Coraz częściej odchodzi się od stosowania określenia matka samotna na rzecz terminu matka samodzielna. Na szczęście i na korzyść kobiet, bo przecież nie każda mama wychowująca dzieci w pojedynkę czuje się samotna. Bycie samym, a samotnym to zupełnie dwa różne pojęcia, które niestety często są używane zamiennie.
Skąd w zasadzie wzięło się określenie samotna? Przecież każdej matce towarzyszy jej dziecko, nad którym sprawuje pieczę. Czy brak ojca dziecka u boku powoduje, że kobieta jest etykietowana jako samotna lub samodzielna?
Określenie „samodzielna mama” nie dotyczy tylko kobiet, które nie mają u boku partnera. Czy gorsze jest bycie samodzielną i samotną w pojedynkę czy w duecie? W wielu małżeństwach i związkach kobiety czują się samotne i to głównie one zajmują się dzieckiem pomimo, że również pracują zawodowo, a także dzielą gospodarstwo domowe z partnerem. Same spędzają czas z synem lub córką. Samodzielnie znoszą wózek, kiedy mąż śpi, bo to jemu należy się odpoczynek i jego komfort znajduje się na pierwszym miejscu. Według niektórych osób praca w domu to żaden wysiłek ani wyczyn, a przy dziecku nie ma aż tyle do zrobienia, ile opowiadają wiecznie umęczone matki.
Kim jest samodzielna mama? To kobieta, na której barkach spoczywa większość obowiązków związanych z dzieckiem, a zdarzają się przypadki, kiedy musi udźwignąć ciężar wychowania w stu procentach. To mama, która nie śpi po nocach, obserwując czy poprawia się stan chorego dziecka. Mama odbierająca dziecko od taty w późny piątkowy wieczór, pomimo że miało spędzić z nim cały weekend, ale okazało się, że u mamy jest lepiej, a tata nie do końca rozumie potrzeby syna czy córki. Mama, która często słyszy jak bardzo sobie nie radzi, jaki ma nieporządek w torebce, chaos w kuchni czy zaniedbaną fryzurę. Mama będąca w stanie poświęcić wiele, a nawet wszystko, aby tylko uszczęśliwić swoją pociechę. Mama, która siedzi z dzieckiem w kolejce u lekarza, gra w piłkę, majsterkuje, reperuje misiowi naderwane oko, a do tego pracuje na etacie. Jest w kilku miejscach naraz, bo musi sobie radzić.
Nie zapominajmy jednak, że tuż obok samodzielnych mam, są również samodzielni ojcowie. Oni również zmagają się z trudami codzienności. Muszą walczyć za dwoje. Wielu z nich nauczyło się piec ciasta, prasować, szyć, poruszać tematy tabu. Przejmują podwójne obowiązki, często się boją i są wyczerpani. Jednak są pewne różnicę między samodzielnymi rodzicami.
Samodzielne mamy narzekają na przygniatającą presję ze strony społeczeństwa, ale wiele z nich zauważa również, że same na siebie nakładają ogrom obowiązków i oczekiwań. Zdają sobie sprawę z ciążącej odpowiedzialności za szczęście i komfort swoich dzieci. Dlatego tak często obwiniają się za najmniejszą porażkę, postrzegając ją jako kolosalny błąd. Są wobec siebie surowe, zbyt wymagające. Często brane są pod lupę i oceniane przez innych, podczas gdy samodzielni ojcowie potrafią sobie wiele wybaczyć, nie próbują niczego udowodnić reszcie świata, robią wszystko najlepiej jak tylko potrafią. Być może wynika to z faktu, że samodzielni ojcowie to jednak zdecydowanie mniej liczna grupa niż samodzielne mamy. Tata wychowujący dzieci bez ich matki, budzi podziw i szacunek. Ma swojego rodzaju taryfę ulgową i wiele spraw ujdzie mu płazem. Niejednakowe traktowanie rodziców spowodowane jest mocno zakorzenionymi schematami płciowymi i przypisanymi do nich rolami. Od mężczyzny wymaga się mniej niż od kobiety. To, co jest jej obowiązkiem, w jego wykonaniu jest czynem godnym pochwały. Jemu nie wypada okazywać emocji, ona powinna być wrażliwa oraz mieć miękkie i dobre serce. Postrzeganie ludzi poprzez pryzmat płci bywa krzywdzące zarówno dla kobiet jak i mężczyzn.
Samodzielne rodzicielstwo ma swoje wady i zalety, choć tych drugich jest zdecydowanie więcej. Niekomfortowe jest podejmowanie decyzji samemu, lecz w wielu przypadkach może być także plusem. Czasami brakuje drugiej osoby, z którą można byłoby podzielić się troskami czy obawami, a także rozłożyć obowiązki i odpowiedzialność na pół.
