To moja opinia. Celowo nie podaję nazwisk, danych, statystyk itp. Chcę pokazać obecną sytuację międzynarodową w szerszej perspektywie i nie zwracać uwagi na codzienną polityczną nawalankę, bo istnieje coś takiego jak wspólny interes narodowy, niestety zapomniany, a warto o nim pamiętać.
Perspektywa Hansa-Pierra Van der Gonzalesa di Milano
Miało być tak pięknie…
W maju 2021 roku, prezydent USA cofa sankcje na Nord Stream II (projekt czysto biznesowy, jak zapewniała przywódczyni Niemiec) nałożone przez swojego poprzednika.
W listopadzie 2021 roku Rosja stawia żądania odnośnie nowego podziału „bezpieczeństwa” w Europie czyli NATO za Odrę, jednocześnie podciągając znaczne siły wojskowe pod ukraińską granicę.
Słaba, skorumpowana, podzielona wpływami oligarchów i biedna Ukraina krzyczy o pomoc w kierunku Europy zachodniej, która tradycyjnie wyraża oburzenie malując kredą na swych zadbanych ulicach gołąbki pokoju, po cichu zacierając ręce na myśl o nowych interesach i dostępie do tanich surowców ze wschodu.
Pomiędzy tym wschodem, a zachodem jest jeszcze pas ziemi niczyjej, takie swoiste „fly over zone”, państwa przeszkadzające, wierzgające bezustannie i bredzące o zagrożeniu ze wschodu, ni jak nie chcące słuchać „starszych”. Coraz trudniej je przekupić szklanymi paciorkami, nie chcą pracować za półdarmo, zaczynają mieć własne plany, dociskanie ich traktatami nie skutkuje jak wcześniej i wygląda na to, że może im się udać wyrwać z pułapki średniego rozwoju. Czy nie rozumieją, że powinny cieszyć się z możliwości bycia rezerwuarem specjalistów kształconych za pieniądze własnych podatników, a ich umiejętności lepiej będą wykorzystane tu, na zachodzie? Czy nie podobają im się nasze montownie budowane na ich ziemiach, przecież mają dzięki temu pracę i raz w roku wakacje w Egipcie? Mają aquaparki, stadiony, kilka dróg z zachodu na wschód, a przyrody niech nie regulują do własnych potrzeb, bo to ostatni naturalny skansen na starym kontynencie. Tak pragnęły Europy, to niech siedzą cicho. A teraz nadarza się okazja, aby wszystko było na swoim miejscu. Nasi wschodni sąsiedzi, jak nazwała Rosjan była kanclerz Niemiec, chcą denazyfikować Ukrainę i gdy tylko im się to uda, pozostałe niesforne kraje tego regionu będą bały się zagrożenia z tamtego kierunku i będą bardziej skłonne, aby nas posłuchać. Nie będziemy musieli nawet wymieniać rządów w tych krajach, bo ludzie zrobią to sami, głosując na proeuropejskie partie.
Otwiera się nam szeroka autostrada na daleki wschód, z którym można handlować do woli, a w głębi Rosji można ulokować nasz ciężki, brudny przemysł. Tylko Wujek Sam odrobinę bruździ, dobrze by było wypchnąć go z Europy, jeśli nie chce nas nadal, za darmo bronić. A w sumie bronić przed czym? Co takiego ta niby straszna Rosja złego robi?
Ten kto na własnej skórze nie poczuł „ruskiego mira”, nigdy tego nie zrozumie.
My, ludzie z tego pasa ziemi niczyjej, doskonale wiemy czym to pachnie, o czym dalej.
Odwrócenie biegunów
24 lutego wojska rosyjskie wkraczają na terytorium Ukrainy. Uderzają z kilku kierunków naraz. Na południu i wschodzie chcą poprawić uchwyt, poszerzając wcześniej zajęte obwody. Druga część operacji to natychmiastowa dekapitacja rządu Ukrainy i kolaps systemu odporności państwa. Miał do tego doprowadzić desant komandosów i wjazd kolumn pancernych do Kijowa.
Ale nie „pykło”…i to bardzo.
Ruscy przegrali z kretesem bitwę o Kijów, choć niewiele brakowało aby osiągnęli sukces.
Począwszy od góry: wyśmiewany prezydent, „clown” prowadzony na smyczy oligarchów okazał się mężem stanu, rząd ukraiński nadal funkcjonował wydając szereg ustaw i ogłaszając mobilizację, armia stawiła twardy opór i stosując taktykę lekkiej piechoty rozbijała kolumny rosyjskich wojsk, zwykli ludzie zorganizowali pomoc dla własnych żołnierzy i ewakuowali cywilów.
