W listopadzie 1918 roku, po 123 latach nieobecności na politycznych, co warto podkreślić, mapach Europy, Polska odzyskała niepodległość. Dlaczego myślę, że warto podkreślić wyrażenie „politycznych mapach”? Otóż Polacy jako naród nigdy się z tym faktem nie pogodzili. Może pojedyncze jednostki lub frakcje polityczne takie jak konfederacja targowicka tak, jednak zdecydowana większość ludzi starała się pielęgnować polskość dla późniejszych pokoleń.
Zrywy niepodległościowe, tajne komplety – nauczanie języka, historii, kultywowanie polskiej kultury, oraz praca organiczna w różnych narodowych stowarzyszeniach, były podwalinami odzyskania niepodległości. Należało tylko czekać na odpowiedni moment, a ten nastąpił kiedy to trzech zaborców wzięło się za łby. Dochodziło do coraz większych między nimi tarć i smród konfliktu wisiał w powietrzu. Ten zapach wyczuli także Polacy i „nagle” okazało się, że są pasjonatami broni. Zakładali tak zwane związki strzeleckie, które niby to zrzeszały młodych adeptów strzelectwa właśnie, a w rzeczywistości prowadziły szkolenia wojskowe dla przyszłych polskich sił zbrojnych.
Wybuchła wreszcie wielka wojna i słabnące Austro-Węgry wspierające Niemców oraz Rosja wraz z aliantami, starły się ze sobą. Wszystkie zaborcze mocarstwa wykorzystywały także polskiego rekruta, wcielonego do swoich armii. Polacy bili się dzielnie, jak to mają w zwyczaju, i z czasem stali się „języczkiem u wagi”, ponieważ stanowili poważną siłę. Każdy chciał ich mieć po swojej stronie. Powstawały Legiony Polskie czy Legion Puławski, składające się z samych Polaków i słabnące strony konfliktu zaczęły przebąkiwać coś o jakiejś bliżej nieokreślonej niepodległości dla Polski, aby tylko żołnierze dochowali wierności armiom, którym służyli. Pierwsi z taką obietnicą wystąpili Niemcy i Austriacy w tak zwanym Akcie 5 Listopada. Zaproponowali, w razie wygranej wojny, odtworzenie Królestwa Polskiego w granicach… a zobaczymy później, stwierdzili. Polscy dowódcy doskonale zdawali sobie sprawę, że są to tylko „gruszki na wierzbie” i czekali na kontrofertę ze strony cara. Mikołaj, gestem szerokim, jak kucharz z filmu „Miś” Barei poławiający parówki z pustego garnka, zaoferował Polakom państwo, które byłoby kulturalnie i gospodarczo wolne, oczywiście tak długo jak byłoby mu to na rękę, o czym już zapomniał wspomnieć. Jako, że Rosja dostawała straszne lanie na wszystkich frontach, car nie mający nic do stracenia, coraz bardziej rozszerzał swoją ofertę i już, już miał obiecać każdemu wszystko, aby tylko walczył dla niego, kiedy to w Rosji wybuchła rewolucja i Mikołaj abdykował.
Pierwszym poważnym graczem, który zaczął serio mówić o niepodległej Polsce, był Woodrow Wilson, czyli prezydent Stanów Zjednoczonych. Jednym z 14 zaproponowanych przez niego punktów planu pokojowego w Europie była właśnie bezwarunkowo niepodległa Polska. Dlaczego? Wilson zdawał sobie sprawę, że aby przywrócić pokój w Europie należy zachować równowagę sił i wypchnąć Rosję jak najdalej na wschód oraz osłabić Niemców, wiecznie dążących do hegemonii. W zrozumieniu tego mechanizmu dopomógł polski celebryta tamtych czasów Ignacy Jan Paderewski. Jak zawodowy lobbysta nękał Wilsona sprawą polską i tłumaczył z uporem maniaka jak bardzo ważne jest powstanie silnego państwa w środku Europy.
Kolejnym ojcem niepodległości był oczywiście socjalista Ziuk, czyli Józef Piłsudski.
To on jeszcze przed wojną zakładał organizacje paramilitarne i działał w polskim podziemiu.
Podczas konfliktu dowodził legionami polskimi i pod niemieckim skrzydłem chciał odzyskać wolną Polskę. Kiedy zobaczył, że szanse na sukces są mizerne i Niemcy nie mają zamiaru dotrzymywać obietnic, kazał im… oddalić się szybko, i namawiał do tego samego swoich żołnierzy. Na takie dictum, Niemcy wpakowały Piłsudskiego do twierdzy w Magdeburgu i Ziuk spędził tam czas aż do listopada 1918 roku.
Jak nie dało rady z Niemcami, to może z Rosją?
Tak myślał Roman Dmowski, polityczny i sercowy przeciwnik Piłsudskiego, któremu Ziuk odebrał ukochaną kobietę.
Zwolennik pracy u podstaw, szkolenia i edukacji przyszłych wolnych Polaków, doskonały mówca i organizator, narodowy demokrata działał w polskiej sprawie na wschodzie.
