W poniedziałek 12 sierpnia doszło do tragicznego wypadku w Brufjellhålene, popularnym miejscu turystycznym we Flekkefjord. 27-letni Mateusz Dziaba zginął po upadku do morza.
To już drugi w tym roku śmiertelny wypadek w tej okolicy, co ponownie podnosi pytania o bezpieczeństwo tego malowniczego, acz niebezpiecznego miejsca.
Nieszczęśliwy wypadek
Mateusz Dziaba był członkiem dziewięcioosobowej grupy turystów, którzy przybyli do Brufjellhålene, by podziwiać spektakularne widoki. Niestety, w pewnym momencie doszło do tragedii – mężczyzna wpadł do morza. Według nieoficjalnych informacji rzucono mu koło ratunkowe, jednak mężczyźnie nie udało się wydostać na brzeg.
W akcji ratunkowej uczestniczyły łodzie kilku służb, w tym policyjna i strażacka, a także lotnicza karetka pogotowia. Ciało mężczyzny zostało odnalezione po północy.
Policja w Agder, która prowadzi dochodzenie w sprawie, potwierdziła, że wszystko wskazuje na tragiczny wypadek. Krewni ofiary zostali powiadomieni.
Mateusz Dziaba mieszkał i pracował w Rogaland. To kolejny polski obywatel, który zginął w tym miejscu. W marcu br. doszło tam do podobnej tragedii, w której po wpadnięciu do morza zmarła para 25-latków z Polski.
Niebezpieczeństwo w Brufjellhålene
Brufjellhålene przyciąga rocznie około 40 tysięcy turystów (za NRK). Jego popularność wynika z malowniczych widoków, w tym z charakterystycznych skalnych formacji i jaskiń nad brzegiem morza. Jednak piękno tego miejsca kryje w sobie poważne zagrożenia. Ścieżka prowadząca do jaskiń jest trudna, a w okolicy często występują silne prądy morskie i duże fale.
Na trasie do Brufjellhålene ustawiono wiele znaków ostrzegawczych, informujących o niebezpieczeństwach związanych z wpadnięciem do morza. Organizacje turystyczne, takie jak stowarzyszenie turystyczne Flekkefjord i Opland, od lat podkreślają ryzyko związane z wycieczkami w to miejsce, a nawet przestały je promować ze względów bezpieczeństwa. Niemniej jednak zdjęcia z Brufjellhålene wciąż cieszą się ogromną popularnością w mediach społecznościowych, co przyciąga kolejnych turystów.
Kolejne ostrzeżenie
Śmierć Mateusza Dziaby wywołała wstrząs w lokalnej społeczności i ponownie skłoniła władze do zastanowienia się nad dodatkowymi środkami bezpieczeństwa. Burmistrz Flekkefjord, Torbjørn Klungland, wyrażając głębokie współczucie dla rodziny i przyjaciół ofiary zapowiedział, że konieczna będzie analiza sytuacji i podjęcie ewentualnych działań mających na celu zwiększenie bezpieczeństwa turystów w Brufjellhålene.
Wtóruje mu Lilly Marie Kongevold, dyrektor generalna lokalnego stowarzyszenia turystycznego, która zwraca uwagę na to, że wypadki takie jak ten są smutnym przypomnieniem o ryzyku związanym z eksplorowaniem dzikiej natury.
Artykuł został opracowany przy pomocy AI, skontrolowany przez dziennikarzy Razem Norge.