Uzbrojony mężczyzna wtargnął do sklepu zegarmistrzowskiego. Dokonując napadu groził bronią. Incydent miał miejsce w piątek rano, gdy jeszcze niewiele osób przebywało na ulicach miasta.
Sprawca napadu jak dotąd pozostaje na wolności. Wielu policjantów oraz przeszkolone psy zaangażowano w akcję poszukiwawczą.
Właściciel sklepu zegarmistrzowskiego przy Rådhusgata w Kristiansand opowiada w rozmowie z FVN, że uzbrojony mężczyzna wtargnął do sklepu, grożąc bronią. Groźby były na tyle poważne, że właściciel nie próbował szukać pomocy w chwili napadu.
– Do sklepu wszedł mężczyzna. Miał broń, którą nam groził. Powiedział, że zastrzeli nas, jeśli ruszymy choćby palcem – mówił pracownik w rozmowie z FVN.
Na filmie z monitoringu słychać groźby. Mężczyzna mówi, że będzie strzelał i zabije, jeśli ktoś się poruszy. Kazał pracownikom upaść na kolana.
Na szczęście w wyniku napadu nikt nie odniósł obrażeń. Świadkowie, którzy mogliby dostarczyć istotnych informacji, nie zauważyli niczego podejrzanego. Dlatego policja zwraca się do każdego, kto mógłby pomóc o wskazówki.
Policja opublikowała rysopis sprawcy, opisując go jako mężczyznę w dużej niebieskiej kurtce puchowej i zielonych butach do biegania marki Nike. Sprawca ma mieć od 25 do 30 lat. Na szyi miał czarną bandanę z żółto-zielonym wzorem, a także czarną czapkę, na głowie kaptur. Ważne jest, aby nie próbować zatrzymywać sprawcy na własną rękę, ponieważ jest uzbrojony i może stanowić zagrożenie.
Według świadków mężczyzna mówił po angielsku.
Policja przegląda obrazy z monitoringu budynków znajdujących się w pobliżu, aby dowiedzieć się, dokąd udał się bandyta. Wiadomo, że sprawca zdołał uciec pieszo w kierunku Vestre Strandgate w Kristiansand.
Policja apeluje o pomoc, prosząc o wszelkie informacje dotyczące sprawcy. Osoby, które mogą wnieść coś do śledztwa, proszone są o kontakt z numerem telefonu alarmowego 02800.
Policja ostrzega, by w przypadku zauważenia podejrzanego mężczyzny zachować bezpieczny dystans. Akcja poszukiwawcza trwa, a technicy medycyny sądowej pracują nad zabezpieczeniem śladów na miejscu zdarzenia.
Mimo wysiłków policji, do tej pory nie udało się złapać sprawcy, a jego aktualne miejsce pobytu pozostaje nieznane.