zrobić, jak tylko stawić się na wezwanie?
Gdy już nadszedł ten dzień, dotarłem do aresztu około 10 rano, po standardowym przeszukaniu zabrali mi telefon i portfel, potem kazano mi czekać w pokoju przypominającym poczekalnię u dentysty z 1990 r., w czasach, gdy przyjmował we własnym domu. Długo siedziałem sam, ale po 2 godzinach doszedł jakiś wytatuowany kark z miną mordercy i siedzieliśmy w milczeniu około godziny, aż doszedł kolejny gość. Od razu wiedziałem, że milczenia nadszedł czas! Był to dwumetrowy czarnoskóry osobnik z dreadami do łokci. Po kolejnej godzinie doszedł czwarty, dość zwyczajnie wyglądający koleś.
Zapakowano nas do radiowozu i dostaliśmy po kanapce oraz miniaturowym kartoniku mleka. W transporcie okazało się, że mój pierwszy współoczekujący był Polakiem i to najbardziej nawiedzonym, jakiego poznałem! Jechał do innego więzienia niż ja i dwóch pozostałych. To nie był pierwszy raz dla niego, gdy wybierał się na „płatne wakacje z różnymi atrakcjami”, bo tak to opisywał. Wtedy przypomniała mi się sytuacja sprzed paru lat, gdy spotkałem na lotnisku w Polsce chłopaka, który czekając na lot do Norwegii był tak szczęśliwy, jakby spełniały się jego marzenia o świetnych zarobkach i spokojnym życiu. Pamiętam, bo nie potrafiłem zrozumieć, jak można się cieszyć z odsiadki?
Po paru godzinach podróży radiowozem naszą trójkę wysadzono na przystanku w jakimś miasteczku i kazano nam wsiąść do autobusu, który przyjechał po około godzinie. Wsiedliśmy do niego, a był to zwykły podmiejski autobus! Po wjechaniu na bezludną krętą drogę, podróżujący ze mną od początku rastaman wyciąga z kieszeni telefon i zaczyna dzwonić! Gdy już zakończył rozmowę od razu go spytałem, skąd on go wytrzasnął? A on mówi, że gdy go zapytali powiedział, że nie ma i wtedy skojarzyłem, że faktycznie kazali ściągnąć spodnie, nawet majtki i przysiady robić, a o telefon i portfel zapytali przy wyjściu z przeszukania! Oczywiście dał mi zadzwonić do żony.
Szczególnie dwa miejsca odosobnienia zasługują na uwagę
Więzienie w Halden, otwarte w 2010 roku, wygrało międzynarodową nagrodę architektoniczną. Jest tam miejsce dla 252 więźniów, koszt budowy to 252 miliony dolarów, czyli każde miejsce kosztowało milion. Kadra placówki wliczając personel pomocniczy wynosi ponad 300 osób. Połowę kadry stanowią kobiety. Strażnicy nie noszą ze sobą broni.
Sporo kontrowersji było wokół tego więzienia, w którym na ozdobę ścian dziełami sztuki wydano ponad pół miliona dolarów. Jego luksus odniesiono do warunków w domach opieki (domach starców), wyglądających przy nim, mówiąc wprost, żałośnie. Pojawiły się też propozycje, by osadzać tam wyłącznie etnicznych Norwegów.
Cele nie mają krat, mury więzienia zdobią murale znanego graficiarza Dolka Lundgrena. Więźniowie mają kilkunastometrowe pokoje z łazienką i na każde dziesięć cel przypada wspólny salon z kuchnią. Jest siłownia, sala gimnastyczna, ścianka wspinaczkowa, biblioteka, park ze ścieżkami biegowymi dla miłośników joggingu. Jest nawet profesjonalne studio nagraniowe, dla zainteresowanych nauką gry na instrumentach muzycznych.
SG też nie zobaczył murów. Ani studia nagrań
Gdy już dotarłem na miejsce, byłem zdziwiony: nie zobaczyłem żadnych kilkumetrowych obmurowań z uzbrojonymi strażnikami czy wielkiej stalowej bramy. Przede mną wyrosła zwykła, wysoka na 1,5 m siatka i szlaban jak do lasu! Jako, że dotarliśmy nad ranem, poszliśmy spać i pierwszy dzień był powiedzmy zapoznawczy. Od razu zauważyłem, że wszystkie opowieści, jak to jest wygodnie i komfortowo w więzieniu norweskim, były w tym przypadku co najmniej nieprawdziwe!
Pokoje były małe, mieściły dwa łóżka piętrowe, stół i cztery krzesła. Była tam też szafa, w której każdy osadzony miał jedną półkę na swoje rzeczy. Oczywiście łazienki były wspólne, w ohydnym stanie powiedziałbym, w jednej kapało na głowę, gdy padał deszcz! Nic się nie zgadzało z opisami, które znałem!
Skazany nie jest odarty z godności. Strażnicy bardziej niż strzec porządku, dotrzymują towarzystwa więźniom. Wspólnie jedzą, razem uczestniczą w rozgrywkach sportowych. Dla osadzonych organizowanych jest wiele warsztatów, mają też czas wolny, który mogą przeznaczyć na czytanie czy ćwiczenia fizyczne. Brakuje jednego: wolności.
