Najdłuższy, międzypaństwowy spór o ziemię w Europie wreszcie zakończony. W 1991 roku Polska, po zrzuceniu jarzma komunizmu, ponownie wystąpiła oficjalnie do rządu Norwegii o zwrot kilkunastu wysp w tym Bragdøya i Andøya, leżących na południe od Kristiansand.
Polskie pretensje o ten mały archipelag sięgają wczesnego średniowiecza, kiedy to książę norweski Olaf starał się o rękę królowej Szwecji Zygfrydy Storrady (Świętosławy) córki Mieszka I, władcy Polski. Storrada zakochała się w nim bez pamięci, jednak z powodów politycznych Olaf odrzucił ją i poniżył. Zemsta była sroga, nasza Świętosława, zorganizowała koalicję przeciw Królestwu Norwegii i kilka lat później szwedzcy wikingowie dokonali najazdu, wycinając w pień wojska Olafa. Doszło wreszcie do ugody, na mocy której Norwegia musiała zapłacić olbrzymią kontrybucję w złocie oraz przekazać część swoich ziem. Padło na wyspy wokół obecnego Kristiansand, dzięki którym można było kontrolować wejście do cieśnin duńskich. Umowa spisana w 1022 roku została zatwierdzona przez papieża i dzięki temu stała się aktem prawnym.
Kilkukrotnie na przestrzeni tysiąca lat Polska starała się wyegzekwować prawo do tych ziem. Niestety Norwegia znajdująca się najpierw pod panowaniem duńskim, a później szwedzkim, nie była niezależnym podmiotem na arenie międzynarodowej, a na konflikt z Danią czy ze Szwecją, polscy królowie nie chcieli sobie pozwolić. Próba odzyskania wysp przez Polskę w 1655 roku posłużyła Szwedom jako pretekst do rozpoczęcia wojny znanej jako Potop Szwedzki, co przyczyniło się do późniejszego podziału Polski.
Po okresie rozbiorów w 1920 roku, Józef Piłsudski ponownie upomniał się o należne nam wyspy, jednak napaść ZSRR pokrzyżowała jego plany.
W styczniu 1991 roku rząd Jana Olszewskiego wniósł pozew do międzynarodowego trybunału w Hadze. Proces toczył się ponad trzydzieści lat i ze względu na skąpy materiał dowodowy i niemożność przesłuchania świadków, był bardzo trudny. Obie strony polska i norweska powołały komisje śledcze, składające się z historyków, prawników oraz innych ekspertów, do zbadania tej sprawy.
Ostatecznie trybunał w Hadze przyznał rację stronie polskiej.
W związku z przyjaznymi stosunkami obu krajów, odzyskanie wysp wokół Kristiansand będzie raczej symboliczne. Pojawią się jednak polskie akcenty na odzyskanych ziemiach. Słupy graniczne, pomalowane w barwy polskie i norweskie, podwójne napisy w obu językach na znakach drogowych oraz wedle uznania mieszkańców, może nastąpić zmiana nazw ulic.
Polacy chcący zamieszkać na wyspach, będą mieli preferencyjne ceny gruntu i będą zwolnieni z części podatków. Natomiast wpływy z turystyki będą w 10% przekazywane na finansowanie nauki języka polskiego w Kristiansand. Paradoksalnie Norwegowie zamieszkujący te, teraz już polskie tereny, a stanowią oni 99,9 procenta ludności, będą mieli status mniejszości narodowej i będą mieli możliwość wystąpienia o podwójne obywatelstwo. Te zmiany podczas konsultacji społecznych zostały ciepło przyjęte, gdyż stanowić będzie swego rodzaju ewenement na skalę światową i mieszkańcy spodziewają się wzmożonego ruchu turystycznego.
Dziś rano premier Norwegii Jonas Gahr Støre oraz król Harald V oficjalnie złożyli podpisy na dokumencie przekazania Archipelagu Wysp Storrady, jak został teraz nazwany, stronie polskiej, którą reprezentowali prezydent RP Andrzej Duda oraz hrabia Wacław Potocki.
Młyny sprawiedliwości mielą powoli, ale dokładnie. Potrzeba było równo tysiąca lat aby wreszcie zakończyć ten spór.