Począwszy od połowy października, przy minusowych temperaturach i czystym niebie, da się zaobserwować najpiękniejsze chyba zjawisko, jakie jest w stanie nam zafundować natura. Zorze polarne, występujące głównie na północy Norwegii, swoją niepowtarzalnością i szczególnym urokiem ściągają do Tromsø rzesze turystów, a i lokalna społeczność z fascynacją utrwala i publikuje w mediach społecznościowych to niesamowite widowisko, zachęcając tym samym kolejne osoby do przyjazdu.
Niemal całą zimę, czyli w północnych warunkach aż do maja, można napawać się pięknem i mieniącymi się kolorami zorzy. Turyści z krajów azjatyckich dodatkowo są zmotywowani do odwiedzania tych regionów w tym okresie, ponieważ panuje wśród nich przekonanie, że dziecko poczęte podczas zorzy rodzi się mądrzejsze, silniejsze i zdrowsze.
Nie ma potrzeby ich zniechęcać, chociaż gdyby poznali historię i naukowe osiągnięcia Skandynawów zauważyliby, że nie wyróżniają się na tle nacji z innych zakątków świata, którym nie było dane ujrzeć zorzy w czasie romantycznych uniesień.
Norweskie legendy związane z zorzą też prześcigają się w pomysłowości. Jedna z nich sugeruje, że zorza schodzi na ziemię i porywa niegrzeczne dzieci. Niektóre przypowieści mają też aspekt “wychowawczy”, ponieważ nadal mówi się tu dzieciom, że podczas zorzy nie można wychodzić na zewnątrz bez czapki, ponieważ zorza ma taką moc, że może spalić włosy.
Zorza polarna, znana też jako Aurora Borealis (na północnej półkuli) lub Aurora Australis (na południu), to zjawisko, które na przestrzeni wieków inspirowało ludzi do snucia opowieści, stając się źródłem legend i mitów w różnych kulturach.
I tak w kulturze wikingów zorza polarna uważana była za drogę ducha zmarłych wojowników do Valhalli czyli nieba w nordyckiej mitologii. Wierzyli, że zorza była mostem, po którym przechodziły duchy.
Z kolei wśród ludów Inuitów w Arktyce, zorza polarna jest uważana za taniec duchów przodków. Wierzyli, że światło jest wywoływane przez duchy, które tańczą na niebie.
W legendach Saamów, rdzennej ludności północnej Skandynawii, wierzono, że zorza polarna to ogniste lisice, które biegają po niebie. Pewnie dlatego w języku fińskim zorzę określa się mianem revontulet, co można przetłumczyć jako lisi ogon.Ogniste lisice były uważane za istoty nadprzyrodzone, a ich ruchy na niebie traktowano jako istotne przesłanie od bogów.
W kulturze Algonkin: W Ameryce Północnej ludność Algonkin wierzyła, że zorza polarna jest światłem stworzonym przez ducha zmarłego wojownika. Uważali, że jest to znak, że duch opuścił ciało i wstąpił do ducha nieba.
A w Chinach wierzono, że zorza jest manifestacją dusz zmarłych, które wracają na Ziemię, aby odwiedzić swoich bliskich.
Co by się o niej nie mówiło, zorza pozostaje niezmiennie urzekającym widowiskiem na niebie. Warto chociaż raz w życiu ją zobaczyć, czego życzymy wszystkim zapraszając Was do Tromsø.