Na drugi dzień rano, po śniadaniu, czekaliśmy w kolejce na wizytę u strażnika, który rozdzielał pracę. Gość wydawał się miły. Zapytał co potrafię i co bym chciał robić. Niestety, w stolarni nie było miejsca, więc musiałem skrobać liście przymarznięte do asfaltu, ale gdy tylko zwolni się miejsce to jestem pierwszy na liście – tak powiedział! Tak się nie stało, byłem tam jeszcze parę razy i nasza rozmowa zawsze wyglądała tak samo, aż do dnia przed wyjazdem, gdzie wyraziłem swoją opinie: „Po co mnie pytasz, gdzie chcę pracować, jeśli dobrze wiesz, a i tak przychodzą nowi, którzy trafiają do stolarni, a ja nadal przekopuję ogródek i zbieram liście i moim zdaniem to rasizm!” Strażnik był oburzony, lecz nie zdziwiło mnie to, niewielu ludzi potrafi znieść słowa krytyki na swój temat.
Eko więzienie
Drugie miejsce to więzienie na wyspie Bastøy, niedaleko Oslo, nazywane czasem pierwszym ekologicznym więzieniem świata. Zasilane jest energią słoneczną, na miejscu produkuje się żywność na własne potrzeby i oddaje się do recyklingu wszystko, co tylko się da. Jest to miejsce o najniższym w Europie odsetku recydywy, zaledwie 16% więźniów wraca na drogę przestępczą; średnia w Europie wynosi 70%. Więzienie to charakteryzuje się łagodnym sposobem traktowania osadzonych.
Skazani mieszkają w drewnianych domkach, pracują 7 godzin dziennie na miejscowej farmie lub w stolarni, za co dostają skromne wynagrodzenie. Dostają też tygodniówkę, za którą kupują pożywienie. W wolnym czasie mogą uprawiać sporty, jeździć konno, łowić ryby. Mają do dyspozycji m.in. plażę, saunę, kino i solarium, internet. Obcokrajowcy mają zapewnione kursy języka angielskiego i norweskiego, odbywają się tam również szkolenia zawodowe.
Przebywa tam 115 osadzonych oraz 69 zatrudnionych, spośród których tylko 5 zostaje na noc w pracy.
Norwegia kieruje się zasadą, że kara więzienia nie ma być zemstą na skazanym, tylko okazją, by człowieka próbować zmienić poprzez oddziaływanie na jego psychikę. I to działa. Każdy więzień musi pracować, uczyć się lub podnosić swoje kwalifikacje. Norwegia ma jeden z najwyższych wskaźników resocjalizacji na świecie. W Polsce na każde 100 tys. obywateli przypada 194 więźniów, w Norwegii około 80. W Norweskich więzieniach obcokrajowcy stanowią około 30%.
Jaki to ma związek z Breivikiem skarżącym się na nieludzkie traktowanie w więzieniu (i wygrywającym w pierwszej instancji sprawę)? Ogromny. To właśnie norweski sposób myślenia. Nie jedyny, ale dość powszechny. I wyobraźcie sobie, że nawet niektórzy bliscy ofiar Breivika rozumieją i w pewien sposób popierają to, co się dzieje. Oczywiście zdania są spolaryzowane i nie brak osób oburzonych decyzją sądu, przychylającego się do skargi Breivika na „nieludzkie traktowanie” i te nieszczęsne dania odgrzewane w mikrofalówce.
Prawo do podróży
Odniosłem wrażenie, że kucharka gotowała dla folwarku obok, podawali kompletnie niezjadliwe papki nie wiadomo z czego. Kompletnie niezrozumiałe było dla mnie również szczęście chłopaka z lotniska, który tak się cieszył z zarobków, które miał odłożyć, żeby przywieźć do Polski, bo za tydzień pracy dostawaliśmy 250 koron, co starczało na 2 paczki papierosów w tamtejszym kiosku. Na koniec spodziewałem się odwiezienia do Arendal, skoro mnie wywieźli sam nie bardzo wiedziałem dokąd, ale niestety dostałem tylko 500 kr i wskazano mi przystanek autobusowy, jedyny w okolicy. Gdyby nie to, że wypuścili jeszcze jednego chłopaka, który był stałym bywalcem tego przybytku, to pojechałbym w złym kierunku! Dodam, że powrót kosztował mnie koło 1000 koron, więc nie wiem co tak naprawdę miało na celu wywożenie mnie na drugi koniec Norwegii na parę dni do, jak się domyślam, najgorszej placówki w kraju.
Początkowo oburzała mnie myśl o luksusach, w jakich żyją niektórzy, często najgroźniejsi, przestępcy. Ale gdy się nad tym głębiej zastanowić, liczą się efekty, a one są widoczne. A że kraj na to stać, rządzący wybierają to, co uważają za słuszne.
Odnoszę jednak wrażenie, że w Norwegii kwestie „wolności”, „praw” i przywilejów idą czasem za daleko. Jak mówił przed sądem adwokat, Breivik to nie jest załamany człowiek, cierpiący na lęk izolacyjny, tylko ten sam ideologicznie obłąkany narcyz, z jakim mieliśmy do czynienia wcześniej. Cóż, jednak czuje się pokrzywdzony. Ma prawo.
Niemalże w norweskim duchu jestem za rozszerzeniem praw dla tego skazanego o prawo do podróży. Korzystając z niego i z przysługującego mu prawa do nauki, powinien się wybrać na 2 tygodnie do więzienia, powiedzmy rosyjskiego. Podróże kształcą i ta z pewnością poszerzyłaby jego horyzonty.
Na dzień 15 września 2021 roku w norweskich więzieniach odbywały kary 2463 osoby. Ponadto 549 osób zostało zatrzymanych w areszcie na podstawie orzeczenia sądu. Spośród skazanych 2331 to mężczyźni i 132 kobiety. Spośród aresztowanych 518 mężczyzn i 31 kobiet.
112 osadzonych to obywatele polscy. Spośród nich 108 to mężczyźni, a 4 kobiety. 55 Polaków odbywa wyroki, 53 Polaków przebywa w areszcie, 4 Polki przebywają w areszcie.