Artykuł jest opublikowany w dziale Opinia i wyraża poglądy autora.
Nie tylko kurs korony norweskiej sprawia, że polscy pracownicy obecnie rezygnują z pobytu w Norwegii.
W taki sposób Norwegia może stać się bardziej atrakcyjna.
Od kilku lat gospodarka Norwegii czerpie korzyści z wkładu zagranicznych pracowników, szczególnie znaczącej liczby imigrantów z Polski. Chociaż odegrali oni istotną rolę w rozwoju i wzroście takich branż jak budownictwo, transport i inne kluczowe sektory przemysłu, obecnie Norwegia nie jest już tak atrakcyjnym miejscem.
Media takie jak NRK i Dagens Næringsliv skupiają się głównie na słabości norweskiej korony. Jednakże powody tych zmian są bardziej złożone i leżą głębiej, w zakamarkach polityki społecznej, wykraczając poza wahania kursów walut.
Aby zrozumieć, kluczowe jest zidentyfikowanie, gdzie dokładnie leży sedno sprawy.
Biorąc pod uwagę wskaźniki dobrobytu dla obcokrajowców, które według Insider Expat plasują Norwegię na 52. miejscu, staje się jasne, że kraj zmaga się z wyzwaniem stworzenia warunków, w których zagraniczni pracownicy mogliby czuć się jak w domu.
Istotnym przykładem jest ekonomiczne obciążenie związane z nauką norweskiego, jak na przykład 48-godzinny kurs językowy w Folkeuniversitetet za 6670 NOK. Jest to duża przeszkoda dla imigrantów, zwłaszcza dla tych, którzy są jedynymi żywicielami rodziny, zarówno tutaj, w Norwegii, jak i w swoim kraju.
Stoją oni przed dylematem między inwestowaniem w naukę języka a utrzymaniem rodziny, co może hamować ich chęć długoterminowego pobytu i integracji w Norwegii.
Statystyki wskazują, że 1 na 5 bezrobotnych w Norwegii nie mówi po norwesku, co sugeruje, że obecne podejście do polityki imigracyjnej może nie przynosić oczekiwanych rezultatów.
Dodatkowo, norweska gospodarka stoi obecnie przed wyjątkowym paradoksem, szczególnie widocznym na rynku pracy.
Z jednej strony obserwujemy znaczący wzrost bezrobocia w branży budowlanej, z 52-procentowym wzrostem w Vestland w porównaniu z poprzednim rokiem.
Z drugiej strony, jest zauważalne zapotrzebowanie na siłę roboczą ze strony norweskich firm, w tym Adecco, które aktywnie poszukuje pracowników w Krakowie. Mimo że świeże dane z Nav wskazują, że połowa z 65 000 osób zarejestrowanych jako całkowicie bezrobotni lub poszukujący pracy na programach Nav jest pochodzenia zagranicznego, Adecco nadal poszukuje siły roboczej w Polsce.
Innym krytycznym wyzwaniem, które wpływa na zagranicznych pracowników w Norwegii, są trudności związane z uzyskaniem numeru personalnego, co ogranicza dostęp do publicznych usług zdrowotnych.
Chociaż krótki czas oczekiwania na przyznanie numeru personalnego byłby do zaakceptowania, w rzeczywistości często trwa to kilka lat. W konsekwencji osoby z D-numerem nie mają prawa do stałego lekarza.
Ponadto, muszą zwracać się do prywatnych klinik zdrowotnych, nawet w przypadkach, gdy mają prawo do bezpłatnej pomocy zdrowotnej. Niestety, te prywatne kliniki często wiążą się z wysokimi kosztami, co stanowi dodatkowe obciążenie finansowe dla dotkniętych tym problemem osób.
Warto również zauważyć, że podatnicy w Norwegii z D-numerem nie są uznawani za legalnych mieszkańców i w związku z tym są pozbawieni praw takich jak wsparcie mieszkaniowe (bostøtte ) czy Bank-ID. Te przykłady podkreślają potrzebę zmiany procesu przydzielania numerów personalnych, mając na uwadze zapewnienie sprawiedliwego dostępu do opieki zdrowotnej i wsparcia dla wszystkich.
Pilnie potrzebne są skuteczne środki integracyjne, które muszą obejmować takie obszary jak nauka języka, rozwój zawodowy i zdrowie. Nie jest to tylko korzystne dla poszczególnych pracowników, ale także dla Norwegii i norweskiej gospodarki. Tworząc środowisko sprzyjające wzrostowi gospodarczemu i przygotowując kraj na przyszłe wyzwania, inwestujemy w rozwój i innowacje Norwegii.
Celem jest zapewnienie, że wszyscy, zarówno norwescy, jak i zagraniczni pracownicy, mogą w pełni uczestniczyć w społeczeństwie i na rynku pracy, czując bezpieczeństwo i przynależność.
Dlatego kluczowe jest zrozumienie, że rzeczywista przyczyna powrotu z emigracji sięga daleko poza niską wartość norweskiej korony, która ostatnio stała się kozłem ofiarnym.
Artykuł ukazał się pierwotnie w Bergens Tidende