Høyre, czyli Prawica, jest partią konserwatywną. Jednak w odniesieniu do polskich standardów i polskiego pojęcia „konserwatywnej prawicy” partia ta wydaje się być bardziej centrowo-liberalna, a jej postępowy charakter, widoczny w polityce społecznej, przybliża ją nawet do polskiej lewicy. W programie Høyre nie uświadczymy bowiem żadnych postulatów mających na celu zaostrzenie prawa do aborcji, nie znajdziemy w nim również najmniejszej wzmianki o potrzebie ochrony tradycyjnej rodziny ani nie przeczytamy o konieczności obrony norweskich wartości przed obcymi wpływami.
Jaki zatem program prezentuje norweska partia konserwatywno-liberalna? Aby bliżej naświetlić charakter programowy partii, poprosiłam o rozmowę Renate Hægeland, przewodniczącą Prawicy w Kristiansand i właścicielkę firmy doradczej Aktiv Coaching. Spotykamy się w nowoczesnym biurze przy Markensgate 37. Renate, niewysoka blondynka o szczerym uśmiechu i niezwykle pogodnych oczach, przeprasza mnie za spóźnienie, tłumacząc się ważną rozmową z przedstawicielem rządu. Wchodzimy do niewielkiej sali konferencyjnej, gdzie przy kubku kawy zaczynamy rozmawiać na tematy niezwiązane z polityką. Liderka Prawicy z zaciekawieniem wypytuje mnie o powody, dla których wraz z rodziną zdecydowałam się przeprowadzić do Norwegii, a potem sama zaczyna opowiadać o sobie i swoich najbliższych. Dowiaduję się, że syn Renate studiował medycynę w Białymstoku, i że sześcioletni okres studiów w Polsce był dla niego fantastycznym doświadczeniem. Moja rozmówczyni opowiada również o swojej mamie pochodzącej z Niemiec i jej rodzinie, która została przesiedlona z byłych ziem niemieckich zaraz po II Wojnie Światowej. Dyskutujemy przez chwilę o tym, że to zawsze zwykli ludzie padają ofiarami konfliktów zbrojnych oraz zawieruch politycznych, i że traumatyczne doświadczenia nie znają narodowości. Renate porównuje czasy powojenne z obecną sytuacją w Syrii, przywołując tragiczny los syryjskich uchodźców. I tak przechodzimy do sedna naszego spotkania, czyli do tematów politycznych.
W pierwszej kolejności pytam moją rozmówczynię o przyczyny przegranej w wyborach lokalnych w 2019 roku, kiedy to Prawica odnotowała spadek głosów i nie zdołała utworzyć większościowej koalicji w Kristiansand.
– Przed wyborami w kręgach politycznych pojawiły się populistyczne głosy, atakujące projekty i inwestycje zapoczątkowane za rządów Prawicy*. Spowodowało to odpływ wyborców, którzy zdecydowali się oddać głos na partie konserwatywne o hasłach populistycznych**. Po wyborach w 2019 roku do Rady Miasta dołączyło wielu nowych polityków, nieposiadających doświadczenia politycznego. Co ciekawe, byli to politycy o poglądach konserwatywno-mieszczańskich, którzy jednak postanowili poprzeć kandydata socjaldemokratów na fotel burmistrza, czyli Jana Oddvara Skislanda. We władzach miasta jest zdecydowana większość reprezentantów o poglądach prawicowych, jednak dla naszej partii wejście w koalicję z populistami nie było możliwe. Zbyt mocno wierzymy w zapoczątkowane inwestycje i w stworzoną przez nas wizję miasta, dlatego nie mogliśmy iść na kompromisy wymagające poświęcenia najważniejszych według nas założeń i planów. Sprawowaliśmy władzę przez wiele lat i widzieliśmy, jak niesamowicie rozwija się Kristiansand. Wystarczy spojrzeć na Odderøya! Teatr Kilden, nowa Szkoła Kulturalna, nowe muzeum Kunstsilo… Nie mogliśmy pozwolić, aby projekty, z których jesteśmy tak dumni, trzeba było poświęcić na rzecz większościowej koalicji – zdecydowanie stwierdza Renate Hægeland.