Uważał on, że aby coś osiągnąć, musi być to wcześniej doskonale przygotowane.
No bo gdyby nawet udało się niepodległość raptem odzyskać, to skąd wziąć wykształcone kadry urzędnicze, wojsko, pieniądze i jak zbudować całkiem nową strukturę funkcjonującą dotychczas w trzech różnych systemach? Pisał więc książki, wygłaszał odczyty i starał się uświadamiać społeczeństwo jak bardzo ważna jest niepodległość.
Jak pisałem wcześniej w Rosji wybuchła rewolucja i Dmowski zauważywszy, że Rosjanie przegrywają wojnę sami ze sobą, pojechał na zachód Europy gdzie założył Komitet Narodowy Polski, który został uznany w świecie jako oficjalny przedstawiciel polskiej dyplomacji. Wygłosił słynne sześciogodzinne przemówienie, sam tłumacząc je na obce języki, w którym udowodnił włodarzom świata jak bardzo Polska jest potrzebna.
„Sól Ziemi “ czyli chłopi zamieszkujący tereny nieistniejącej jeszcze wtedy Rzeczypospolitej, często byli obojętni na sprawy polityczne. Co im za różnica kto rządzi? Byle podatki były mniejsze, a synów do wojska pod batogiem nie brano. Zdarzało się przecie drzewiej, że polskich powstańców poległych w bitwach z wojskami zaborców, chłopi z butów odzierali i nie udzielali im pomocy w potrzebie, a to za podjuszczeniem zaborców samych jak i dla świętego spokoju, bo te ciągłe zawieruchy tylko przeszkadzają w życiu spokojnem i wioski natenczas płoną. Trzeba ich było przekonać do Polski i pozyskać.
I wtedy cały na biało pojawia się właściciel dwóch morgów ziemi i jednej krowy, absolwent czterech klas szkoły powszechnej imć Wincenty Witos, późniejszy, trzykrotny premier RP.
Ten niezwykle bystry, obdarzony wielką charyzmą i talentem do polityki, wiecznie zaczytany samouk, potrafił dotrzeć do prostych ludzi poprzez swoje słowa publikowane w gazetach i nauczyć ich polskości, sam będąc przykładem lojalnego patrioty, osiągającego coraz więcej swoją pracowitością.
Każdy z tych ojców niepodległości należał do innego stronnictwa politycznego i można śmiało powiedzieć, że nie dażyli się wielką miłością wzajemną. Jednak potrafili współpracować, bo przyświecał im ważny cel: Wolna Polska!
Tymczasem sytuacja wojenna zmieniała się z dnia na dzień. Ludzie ginęli na frontach i mieli już dosyć wojny. Spadało morale, obniżał się poziom życia. Mocarstwo Niemieckie i Austro-Węgry słabły, Rosjanie zajęci byli sami sobą a Francuzi, Anglicy i Włosi wspomagani wydatnie przez USA naciskali z każdej strony na państwa centralne. Alianci uznali polskie starania o niepodległość i zalegalizowali instytucje rządowe, takie jak rada regencyjna, czy tymczasowa rada stanu, a nawet polski rząd.
Polacy poczuli zew wolności. Polskie oddziały, służące we wszystkich armiach zaczęły buntować się i dezerterować, aby zjednoczyć się pod biało-czerwonym sztandarem między innymi w Błękitnej armi generała Hallera utworzonej we Francji. Ci, którym nie udało się uciec i sformować nowych oddziałów, jako element niepewny politycznie, zamykani byli w obozach internowania, co okazało się strzałem we własne stopy zaborców, ponieważ tak czy inaczej nasi żołnierze zostali zgrupowani.
Stary porządek sypał się coraz bardziej. Polscy urzędnicy zajmujący miejsca w administracjach Rosji, Niemiec i Austrii zwalniali się z pracy, paraliżując tym samym ichniejsze aparaty państwowe, szlachta oddawała tytuły nadane im przez cesarzy, chłopi przestali wspierać kontyngenty wojskowe. Powstawały polskie komisje likwidacyjne, przejmujące władzę na wszystkich szczeblach administracji. Polskie siły zbrojne biły wroga i odzyskiwały utracone sto lat wcześniej tereny. Tej lawiny nie dało się już zatrzymać. Bezradne i pobite państwa centralne 11 listopada 1918 podpisały kapitulację. Wypuszczony wcześniej przez Niemców Józef Piłsudski wysiadł z pociągu na dworcu w Warszawie i objął władzę w wolnej Rzeczypospolitej!
Co działo się dalej to już inna opowieść ale pamiętajmy świętując nasze narodowe święto o tych wszystkich, którzy przyczynili się do tego, abyśmy świętować je mogli i zaśpiewajmy tego dnia wspólnie, nie bacząc na polityczne podziały i niesnaski.
2 Comments
Piękna pigułka historyczna. Jeszcze nie zginęła!
Jak się widzi łyse łby z symbolami Polski walczącej, które pojęcia nie mają Polsce i jej historii, a jedyne co potrafią, to drzeć ryja o „rasie Polaków”, to człowiek zaczyna wątpić, czy „… jeszcze nie zginęła”!