Do pracy na pełen etat namawia kobiety nowa dyrektorka gminy Arendal. Uważa, że zbyt wiele kobiet utrzymywana jest przez mężów. A przecież aż połowa małżeństw się rozwodzi. Posiadając pracę w pełnym wymiarze godzin łatwiej sobie w takiej sytuacji poradzić.
Dlatego Inger Hegna, dyrektorka gminy Arendal jest zdania, że kobiety powinny pracować więcej.
Tradycyjny podział ról
– Kobiety muszą zrozumieć, że dobrze jest pracować na 100 procent – przekonuje Hegna w rozmowie z NRK. – Praca w niepełnym wymiarze godzin to pułapka ubóstwa, w którą często wpadają kobiety. W południowej Norwegii dotyczy to większej liczby osób.
Wskazuje na specyficzne podejście do zagadnienia na południu kraju, gdzie role płciowe postrzegane są bardziej tradycyjnie niż w pozostałej części Norwegii. To tutaj właśnie najwięcej kobiet decyduje się na pracę w niepełnym wymiarze godzin. Zatrudnione na niepełny etatu stanowią 47 procent wszystkich kobiet – pokazują dane SSB (Norweski Urząd Statystyczny). Odpowiednio wśród mężczyzn w Agder to 19 procent.
Jest to najwyższy odsetek w całej Norwegii, gdzie 37 procent kobiet i 17 procent mężczyzn pracuje w niepełnym wymiarze godzin.
Więcej rąk do pracy
Profesor Ellen Katrine Nyhus z Uniwersytetu w Agder prowadzi badania na temat kobiet w kontekście gospodarki.
– Więcej kobiet w pracy da społeczeństwu więcej rąk, których potrzebujemy. Ale praca da też kobietom większe bezpieczeństwo finansowe – uważa profesor.
Również badaczka wskazuje na częste rozwody i możliwość poradzenia sobie bez mężczyzny w roli głównego żywiciela rodziny dzięki pracy na cały etat.
Dyrektor gminy w Arendal przypomina, że Agder w wielu dziedzinach pozostaje w tyle jeżeli chodzi o równość. Dlatego postanowiła aktywnie działać na rzecz zmian wśród mieszkańców południowego regionu kraju.
1 Comment
Generalnie zgoda. Też sobie nie wyobrażam, nawet niestety wiem jak to jest przez jakiś czas (nie z wyboru) być zależną… Wrr. Nie. Ale, uwzględniam i akceptuję ten styl życia u kogoś z wyboru (byle wtedy nie narzekać na życie zależne lub w ubóstwie kiedy zabraknie środków). Po drugie na południu więcej mieszkańców, więc i więcej problemów i takich sytuacji, a po trzecie odwaga i sukces wymaga wysiłku (nawet w totku trzeba coś skreślić), a na to niewiele kobiet stać, bo są wychowane w takim, nie innym systemie i w taki sposób. Stąd coraz młodszym pokoleniom łatwiej, a od nas zależy jak szybko przemiana nastąpi. Lecz, ponieważ czasem “leniwa i wystraszona” uczy kolejne pokolenie, więc zmiana myślenia będzie jeszcze trwać. Do tego ideologia, religia, itd. I strach, że niezależność to rozwód (a niekoniecznie!), że rozwód to tragedia zyciowa (nieprawda, często wreszcie spokój), a tragedii nikt nie chce (co oczywiste) i tak koło się zamyka… Czas pokaże. Pozdrawiam wszystkie pracowite i odważne kobiety. Potrafimy wiele, tylko trzeba w to uwierzyć, uwierzyć w siebie.