Partia Pracy (Arbeiderpartiet), która obecnie sprawuje władzę w Kristiansand, również dostrzega ogromny potencjał rozpoczętych inwestycji i ich niepowtarzalny wkład w rozwój rynku pracy. Dlatego przyszłość większości projektów zapoczątkowanych przez Prawicę jest względnie bezpieczna. Skoro oponenci polityczni przejmują pałeczkę po rządach Prawicy, niczym w zgodnej, politycznej sztafecie, co w ogóle różni te dwie główne i w gruncie rzeczy opozycyjne partie?
– Przede wszystkim jest to wyraźna granica dotycząca zakresu wpływów i odpowiedzialności gminy – tłumaczy moja rozmówczyni. – W praktyce oznacza to ograniczenie działalności gminy na rzecz aktywności mieszkańców. Uważamy, że mamy wspaniałych mieszkańców, którzy są w stanie prowadzić profesjonalne przedsiębiorstwa, drużyny sportowe, zajmować się wolontariatem lub projektami artystycznymi, czyli po prostu zajmować się tym, w czym są naprawdę dobrzy! Z kolei gmina powinna ograniczyć zakres usług, co pozwoliłoby na rozwój prywatnych inicjatyw. Takie zawężenie wpływów sprzyjałoby również udoskonaleniu usług oferowanych przez gminę. Natomiast nasi oponenci polityczni, czyli Partia Pracy, prowadzą zupełnie odmienną politykę, zmierzającą do przejęcia przez państwo i gminę coraz większego zakresu odpowiedzialności. Tę różnicę można zaobserwować na przykładzie podejścia do tematu szkolnictwa. Prawica jest otwarta na szkoły prywatne, proponujące alternatywne metody nauczania, jak Szkoła Steinera, czy Szkoła Międzynarodowa. Wychodzimy z założenia, że każdy z nas ma różne potrzeby, i że jako jednostki mamy prawo prezentować różne światopoglądy. Oczywiście nie chcemy osłabiać szkół państwowych, które muszą mieć wysoki poziom, i które są najważniejsze w całym systemie norweskiej oświaty. Dla odmiany Partia Pracy jest przeciwna szkolnictwu prywatnemu. To samo tyczy się usług w służbie zdrowia. Uważamy, że choć główny ciężar opieki zdrowotnej, na przykład nad osobami starszymi, powinien spoczywać po stronie gminy, to otwarcie na sektor prywatny pozwala na zróżnicowanie usług. Dodatkowo daje to możliwość wyboru osobom starszym, które mają większy wpływ na to, kto im pomaga i kogo wpuszczają do swojego domu. Tu chodzi o wybór, o poczucie decyzyjności i wartości, co jest szczególnie istotne dla osób w podeszłym wieku. Z kolei Partia Pracy nie chce dopuścić sektora prywatnego do służby zdrowia. Zatem to kolejna znacząca różnica między naszymi partiami.
W podejściu Prawicy do polityki krajowej i lokalnej można dostrzec duże pokłady zaufania społecznego. Konserwatyści uważają, że dzięki dobremu wychowaniu i wykształceniu, większość ludzi wyrasta na jednostki samodzielne, zdolne do przejęcia kontroli nad własnym życiem. Dlatego też organy państwowe i przepisy prawa nie powinny zbyt mocno ingerować w decyzyjność obywateli, ograniczając pole ich wyborów i zwalniając ich z odpowiedzialności życiowej. Jednocześnie Renate Hægeland stanowczo podkreśla:
– Oczywiście nie uważamy, że każdy człowiek musi brać pełną odpowiedzialność za własne życie i za własne wybory, ponieważ nie każdy ma możliwość podjęcia takiej odpowiedzialności. Doskonale zdajemy sobie sprawę, jak bardzo nasze życie jest zależne od tego, gdzie się rodzimy i w jakim otoczeniu dorastamy. Nie wszyscy jesteśmy szczęściarzami, prawda? – retorycznie pyta Renate. – Zatem przede wszystkim bierzemy pod uwagę fakt, że to gdzie i kim się rodzimy znaczy bardzo wiele. Dlatego musimy pomagać najsłabszym, a robimy to między innymi poprzez dobre przedszkola i szkoły, rozwiniętą opiekę nad dziećmi, wyłapywanie nieprawidłowości na jak najwcześniejszym etapie, edukację. Wierzymy, że tylko wzięcie odpowiedzialności za własne życie może dać ludziom poczucie wolności.
