Wiele osób uważa, że obecne restrykcje wjazdowe do Norwegii są krzywdzące i nieproporcjonalne. Konieczność przebywania w hotelu kwarantannowym, w sytuacji gdy do dyspozycji ma się własne mieszkanie lub dom, oraz ogromne utrudnienia, na jakie napotykają osoby mieszkające w Norwegii i posługujące się tymczasowym numerem D, wzbudzają silne reakcje i pociągają za sobą szereg poważnych konsekwencji.
Z tego powodu powstał krąg osób, które postanowiły sprawdzić legalność działań rządu norweskiego. Organizatorzy akcji zbiorowego pozwu założyli grupę na Facebooku pod nazwą:
Osoby, które chcą złożyć pozew przeciwko restrykcjom wjazdowym i hotelowym
Grupa powstała 6 maja. W ciągu dziesięciu dni zgromadziła ponad 3000 członków. Zgodnie z założeniem do grupy mają należeć tylko te osoby, które chciałyby skontaktować się z kancelarią prawną w celu wyjaśnienia legalności działań rządu i ewentualnego pozwu zbiorowego przeciwko restrykcjom wjazdowym oraz kwarantannie hotelowej.
Agnieszka Robak-Tatar jest jedną spośród trojga inicjatorów akcji. Sama dotknięta była restrykcją w postaci konieczności udania się do hotelu kwarantannowego, mimo iż do Polski udała się w związku z koniecznym zabiegiem medycznym. Była przekonana, że będzie mogła odbyć kwarantannę we własnym domu. Jak wspomina, nikt nawet nie spojrzał w przygotowaną dokumentację.
– Byliśmy cztery dni w hotelu, piątego dnia spakowaliśmy się i wróciliśmy do domu. Do dziś nikt u nas nie był, nikt nie dzwonił.
Agnieszka Robak-Tatar wysłała skargę na Norwegię do ESA (organ stojący na straży przestrzegania umów międzynarodowych w krajach, które nie należą do UE, ale są członkami EØS).
Skarga dotyczyła łamania praw człowieka przez Norwegię, w tym łamania wolności przemieszczania się. Kobieta opisała w niej całą historię z lotniska. Odpowiedź, którą otrzymała potwierdziła, że były już podobne skargi i że naruszenie postrzegane jest jako poważne.
– Byłam w kontakcie telefonicznym z Norweżką, Marianne Øyen, o której kilka tygodni temu głośno było w mediach, ponieważ odmówiła pobytu w hotelu kwarantannowym. Zachęcała, by jak najwięcej osób pisało skargę, licząc na zwrócenie uwagi na to, co dzieje się w Norwegii.
Obecnie przedstawiciele grupy są po rozmowach z prawnikami. Sprawą zajmie się kancelaria Andersen & Bache-Wiig AS i ma ją prowadzić adwokat Lina K. Smorr, która do tej pory krytycznie wypowiadała się w mediach na temat restrykcji rządowych.
Koszt sprawy uzależniony jest od ilości osób składających pozew. Ogłoszono zbiórkę po 500 kr od każdego, kto chce się przyłączyć. Jednak osoby, które bezpośrednio nie poniosły szkody z powodu restrykcji, również mogą wspomóc finansowo przedsięwzięcie.
– Nigdy nie angażowałam się, nie udzielałam, zwłaszcza na Facebooku, bo na komentarze szkoda mi było czasu i nerwów. Jednak po tym, co spotkało nas po powrocie do Norwegii zdecydowałam się opisać sprawę na grupie i otrzymałam dużo wsparcia. Trochę obawiałam się fali negatywnych komentarzy, które się nie pojawiły. Zamiast tego ludzie dzielili się swoimi przeżyciami. Do tej pory codziennie dostaję po kilka wiadomości, których autorzy szukają wsparcia. Ja je otrzymałam od Kasi, współzałożycielki grupy. W tym momencie widać, jak ważna jest solidarność naszej Polonii w Norwegii. Możemy być dla siebie oparciem.
Agnieszka Robak-Tatar od jedenastu lat mieszka w Norwegii i pracuje w przedszkolu jako pedagog. Mieszka tu z rodziną i jak wielu rodziców myśli już o wakacjach. Do tej pory z pomocą przyjeżdżała babcia.
– Myślę, że w jakiś sposób każdy jest dotknięty tymi obostrzeniami, nie tylko Polacy. Z wiadomości, które otrzymuję, jasno wynika, że szkody ponoszone przez ludzi są ogromne. Niedawno napisała do mnie kobieta mieszkająca w Polsce, której mąż z obawy przed restrykcjami od dziesięciu miesięcy nie wyjechał z Norwegii. Zarówno dla niej, jak i dla niego tak długa rozłąka to ogromne koszty psychiczne i emocjonalne. Mam nadzieję, że wiele osób przyłączy się do nas. Razem damy radę, w grupie jest siła – kończy rozmowę Agnieszka Robak-Tatar.
Inicjatorzy akcji zachęcają wszystkie osoby, które chciałyby dołączyć się do pozwu zbiorowego, aby przyłączyły się do grupy na Facebooku: Osoby, które chcą złożyć pozew przeciwko restrykcjom wjazdowym i hotelowym.
Każdy, kto czuje, że obostrzenia dotyczące restrykcji wjazdowej i kwarantanny hotelowej są zbyt daleko idącą ingerencją rządu w wolności osobiste i nie chce pozostać obojętnym, może wesprzeć zbiórkę pieniędzy na planowany proces: Zbiórka pieniędzy
Przeczytaj również:
Frustracja na granicy, kwarantanna w hotelu, ludzie na marginesie
4 Comments
Życzę sukcesów, norki robią co chcą,rasa panów k..rwa mać
Dziękujemy za komentarz. Tym razem go publikujemy, ale starajmy się tworzyć przestrzeń, w której nikt nie będzie obrażany. Pozdrawiamy, Redakcja Razem Kristiansand.
Ja rozumiem trzy obowiązkowe dni w hotelu kwarantannowe, ale ja zaczęłam już piąta dobę. Zamawialiśmy testy w pierwszej dobie (sobota) w niedziele pani z laboratorium powiedziała ze jesteśmy 2,5 dnia i nie może pobrać wymazu. W poniedziałek wszystkich trzymali w niepewności aż Pani na recepcji stwierdziła ze może wogóle nie być pobrań, ale były po godz 21:00 zjawili się i pobrali wymazy teraz znów w stresie i nerwach sięgających zenitu czekamy na wyniki testów. I oczywiście zaczęła się piąta doba, za która trzeba zapłacić – czy to nie absurd???
Jeśli są przepisy których przestrzeganie nas ma obowiązywać, to czemu nie działa to w dwie strony???
Osobiście uważam, ze jestem przetrzymywana przez rząd norweski i mało tego wyzyskiwana (zapłata za dwie doby w hotelu), na co nie wyrażałam zgody.
Czemu poprostu nie pojechałaś do domu?
Ja leciałem 01.06 z Krakowa i odmówiłem
hotelowej kwarantanny (wraz z 18 synem) i po 10 minutach pocichuteńku poproszono mnie żebym sobie pojechał do domu