Demonstracja, która od tygodnia zakłócała spokój urzędników z dzielnicy rządowej w Oslo, przyniosła skutek. W piątek młodzi Samowie spakowali walizki. Przed odjazdem przemaszerowali pod Storting, a dalej pod Pałac Królewski.
Tygodniowe protesty aktywiści zakończyli akcją przed Stortingiem i na Slottsplassen.
Jeszcze w czwartek po południu minister ds. ropy naftowej i energii Terje Aasland spotka się z Silje Karine Muotka, przewodniczącą parlamentu Samów w Ministerstwie Ropy i Energii. Do spotkanie dołączyła minister ds. rolnictwa i żywności Sandra Borch.
Aasland, w imieniu rządu, przeprosił hodowców reniferów w Fosen za wydanie przez rząd koncesji, zezwalających na postawienie tam turbin wiatrowych, które mają negatywny wpływ na społeczność pasterzy reniferów oraz na możliwość zachowywania ich kultury w Fosen.
W czwartkowe popołudnie premier Jonas Gahr Støre (Ap) spotkał się z aktywistami. Również on przeprosił w imieniu całego rządu hodowców reniferów w Fosen. Zapewnił, że rząd poważnie traktuje wyrok Sądu Najwyższego.
Przeprosiny były istotne dla Samów i od dawna oczekiwane.
– Moim życzeniem było, aby Norwegia oficjalnie przeprosiła za naruszenie praw człowieka i tak się stało. Uważam, że jest to dla nas kluczowe, abyśmy mogli iść do przodu – mówił jeden z demonstrujących.
Poprzez uruchomienie turbin wiatrowych w Fosen łamane są prawa grupy Samów oraz utrudniona tradycyjna hodowla reniferów – stwierdził Sąd Najwyższy. Jednak od czasu wyroku rząd nie zrobił niczego w tej sprawie. Bezczynność norweskich oficjeli pchnęła grupę Samów do rozpoczęcia w ubiegły czwartek demonstracji w Oslo, w dzielnicy rządowej. Demonstrowali pod hasłami:
„Państwo łamie prawo”
„500 dni łamania praw człowieka”
„Prawa rdzennych mieszkańców nie są opcjonalne”.
– Nasze żądania w sprawie ostatecznej decyzji nadal dotyczą rozbiórki turbin wiatrowych i zwrotu gruntów Samom z Fosen. To ciągłe łamanie praw człowieka. Turbiny wiatrowe nigdy nie powinny były zostać zainstalowane – mówi Elle Nystad, liderka demonstracji z Fosen.
Podkreśla, że Samowie oczekują od premiera poważnego potraktowania ich żądania.
– Rząd nigdy nie może zapomnieć o tym, co się tutaj wydarzyło. Musi pamiętać o sile, która w nas mieszka. Muszą wiedzieć, że ich obserwujemy. Jesteśmy gotowi do podjęcia dalszych działań, jeśli rząd w przyszłości nie wykona zadania – mówi Ella Marie Hætta Isaksen z grupy aktywistów.
Warto przypomnieć, że Samowie (po polsku również Lapończycy, jednak sami zainteresowani wolą to pierwsze określenie, ponieważ wyraz „Lapończyk” ma w Skandynawii pejoratywne konotacje) od 2,5 tysiąca lat zamieszkują Skandynawię. Są potomkami pierwotnych Skandynawów. Od 1846 roku odbierano im ziemię i prawa. Wieloletnia dyskryminacja i zakaz posługiwania się językiem macierzystym sprawiły, że język Samów zna ledwie jedna trzecia tej społeczności.
Dla Samów hodowla reniferów jest kwestią tożsamości i rdzennym sposobem na przetrwanie. Samowie od około pięćdziesięciu lat aranżują demonstracje, dzięki którym stopniowo odzyskują część swoich praw. Udało im się uzyskać status mniejszości narodowej, czyli także prawo do nauki języka macierzystego w szkole.