Naród ukraiński zjednoczył się i pokazał swoją siłę i determinację!
Świat zachodni ruszył na pomoc, inaczej przecież nie wypadało.
Kraje położone w pasie ziemi niczyjej wykazały się większym zaangażowaniem niźli te, poza bliską strefą wojny. USA i Wielka Brytania niechętne konsolidacji Eurazji, wspierały Ukrainę już wcześniej szkoląc i dostarczając jej broni. Publicznie padło wiele ważkich słów i deklaracji, ruszyły sankcje i embarga. Ruszyły także negocjacje. Nie wiadomo dlaczego powstały nieprzewidziane przeszkody w dostarczaniu obiecanej broni z niektórych krajów, lub przychodziła ona niekompletna, na przykład bez baterii do systemów namierzania.
Tymczasem zwykli ludzie, na tym pomijanym przez wielkich fragmencie Europy, ponad podziałami politycznymi, przyjęli miliony uchodźców i organizowali wszelakie zbiórki dla walczącej Ukrainy.
Kijów się obronił!
Podniósł się ogromny szum medialny i każdy przywódca ważnego państwa chciał ogrzać się w cieple zwycięstwa Ukraińców, robiąc sobie sesje zdjęciową. Obietnice wsparcia znów płynęły szerokim strumieniem i nawet przewodnicząca UE przywiozła prezydentowi Ukrainy pusty wniosek o przyłączenie jej do wspólnoty europejskiej.
Z czasem kurz opadł i do głów liderów zachodniego świata zaczął docierać następujący obraz sytuacji:
Ukraina się broni, Ruscy przykręcają kurek z gazem, ropą i zbożem, sankcje są bolesne także dla nas, galopuje inflacja, ceny kopalin szybują, przez naciski USA musimy pomagać Ukrainie i jeszcze ci cholerni „środkowowschodniacy” raptem zaczęli dochodzić do głosu i pyskować.Straciliśmy wiarygodność i niewielu się z nami obecnie liczy, a wygląda na to, że będziemy musieli złamać kontrakt społeczny i zacisnąć pasa. Przeklęte rusofoby.
Rusofoby
Te rusofoby, zdając sobie sprawę co by było, gdyby Ukraina przegrała, postawiły wszystko na jedną kartę. Przez ich terytoria, a także bezpośrednio od nich samych płynie do tej pory szeroki strumień pomocy militarnej i humanitarnej. Dzięki tej sytuacji obudziły się kraje skandynawskie i zapragnęły dołączyć do NATO. Raptem pas ziemi niczyjej stał się bardzo ważnym miejscem w Europie, bez którego nic zrobić nie można. Rusofoby zaczęły wspierać się wzajemnie i wypełniać należycie wszelkie obowiązki dotyczące sankcji na Rosję, a do tego zbroją się na potęgę i umacniają swoją pozycję międzynarodową.
Dla starszych i mądrzejszych z zachodu to nie do pomyślenia! Może by tak wycofać część sankcji i chociaż za węglowodory można by płacić w rublach, jak tego chce biznespartner ze wschodu? Może przycisnąć niesfornych rusofobów, przecież mamy do tego traktatowe i prawne narzędzia? Może przyznamy sobie jakieś dodatkowe kompetencje i zdusimy w zarodku te niepodległościowe zapędy? Może wbijemy kliny pomiędzy nich? A może wszystko na raz?
W świadomości przywódców zachodu pojęcie takie jak silna Europa Środkowa zostało zamazane już dawno temu, bo przecież te państwa nie istniały na mapie przez dziesiątki lat, a rozmowy prowadziło się tylko z Rosją.
Tak jednak nie było zawsze i naszym wspólnym interesem narodowym jest uzmysłowić sobie i „zachodniakom” że jesteśmy podmiotem na arenie międzynarodowej, z którym trzeba się liczyć. Powinniśmy wykorzystać to okno geopolityczne otwarte przez Ukraińców i wypchnąć Rosję jak najdalej na wschód, aby nie była czynnikiem równowagi w Europie. Stoczyliśmy z nią o to 19 wojen, a ta jest dwudziesta, tym razem nie na naszym terytorium.
Tak naprawdę aby to zrozumieć wystarczy spojrzeć na obecną mapę Europy i porównać ją z mapami sprzed stuleci.
2 Comments
Świetny artykuł! Dziękuję! Nareszcie ktoś to napisał!
Oby ta ,,bajka,, pozostała tylko bajką a jak wiemy ,każda bajka ma to do siebie , że powinna dobrze się skończyć.🙂