Personel hotelu w Bergen czuje się zagrożony w obliczu rosnącej przemocy związanej ze środowiskiem narkotykowym
W sercu Bergen, jednego z najbardziej malowniczych miast Norwegii, pracownicy Magic Hotel Korskirken przygotowują się do nadzwyczajnego przedsięwzięcia: budowy pomieszczenia ewakuacyjnego. Ten drastyczny krok ma związek z rosnącą falą przemocy i gróźb ze strony osób uzależnionych od narkotyków, które często odwiedzają ten obszar.
– Chcemy mieć miejsce, do którego będziemy mogli uciec, bo mamy tylko jedną drogę ucieczki – mówi Ann Heidi Mikalsen, recepcjonistka z Hotelu Magic w rozmowie z TV2.
Mikalsen, podobnie jak wiele jej koleżanek i kolegów, spotkała się z groźbami i obawia się o swoje bezpieczeństwo. Uważa to za przerażające, dając wyraz panującemu wśród personelu niepokoju.
Centrum aktywności narkotykowej
Obszar Korskirken, położony w pobliżu słynnego nabrzeża Bryggen w Bergen, stał się miejscem otwartego handlu narkotykami i ich konsumpcji. Obecnie dzielnica Vågsbunnen, w tym Korskirken, jest synonimem powszechnego zażywania narkotyków i działalności przestępczej. Policja jest tam obecna codziennie, patrolując i reagując na incydenty przemocy, mimo tego sytuacja nadal się zaostrza.
– Wzywaliśmy policję osiem razy w ciągu jednej zmiany – zauważa Mikalsen.
Recepcję hotelu wyposażono w alarmy i gaz pieprzowy, a personel jest przeszkolony w zakresie reagowania na potencjalnie gwałtowne konfrontacje. Pomimo tych środków sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że hotel planuje zainstalować pokój ewakuacyjny w recepcji. To wyraźny dowód na panującą wśród pracowników atmosferę strachu.
Nie możemy tego dłużej wytrzymywać
Jon Arild Hellebust, dyrektor generalny Magic Hotels, podziela frustrację i obawy swoich pracowników.
– Sytuacja pogarsza się z roku na rok i osiągnęła punkt krytyczny – mówi w rozmowie z TV2.
Pogarszające się warunki zagrażają bezpieczeństwu personelu i rentowności obiektu.
– Nie czujemy się już bezpieczni – przyznaje.
Pobliskie firmy borykają się z podobnymi problemami. John-André Flåm, kierownik sklepu Rema 1000, został niedawno kopnięty w brzuch, gdy próbował zapobiec kradzieży.
– Pracując tutaj, stajesz się twardszy, ale to nadal trudne środowisko – powiedział Flåm w rozmowie z TV2, podkreślając codzienne ryzyko, z jakim mierzą się pracownicy sklepu i okolicznych firm.
Regularnie spotykają się z osobami stosującymi przemoc. Coraz częściej słychać nawoływanie do natychmiastowego działania zarówno ze strony lokalnych władz, jak i policji.
Wołanie o pomoc
Charlotte Spurkeland pracująca w urzędzie gminy Bergen, przyznaje, że problem jest poważny.
– Nikt nie chce takiej sytuacji i aktywnie pracujemy nad rozwiązaniami – powiedziała, wskazując na trwające wysiłki na rzecz zapewnienia lepszego wsparcia dla użytkowników narkotyków przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa mieszkańcom i pracownikom Bergen.
Poprzedni plan z 2019 r. mający na celu rozwiązanie tych problemów nie przyniósł znaczących zmian.
Lars Morten Lothe, szef komisariatu policji w Bergen, przyznaje, że nadzorowanie środowiska narkotykowego w Korskirken jest wyzwaniem.
– To trudna sytuacja dla wszystkich, policji, lokalnych firm i samych uzależnionych – mówi.
Pomimo zwiększenia liczby patroli i szybkiego czasu reakcji, problem w tej centralnej dzielnicy narasta, a tym samym liczba wezwań policji wzrasta. Interwencje mogą być niewystarczającą odpowiedzią na narastający problem.
Problem systemowy
Szerszy problem polega na braku wspieranych przez państwo opcji leczenia dla osób uzależnionych od narkotyków. Hellebust, podobnie jak coraz więcej osób, wzywa do bardziej kompleksowej interwencji państwa.
– Mieszkamy w jednym z najbogatszych krajów na świecie, a mimo to mamy do czynienia z tym kryzysem – ubolewa.
Jego apel do parlamentu Norwegii jest jasny: należy podjąć działania w celu rozwiązania podstawowych przyczyn epidemii narkotykowej.
Artykuł przygotowany przy pomocy AI, skontrolowany przez dziennikarzy Razem Norge.