I tutaj dochodzimy do sedna różnicy światopoglądowej między norweskimi i polskimi konserwatystami. Zapytana o podejście Prawicy do kwestii związanych z prawami mniejszości seksualnych, Renate Hægeland wyjaśnia:
– Nasze rozumienie pojęcia konserwatyzmu zdaje się być odmienne od polskiego. Dla Prawicy kwestia np. homoseksualizmu nigdy nie była „big deal”! To bardzo prosta sprawa. My szanujemy drugiego człowieka ze świadomością, że ludzie są różni. Prawica reprezentuje myślenie humanistyczne i uważamy, że każdy człowiek ma swoją wartość. Ludzie się różnią i nie można ich dopasowywać do jednego normatywnego wzorca. Poza tym dla nas podejście konserwatywne polega na rozwoju i modernizacji społeczeństwa w celu zachowania tradycyjnych wartości, a nie na zahamowaniu przemian.
Również podejście do ekologii i sposób rozwiązywania problemów związanych z ochroną środowiska różni norweskich konserwatystów od polskiej prawicy.
– Myślenie o ochronie środowiska i tematy dotyczące zagrożeń klimatycznych są już tak zintegrowane z polityką Prawicy, że nie sposób o nich zapomnieć planując rozwój miasta. To właśnie myślenie ekologiczne leży u podstaw planowanych inwestycji – zapewnia moja rozmówczyni. – Jest dla nas ogromnie istotne, aby mieszkańcy Kristiansand mieli dostęp do terenów zielonych i rekreacyjnych. Jednocześnie musimy działać odważnie i podejmować niepopularne decyzje. Wprowadzenie opłat za wjazd do miasta (bompenger) w godzinach szczytu miało właśnie zmobilizować mieszkańców do korzystania z komunikacji publicznej, rowerów, samochodów elektrycznych. Oczywiście pracujemy nad tym, aby ludzie sami decydowali się na rozwiązania, które nie szkodzą środowisku naturalnemu, dlatego wolimy unikać podobnych środków przymusu. Myślenie proekologiczne coraz częściej dominuje również w przemyśle i w sektorach prywatnych. Przykładowo port w Kristiansand jest jednym z najbardziej nowoczesnych i przyjaznych środowisku portów w krajach skandynawskich. Oczywiście nasze postrzeganie dbania o klimat jest różne od tego reprezentowanego przez partie ekologiczne, np. partię Zielonych (Miljøpartiet De Grønne). My staramy się nie podchodzić do tematów związanych z ekologią na poziomie intensywnych emocji i walki o hasła. Zawsze staramy się analizować, czy kosztowne rozwiązania proekologiczne naprawdę działają na rzecz ochrony środowiska.
Wśród najczęstszych zarzutów kierowanych wobec Prawicy powtarza się ten o prowadzeniu polityki proelitarnej. Partia Pracy stwierdza nawet, że konserwatyści dbają jedynie o interesy najbogatszych. Moja rozmówczyni tłumaczy jednak, że jest to głęboko niesprawiedliwa opinia. Wyjaśnia, że dla Prawicy najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zachęcanie przedsiębiorców do stwarzania nowych miejsc pracy, a taką zachętą jest na przykład zmniejszenie podatków, wprowadzenie ulg i ułatwienie procedur związanych z przeprowadzaniem inwestycji. Jak zatem układa się współpraca międzypartyjna w obliczu wzajemnych oskarżeń i zarzutów? Renate Hægeland przyznaje, że aktualne nastroje w Radzie Miasta nie są dobre, a współpraca między partiami, szczególnie w dobie pandemii, nie należy do łatwych. Stwierdza, że ostatnie posiedzenia Rady były po prostu okropne.
