NRK ujawniło dziś 39 rosyjskich agentów, powiązanych z ambasadami w krajach skandynawskich. Jeden z nich związany jest ze Svalbardem.
Barentsburg to górnicze miasto położone na Svalbardzie. Zdaniem norweskich ekspertów jest to strategicznie ważne dla Rosji miejsce.
W przypadku konfliktu na północy Rosja będzie zainteresowana utrzymaniem sił NATO jak najdalej. Blokując obszary morskie wokół Svalbardu, mogą zabezpieczyć swoją strategiczną broń nuklearną
– pisze NRK.
Zgodnie z Traktatem Spitsbergeńskim podpisanym w Paryżu w 1920 roku przez wiele krajów, a w 1931 również przez Polskę, wyspa nie może być wykorzystywana do celów militarnych i wojennych.
Dlaczego Svalbard jest istotny dla Rosjan: 1. Rosyjskie atomowe okręty podwodne są dla Rosjan częścią strategii odwetowej w przypadku ataku bronią jądrową. Dostęp do Svalbardu da im możliwość zakładania baz, instalowania systemów rakietowych dalekiego zasięgu, ustawiania stacji radarowych i ukrywania okrętów wojennych. Daje im to bezpieczniejszy obszar do działania, który obejmuje duże części obszarów północnych. 2. W wolnej od lodu Arktyce Rosjanie mogą przejąć kontrolę nad północnym szlakiem morskim. 3. Na Svalbardzie znajduje się największa na świecie stacja satelitarna Svalsat, którą Rosja może być zainteresowana. (za NRK)
Dziś NRK ujawnia, że rosyjski konsul generalny w Barentsburgu Andriej Czemeriło ma powiązania z wywiadem wojskowym GRU.
Kim jest Andriej Czemeriło i dlaczego jego obecność na Svalbardzie może świadczyć o tym, że wywiad wojskowy przejął kontrolę nad rosyjską osadą w podległej Norwegii wyspie?
Dziennikarze śledczy norweskiej telewizji publicznej współpracowali z rosyjskimi dziennikarzami na uchodźstwie, aby prześwietlić kluczowych rosyjskich dyplomatów stacjonujących w krajach nordyckich. W różnych źródłach udało im się potwierdzić, że czterdziestoośmioletni konsul pochodzący z Błagowieszczeńska (Blagovesjtsjensk leży na granicy z Chinami, we wschodniej części Rosji) jest powiązany z rosyjskim wywiadem. Czemeriło objął stanowisko konsula generalnego w Barentsburgu w lipcu ubiegłego roku, a wcześniej był dyplomatą w Oslo i Sztokholmie.
Jak mówi Tom Røseth z Norweskiej Akademii Obrony, wiele wskazuje na to, że wśród rosyjskich dyplomatów na placówkach zagranicznych większość stanowią pracownicy wywiadu. To samo ma dotyczyć Svalbardu.
Ujawnienie szpiegów ma związek z dokumentem NRK Brennpunkt „Skyggekrigen”, który opowiada o rosyjskim wywiadzie i jego działalności w krajach nordyckich. Większość z agentów opuściła już kraje, w których pracowała (Szwecja, Dania, Norwegia), ale co najmniej 13 nadal jest aktywnych, a status kilkorga z nich nie jest znany. Dziennikarzom NRK udało się skontaktować z Policyjną Służbą Bezpieczeństwa (Politiets sikkerhetstjeneste, PST), która potwierdziła, że do niedawna w Norwegii przebywało około 20 oficerów rosyjskiego wywiadu.
NRK ujawniło także, że Rosja prowadzi zakrojone na szeroką skalę podsłuchy z dachu ambasady w Oslo i może podsłuchiwać treść rozmów z telefonów komórkowych. Telenor już wcześniej odradzał Norwegom używania komputerów i telefonów komórkowych w rosyjskim mieście znajdujacym się na Svalbardzie.
Dwa tygodnie temu Ministerstwo Spraw Zagranicznych uznało 15 rosyjskich dyplomatów w Norwegii za niepożądanych, a we wtorek w tym tygodniu to samo uczyniła Szwecja z 5 dyplomatami w Sztokholmie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Uprzejmy Rosjanin z dronem
W odpowiedzi Rosja uznała za niepożądanych dziesięciu norweskich dyplomatów pracujących w ambasadzie w Moskwie.
Ambasador Norwegii Robert Kvile otrzymał tę wiadomość z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Moskwie w środę rano, do którego został wezwany na spotkanie, gdzie otrzymał informację o odwołaniu norweskich dyplomatów
– Rosyjskie władze twierdzą, że jest to reakcja na decyzję Norwegii o uznaniu 15 pracowników ambasady rosyjskiej w Oslo za niepożądanych w Norwegii – informuje rzeczniczka MSZ Ragnhild Simenstad. – Traktujemy rosyjską decyzję jako akt zemsty. Wszyscy nasi dyplomaci w Rosji wykonują zwykłą pracę dyplomatyczną. Rosyjskie władze dobrze o tym wiedzą.
Odesłanie piętnastu pracowników ambasady rosyjskiej w Oslo, którzy według norweskiego MSZ brali udział w operacjach wywiadowczych, zostało określone przez rzecznika prasowego ambasady Timura Czekanowa jako „nowy, skrajnie nieprzyjazny krok” ze strony norweskiej.
Norwegowie uważają natomiast, że odpowiedź Rosji jest sprzeczna z Konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych.
Rok temu doszło do podobnej sytuacji, wówczas Norwegia uznała trzech rosyjskich dyplomatów za niepożądanych ze względu na podejrzaną działalność wywiadowczą. W odpowiedzi Rosja odesłała trzech norweskich dyplomatów.