Dla dzieci lepiej, by na miejscu byli rodzice
Niektórzy nauczyciele uważają, że nie ich zadaniem jest trzymanie dzieci na kolanach podczas wykonywania testu na koronawirusa.
– Sądzimy, że dla dzieci lepiej jest, aby to rodzice byli obecni przy wykonywaniu testu – mówi Bård Landsem Paulsen. Jest nauczycielem przedszkolnym w jednym z pięciu przedszkoli w Tromsø, które poinformowały gminę, że nie traktują pomocy przy testowaniu jako swojej pracy.
Nowy system testowy wszedł w życie 16 sierpnia. Niektórzy krytycznie oceniali fakt, że testy na obecność koronawirusa mają stać się częścią życia przedszkolnego i szkolnego. Każda gmina decyduje o tym, jak i gdzie będzie odbywać się badanie.
Testy mają być przeprowadzane przez personel medyczny gminy. Według wskazówek dla gmin to w zasadzie nauczyciele w szkołach i przedszkolach powinni zaopiekować się dzieckiem w czasie badania, jeśli rodzice wyrażą na to zgodę.
Wciąż tak nie jest w przypadku pięciu przedszkoli w Tromsø, których dyrektorem jest Hans Petter Kvaal.
– Uważamy, że doświadczenia z ubiegłego roku to już było dużo dla dzieciaków. Niektóre były poddane kilku testom. Chcemy, aby przedszkole zajęło się sprawami przedszkolnymi, a rodzice powinni być najbliżej dziecka i towarzyszyć maluchom w czasie badania.
– Czy to prawda, że pracownicy czują, że to nie jest ich praca?
– Zgadza się – mówi Kvaal.
Dlatego rodzice zostaną poinformowani, że muszą sami przyjść do przedszkola, jeśli zajdzie potrzeba przeprowadzenia testu na obecność koronawirusa.
Pracownik przedszkola uważa, że proszenie personelu przedszkolnego o opiekę nad dzieckiem w sytuacji testowej jest błędem.
To rozwiązanie nie jest dobre
– Zajmowanie się dziećmi w czasie wykonywania testu nie jest zadaniem pracowników przedszkola, ale jest typowym zadaniem opiekuńczym, którym zajmują się rodzice. Uważamy, że rodzice powinni w takiej sytuacji asystować swoim dzieciom.
Paulsen mówi, że niektóre dzieci miały już wykonywane testy i niekoniecznie łączy się to z dobrymi wspomnieniami.
Uważa jednak pozytywne, że istnieją systemy, które starają się ułatwić dzieciom normalne życie.
– Ale nawet jeśli dzieci czują się bezpieczne w przedszkolu, to niekoniecznie w tej nowej sytuacji. Wiem od własnych dzieci, że samo pójście do lekarza może być trochę przerażające. Wtedy rodzice muszą być obecni.
Uważa, że pracownicy powinni być wcześniej zapytani, co ich zdaniem leży w najlepszym interesie dzieci.
Pracownicy i mężowie zaufania w kilku miejscach w kraju zareagowali zarówno na brak zaangażowania, jak i nowe zadania.
Minęły nieco ponad dwa tygodnie, odkąd Norweska Dyrekcja Zdrowia poinformowała gminy o nowym systemie testowym. Gminy miały zatem niewiele czasu na podjęcie decyzji, jaki model powinny wybrać we wszystkich szkołach i przedszkolach w gminach.
– To rozwiązanie nie jest dobre ani dla dzieci, ani dla nauczycieli – uważa Kathrine Aursand przewodnicząca Stowarzyszenia Edukacyjnego w Tromsø. Po swojej krytycznej wypowiedzi dla NRK otrzymała kilka telefonów od zmartwionych rodziców i nauczycieli.
Musiała skierować ich w tej sprawie do gminy.
– Jeśli rodzice nie są obecni, zadanie dodatkowej opieki spoczywa na nauczycielach. Nie sądzę, żeby to było dobre ani dla nauczycieli szkolnych, przedszkolnych, ani dla dzieci. To szczególna sytuacja, której należy ponownie się przyjrzeć.
Nie takie przerażające
Zastępca dyrektora ds. zdrowia w Dyrekcji Zdrowia, Espen Rostrup Nakstad, nie sądzi, aby nowa sytuacja w szkołach i przedszkolach przestraszyła dzieci.
– Przez cały rok 2020 dzieci widziały, że pandemia pociąga za sobą zmiany i widziały wielu dorosłych z maskami na twarzach. Nie sądzimy, aby pobieranie próbek, tak jak to się dzieje teraz z wymazem z nosa, było postrzegane jako bardzo przerażające – mówi Nakstad.
Dodatkowa praca dla nauczycieli?
– Wierzymy, że nauczyciele będą czuli się bezpieczniej w życiu codziennym, jeśli uczniowie przejdą testy. Testowanie nie jest zadaniem nauczyciela. Gminny aparat TISK zostanie wykorzystany jak we wszystkich innych sytuacjach epidemii, ale wszyscy musimy liczyć się z tym, że pandemia wymaga dodatkowej pracy.
Do lekarza kontroli zakażeń Tronda Brattland w Tromsø dochodzą sygnały o obawach. Przyznaje, że nowe wytyczne dotarły w czasie wakacji dość nagle i że plan powstał w krótkim czasie.
Gmina Tromsø ma rozważyć nowe plany dotyczące testów.
– Postaramy się wdrożyć opisany reżim testowy, ale upewnijmy się, że wszyscy rozumieją, co to oznacza.
Zabranie dzieci do ośrodka testowego nie jest lepszym rozwiązaniem.
– Absorbuje to dodatkowo różne środki. W Oslo wydłuża się między innymi czas oczekiwania na przeprowadzenie testu. Przy wszystkich rozwiązaniach są plusy i minusy, ale zastanawiamy się, czy możemy zastosować inne rozwiązania dla przedszkoli, w zależności od tego, na co przedszkola są gotowe.
Tak działa nowy system testowy
Od 16 sierpnia dzieci i młodzież poniżej 18 roku życia mogą zostać zwolnieni z kwarantanny zakażeniowej, gdy osoba z klasy, zajęć rekreacyjnych lub kręgów towarzyskich jest zarażona, o ile będą regularnie badani na obecność koronawirusa.
Członkowie gospodarstwa domowego, partnerzy i podobne bliskie osoby zarażonego muszą pozostać w kwarantannie.
Powinno to dotyczyć również uczniów/studentów powyżej 18 roku życia biorących udział w zajęciach edukacyjnych i szkoleniowych, na podstawie decyzji lekarza miejskiego.
Dla dzieci powyżej 12 lat: Pierwsze badanie jak najszybciej (dzień 1), a następnie nowe badania trzeciego i piątego dnia.
Dla dzieci do 12 lat i 13-latków w szkole podstawowej: Pierwszy test tak szybko, jak to możliwe (dzień 1), a następnie jeden nowy test między dniem trzecim a piątym.
To zespół śledzący infekcje w gminie dokonuje oceny „odpowiednich bliskich kontaktów”, a w grę wchodzi kilka czynników, takich jak bliskość, wiek i powierzchnia pomieszczenia, w którym doszło do kontaktu.
Źródło: NRK