– To bardzo smutne, że w tak wymagających czasach nie potrafimy działać wspólnie – wyznaje przewodnicząca Prawicy. – Wiele partii dba jedynie o interesy partyjne i wykorzystuje czas pandemii do realizacji własnych celów politycznych.
Pytana o to, czy na listach Prawicy w Kristiansand znajdują się jakieś polskie nazwiska, moja rozmówczyni stwierdza bez namysłu:
– Nie. Nie mam żadnych partyjnych koleżanek/kolegów z Polski. Kilka lat temu osobiście starałam się o pozyskanie polskich współpracowników, ale nie udało mi się tego dokonać. Poznałam zaangażowanych Polaków, ale żaden z nich nie zdecydował się na aktywny udział w polityce. Może ma to związek z odmienną kulturą polityczną Polaków? Chcę jednak zaznaczyć, że byłoby to dla Prawicy niezwykle pozytywne, gdyby Polacy zechcieli się do nas przyłączyć. Naprawdę jest mi szkoda, że nie ma wśród nas wielu obcokrajowców. Wśród przedstawicieli Prawicy w Radzie Miasta powinniśmy mieć różne narodowości, ponieważ to pełniej odzwierciedlałoby charakter Kristiansand. Bardzo chętnie zorganizujemy spotkanie informacyjne dla polskiej mniejszości, w trakcie którego przedstawimy realia polityczne naszego miasta. Takie wprowadzenie do lokalnej polityki pozwoliłoby zyskać Polakom potrzebną wiedzę i może zachęciłoby ich do czynnego udziału w kształtowaniu polityki regionu…
Na sam koniec naszej rozmowy pytam Renate o jej wyobrażenie idealnego Kristiansand. Moja rozmówczyni uśmiecha się i odpowiada:
– Więcej słońca… A poza tym w moim wyobrażeniu idealne Kristiansand to miasto pełne życia. Jego mieszkańcy są zadowoleni, zajęci sprawami zawodowymi i pasjami, spieszący do szkół, na zajęcia lub do pracy, w której realizują swój potencjał. Jest to miasto, w którym mamy małe bezrobocie, a ludzie się szanują i sobie ufają. Chcę jeszcze zaznaczyć, że doceniam obecność Polaków w Kristiansand. Jestem wdzięczna za ich wkład w norweski rynek pracy i za wartości wnoszone do norweskiego społeczeństwa. Bardzo się cieszę, że jesteście z nami.
Trudno jest nam zakończyć rozmowę. I choć Renate ma napięty grafik, a w kolejce czekają już na nią kolejni petenci, tematów do dyskusji zdaje się nam tylko przybywać. Moja rozmówczyni jest bardzo otwarta i wykazuje się dużym zaangażowaniem, jeśli chodzi o sprawy Polaków. Kilkakrotnie informuje o swojej gotowości do nawiązania dialogu z polską mniejszością, proponuje spotkania, wyraża wdzięczność za nasz wkład w rozwój miasta. Renate Hægeland wzbudza zarówno sympatię, jak i zaufanie. Opuszczam jej biuro z przeświadczeniem, że dla przewodniczącej Prawicy drugi człowiek naprawdę znaczy wiele.
– Chcemy, aby każdy miał prawo decydowania o swoim losie i brania odpowiedzialności za własne życie. I to jest dla nas najważniejsze – konkluduje Renate.
*Ataki i oskarżenia formułowane przez Demokratów miały na celu wstrzymanie takich inwestycji, jak np. budowa muzeum Kunstsilo.
**W 2019 Prawica odnotowała odpływ wyborców na rzecz partii nacjonalistycznych i populistycznych. Część dotychczasowych wyborców oddała głosy na Demokratów i na ponadpartyjną inicjatywę społeczną Tverrpolitisk Folkeliste For Hele Kristiansand. Oba ugrupowania, bazujące na mocnej krytyce dotychczasowego rządu, odnotowały największy skok w liczbie pozyskanych głosów.