Trudno wyobrazić sobie zwykły dzień, jeden z wielu, kiedy po skończonej pracy i odebraniu dziecka z przedszkola lub szkoły, wracamy do domu, lecz nikt w nim nie czeka. Kiedy gaśnie światło w pokoju dziecięcym, a my nareszcie możemy wziąć głęboki oddech i ze spokojem usiąść w kącie kanapy, zauważamy że brakuje kogoś, kto zapytałby jak minął dzień, wysłuchałby opowieści o zatłoczonym mieście czy irytującej koleżance z pracy. Nie ma nikogo komu można byłoby pokazać rysunek dziecka i wspólnie się nim zachwycić. Kogoś kto naprawiłby cieknący kran, wymienił żarówkę, upiekł ciasto i podał kawę.
Wychowując dziecko w pojedynkę, czas wolny najczęściej spędza się z nim, co ogranicza swobodę i mocno okraja przestrzeń osobistą, szczególnie, jeśli rodzic sprawuje pieczę nad małoletnim całkowicie sam. W kryzysowych sytuacjach pomocą z reguły służą przyjaciele i znajomi. Zawsze można również skorzystać z usług opiekunki, lecz to wiąże się z dodatkowymi kosztami. Jeśli opieka nad dzieckiem rozdzielona jest pomiędzy obu rodziców, uniemożliwia to spontaniczne wycieczki i wypady z uwagi na spisane prawnie warunki zajmowania się potomstwem.
Próbowałam zdefiniować, „samodzielną mamę”. Z pomocą przyszła koleżanka. Ona również jest jedną z tych mam – bohaterek. Słusznie stwierdziła, że „mama samodzielna” to jeden z typów rodziny nowoczesnej. Obecnie nikogo nie dziwi, że kobieta świetnie sobie radzi sama, choć jeszcze nie tak dawno w polskim społeczeństwie używano określenia matka samotna. Było ono często nacechowane pejoratywnie, niosło gdzieś za sobą plotkę o nieślubnym dziecku i opuszczeniu. Szokowało, dziwiło i bardziej wzbudzało poczucie wstydu niż dumy. Dziś nikt nie powinien patrzeć z litością na matki walczące na własną rękę i stawiające sam na sam czoła przeciwnościom. Powinniśmy natomiast wesprzeć je dobrym słowem, skinieniem głowy wyrażającym uznanie, bo każda z nich ma swoją historię. Niektóre nie miały wyboru i pozostawione same sobie, stanęły na nogi i solo stworzyły rodzinę. Dla innych zostanie samodzielną mamą było jedyną z możliwych opcji, aby móc godnie i spokojnie żyć.
Analogicznie należy przyznać order uznania każdemy tacie, który dzielnie zajmuje się dziećmi i często pracuje ponad ludzkie siły, aby zapewnić jak najlepszy byt swoim pociechom. Ojcowie również są bohaterami pomimo, że rzadziej o nich słyszymy.
Samodzielni rodzice udowadniają każdego dnia, że budowany przez nich nowy model rodziny jest tak samo wartościowy i ważny, jak wszystkie inne. Samodzielni rodzice! Jesteście wystarczająco dobrzy. Ba! Jesteście najlepsi!
Rząd norweski oferuje wsparcie dla samodzielnych matek i ojców (alene med barn). Przy składaniu wniosków o otrzymanie świadczeń socjalnych pod uwagę brane są dochody oraz ogólna sytuacja ekonomiczna. Istotny jest także stan cywilny rodzica wnioskującego, wiek dziecka, a także to ile procent opieki nad dzieckiem sprawuje wnioskodawca. Po wypełnieniu kwestionariusza i spełnieniu odpowiednich warunków można otrzymać m.in. następujące świadczenia:
- Podwójny zasiłek rodzicielski barnetrygd
- Overgangsstønad̈́ – świadczenie przejściowe, które można otrzymywać łącznie przez okres do 3 lat, do ukończenia przez najmłodsze dziecko 8 lat. W niektórych przypadkach okres wypłacania zasiłku może zostać przedłużony.
- Skolepenger– fundusze pozwalające pokryć koszty związane ze studiami lub inną formą kształcenia zatwierdzoną przez NAV.
- Barnetilsyn– świadczenie pokrywające do 64 % udokumentowanych kosztów opieki nad dzieckiem
- Dodatkowa pomoc przysługuje studentom.
- Można starać się również o obniżenie podatku dochodowego.
Cenne wskazówki oraz niezbędne wnioski można znaleźć na stronie NAV.