Kilkudziesięciu pasażerów podróżowało pociągiem osobowym, który zmierzał na północ w kierunku Bodø. Pojazd wykoleił się między miejscowościami Bjerka a Mo i Rana na Nordlandsbanen w czwartek około godziny 14:15. Policja potwierdza, że jedna osoba zginęła. Szpital w Helgeland ogłosił alarm.
Według NRK maszynista zginał w wypadku do którego doszło w Finneidfjord w Nordland, a około dziesięciu osób otrzymało pomoc medyczną, w tym cztery osoby trafiły do szpitala. Żadna z nich nie jest w stanie zagrażającym życiu. Policja zdecydowała o zamknięciu obszaru o długości około jednego kilometra wzdłuż drogi E6, prawdopodobnie na kilka dni. Na zboczu drogi wciąż leży oświetlony reflektorami wykolejony pociąg. Maszyna i miejsce zdarzenie będą pilnowane przez policję.
Lokomotywa i pierwszy wagon zjechały po stromym zboczu
Jeden z pasażerów, Ingvart Strand Mølster, w rozmowie z Aftenposten opowiada, że wypadek nastąpił niespodziewanie. Siedząc w pociągu, nie przeczuwał żadnych niepokojących sygnałów, kiedy nagle pociąg zaczął hamować, a następnie lokomotywa i pierwszy wagon zjechały po stromym zboczu. Mężczyzna relacjonuje, że został wówczas wyrzucony do przodu, a kiedy wstał, wagon się kołysał.
Pasażerowie z pierwszego wagonu, w którym siedział Mølster, wydostali się po około 15 minutach. To właśnie ta część pociągu najbardziej ucierpiała w wyniku wykolejenia. Próbowano wypchnąć drzwi i, choć niektórzy byli w stanie szoku, udało im się wydostać. Pasażerowie musieli następnie zejść po stromym zboczu, gdzie obecne były już służby ratunkowe.
Niesamowity hałas
Jan Kenneth Transeth siedział w czwartym wagonie pociągu. W rozmowie z VG przyznaje, że przeżył chwile grozy. Opowiada, że wszystko zaczęło się od gwałtownego hamowania, potem było słychać kilka głośnych uderzeń, a następnie zapadła cisza.
Według relacji Transetha w pociągiem podróżował cywilny policjant, który przejął kontrolę zaraz po zdarzeniu. Zaczęła się wtedy akcja ewakuacji osób z wagonów. Pasażerowie zdecydowali się rozbić okno i wyprowadzić na zewnątrz kilkoro dzieci i starszą kobietę. Policja następnie wydała polecenie opuszczenia obszaru z powodu zagrożenia osunięciem się ziemi.
Zachwycona solidarnością
Gerd Jakobsen również była w pociągu i jest pełna podziwu, że to młodzi zaangażowali się w pomoc. Kobieta opowiada, że sytuacja była bardzo dramatyczna. Jest zachwycona solidarnością, która się zrodziła po wypadku. Pasażerowie wspierali się nawzajem, a gdy wydostali się z miejsca wypadku, zajęli się nimi ratownicy. Oferowano im także rozmowy kryzysowe
– Opiekowaliśmy się sobą nawzajem – mówi pasażerka w rozmowie z NRK. Podkreśla, że wykolejenie pociągu było przerażające i dramatyczne. W chwili wypadku zdążyła osłonić się ręką, aby nie uderzyć w siedzenie przed sobą, dzięki czemu wyszła z sytuacji bez obrażeń.
Przyczyny wypadku
Odcinek Nordlandsbanen między Bjerka a Mo i Rana jest narażony na osunięcia i bywał już wcześniej zamykany z powodu osuwisk ziemi. To właśnie osunięcie prawdopodobnie było przyczyną wypadku. Zdjęcia z miejsca wypadku pokazują, że lokomotywa ważąca 120 ton przewróciła się. Duży kamień spadł ze zbocza i zablokował tory. Pociąg uderzył w ten kamień, po czym wykoleił się i zjechał po zboczu.
W pobliżu tego miejsca w ostatnim czasie padały ulewne deszcze. Według najbliższej stacji pomiarowej w ciągu ostatniej doby spadło ponad 23 mm deszczu. Odcinek, na którym doszło do wypadku, jest również stromy i nierówny. Możliwe, że te czynniki miały wpływ na zdarzenie. Nowa ocena sytuacji ma jednak zostać przeprowadzona w sobotę o godzinie 15:00.
Stan alarmowy w szpitalu
Ofiary wypadku przyjmowano w szpitalu Helgeland w Sandnessjøen. Szpital szybko ogłosił alarm i odbył spotkanie sztabu kryzysowego.
Centrum przyjęć dla ewakuowanych z pociągu i rodzin ofiar zostanie założone w Meyergården w Mo oraz w Mosjøen. Policja angażuje geologa, aby ocenić warunki na miejscu zdarzenia. Na miejscu pojawia się również państwowa komisja ds. wypadków (Statens havarikommisjon) oraz jednostka badawczo-analityczna Bane-Nor, która powołałała sztab kryzysowy.
Politycy o wypadku
– Wypadek jest straszny, to oczywiste. Teraz mamy nadzieję, że wszystko skończy się jak najlepiej – przekazuje dla VG burmistrz Paul Asphaug z gminy Hemnes, który pracuje w sztabie kryzysowym. Mówi również, że narazie niewiele wiadomo o zakresie szkód.
Premier Jonas Gahr Støre przyznaje, że wieści o wypadku były dla niego szokujące.
Wiadomość o katastrofie poruszyła społeczność międzynarodową. O wypadku piszą największe agencje prasowa czy chińska gazeta South China Morning Post.